Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

wtorek, 31 grudnia 2013

Grudniowe podsumowanie

Grudzień przyniósł nam, zamiast oczekiwanego przez wszystkich rajdu św. Mikołaja, mniej oczekiwaną, acz zasłużoną korektę. Wiele czynników się złożyło na to, ale w końcu ona nadeszła. I dobrze, bo im szybciej się ona skończy, tym większe szanse na dalsze wzrosty.

A co tam u mnie w portfelu się działo w mijającym miesiącu? Nudy nie było. Tyle mogę powiedzieć.


Na chwilę obecną stan portfela jest taki, jak powyżej. Ostatecznie się pozbyłem akcji KGH (choć z lekkim smutkiem). Poza gorszymi prognozami na przyszły rok pojawiły się jeszcze inne niezbyt pozytywne informacje wokół spółki, dlatego uznałem, że nie ma sensu trzymać dalej tej akcji.
Ogólnie mój zysk wynosi 11,74%, co oznacza spadek w porównaniu do poprzedniego miesiąca o 4,66%. Doliczając to niewielką stratę na KGH można powiedzieć, że w grudniu straciłem jakieś 5%. Ujdzie.

Z ciekawostek to jeszcze wpłynęła dywidenda z Dębicy.

Struktura portfela jest następująca:



Najbardziej żal mi spółki Ambra, której kurs osunął się o blisko 90 groszy. Sporo., choć i tak liczę, że to jest korekta, a nie odwrócenie trendu. Problem był taki, że na spółce były niewielkie obroty i w zasadzie nawet niewielkie transakcje powodowały duże wahania. Można powiedzieć, że brakowało inwestora, który "trzymałby" kurs. Ale z drugiej strony może to i dobrze? Ja zdecydowałem się na dokupienie akcji tej spółki.

Spadek zanotowało większość moich spółek, choć były i takie, które zyskały. Przykładem może być Dębica czy Synthos.

Nie chciałbym się bawić w jakieś szczegółowe roczne podsumowania, bo to się mija z celem. Każdy rok jest inny, wszystko zmienia się dynamicznie. Zarówno w moim biznesie, jak i na giełdzie. Gdybym chciał podsumować ten rok, musiałbym go porównać do poprzedniego. A po co? Cieszę się jedynie, że poza kilkoma spółkami udało mi się nieźle trafić. Cały czas się uczę, czytam, analizuję, pracuję nad sobą, obserwuję własne (i cudze) emocje i to jest coś naprawdę fantastycznego. Inwestowanie to jest tak naprawdę lekcja poznawania własnego siebie, własnych słabości.

Ten rok przyniósł wiele emocji. Mogłem sprawdzić swoją reakcję na różne sytuacje: spadek cen akcji (a co za tym idzie straty), nagłe duże wzrosty cen (zyski), krytykę na blogu, wpływ komentarzy na forach na moje decyzje inwestycyjne (na szczęście nikły), wpływ innych blogerów na moje decyzje (ciut większy). Jeśli chodzi o innych blogerów, to raczej nie było takiej sytuacji, że ktoś powiedział, że kupiłby akcje X, a ja ślepo podążam tą ścieżką. Nie. Nie działam w ten sposób. Ktoś mówi np. o eksporterach, to ja nie wybieram spółki, którą on poleca, tylko sam szukam takiej spółki, która ma największe szanse na rozwój. Przykładem może być choćby Ambra, której nikt mi nie polecał. W zasadzie niewiele się o niej mówiło. Na razie jestem "do tyłu" na tej spółce, ale kto wie, jaka będzie przyszłość? Dla mnie ważne jest to, że spółka notuje dobre wyniki, zmienia się u nas kultura picia alkoholu, a co za tym idzie, coraz więcej kupujemy win. Poza tym wyższa akcyza na mocne trunki, która wejdzie od nowego roku również wpłynie na to, że ludzie przerzucą się na wino. Nie będzie to jakaś drastyczna zmiana, ale zawsze. I to właśnie Ambra, mam nadzieję, będzie moja perełką.

Sam oczywiście nikogo nie zachęcam do zakupu akcji tej spółki, ponieważ im ciszej wokół niej jest, tym lepiej.

Kolejną moją perełką była Dębica. A kto wie, co przyniosą kolejne miesiące? No i trzecim skarbem jest Colian. Spółka, w którą niewielu wierzy. Ja też byłem raczej umiarkowanie pozytywnie nastawiony kupując jej akcje. Ale trafiły się dwa strzały i kurs powędrował wysoko. Colian zaliczył też oczywiście korektę, a ja nadal posiadam te akcje cierpliwie wyczekując tego, co będzie dalej.

Planów na 2014 rok sobie nie wyznaczam, ponieważ nie lubię tego robić. Nie lubię działać schematycznie. Nie lubię działać według wcześniej założonych schematów, ponieważ jest to nudne (co innego inwestycje - tutaj kupiłem akcje i żadnych nerwowych ruchów nie wykonuję). Nie stawiam sobie założeń typu "w tym roku odłożę ileś tam pieniędzy", bo często takie założenia wyzwalają w człowieku zbędną presję "że musi". A ja nic nie muszę. Jeśli ktoś żyje bez zbędnych nadmiernych wydatków (a tak jest w moim wypadku) i pozostają jakieś nadwyżki budżetowe, to dla mnie jest to wystarczająca motywacja do tego, by odkładać pieniądze. A czy ja odłożę 100 PLN, 1000 PLN, czy 10000 PLN miesięcznie, to nie ma znaczenia. Ważne, że odkładam. Tak jest też z wszelkiego rodzaju funduszami bezpieczeństwa, awaryjnymi i czort wie jakimi jeszcze. To jest dobre dla osób (i to zdecydowanie polecam), którym się pieniądze nie trzymają i muszą je wrzucać na 10 kont (najlepiej oszczędnościowych, żeby nie robić wypłat pod groźbą opłaty). Ja nad finansami panuję (poniekąd zmusza mnie do tego prowadzona działalność), więc nie muszę tworzyć żadnych funduszy. Po prostu wystarczy, że część środków mam na koncie osobistym, część na oszczędnościowym, część w walutach, część w akcjach. I w zasadzie taka dywersyfikacja jest dla mnie najbardziej optymalna.

Wracając jednak do 2014 roku, wielu analityków narzeka, że spółki nie prezentują prognoz i ciężko się potem odnieść podejmując decyzje inwestycyjne. I dobrze, że ich nie publikują. Wystarczy, że wynik spółki będzie zgodny z prognozami lub gorszy i pojawia się pretekst do tego, by zanotować korektę lub, co gorsza, odwrócenie trendu. Tak samo jest ze mną i moją firmą. Żadnych prognoz, zarówno jeśli chodzi o plany inwestycyjne, jak i własny biznes. Jeśli chodzi o moją działalność, działam najlepiej, jak potrafię, mając świadomość, że zawsze może wydarzyć się coś, co spowoduje, że będę musiał zamknąć firmę. Z jednej strony jest to trochę obciążające i nie daje poczucia bezpieczeństwa, ale z drugiej strony wszelkie złe rzeczy, które mogą się zadziać, raczej nie spowodują mojego załamania nerwowego. Z inwestycjami jest podobnie. Kupuję akcje, ale z góry zakładam, że może się zdarzyć, że będę zmuszony do sprzedaży ze stratą. A jeśli będzie inaczej, to tym lepiej dla mnie.

Kończąc ten post chciałbym wszystkim Czytelnikom życzyć sukcesów w życiu osobistym, zawodowym oraz trafnych decyzji inwestycyjnych w 2014 roku.

piątek, 13 grudnia 2013

Inwestowanie w jednej lekcji i inne książki

Wczoraj zakończyłem lekturę kolejnej książki. Tym razem była to pozycja "Inwestowanie w jednej lekcji" Marka Skousena.


Jakie wrażenia po tej książce?

Pozycję oceniam bardzo wysoko. Co prawda autor opisuje inwestycje dokonywane w Stanach Zjednoczonych, co może czasami być trudne do przełożenia na rynek polski, na szczęście przypisy tłumacza (Jana Fijora) pozwalają przeniesienie niektórych informacji na rynek polski, co jest dość zrozumiałe dla czytelnika.

Książkę czyta się dość szybko i przyjemnie. Można ją spokojnie pochłonąć w 2-3 wieczory, choć ja potrzebowałem na to czterech.
Skousen w swojej książce pokazuje, jak skutecznie budować swoje portfele inwestycyjne (poniekąd można doszukiwać się podobieństwa w filozofii tworzenia portfela przez Benjamina Grahama, autora książki "Inteligentny inwestor"). Ogólnie autor stawia na portefle, które nie są specjalnie złożone. Mi osobiście w pamięci pozostaje fakt, że warto inwestować w solidne spółki dywidendowe, co akurat jest zgodne z obranym przeze mnie kierunkiem działania. Choć nie tylko to jest istotne, bo mowa jest też o inwestowaniu w obligacje, czy nieruchomości.

Książka jest wartościowa jednak nie tylko ze względu na to, że pokazuje, w co i jak warto inwestować, ale także dlatego, że pokazuje mechanizmy rządzące giełdami i zachowaniami ludzi. Nie brakuje też interesujących przykładów z życia wziętych. Wszystko to powoduje, że książka jest wiarygodna. Zdecydowanie będzie ona wartościowa dla początkującego inwestora. Jest to materiał, do którego można i należy wracać w przyszłości, co z pewnością sam będę czynił. Nie bez powodu mówi się też, że niniejsza książka jest jednym z najlepszych podręczników inwestowania na rynku.

Aktualnie jestem na etapie czytania książki "Twoje pieniądze, Twój mózg" Jasona Zweiga. Po pierwszych kilku stronach mogę powiedzieć, że pomimo faktu, że temat ciężki, czyta się ją dobrze.

poniedziałek, 9 grudnia 2013

UniKorona Pieniężny - więcej niż lokata

artykuł sponsorowany

Wielu oszczędzających, co nie powinno dziwić, jest niezadowolonych z oprocentowania lokat oferowanych przez banki w Polsce. Szukają alternatywy, ale boją się podjąć ryzyka inwestycyjnego. Godnym zainteresowania dla takich osób jest subfundusz polskich instrumentów pieniężnych UniKorona Pieniężny oferowany przez Union Investment.

Stopień ryzyka określony jest jako niski. Horyzont czasowy to minimum 6 miesięcy.

Benchmarkiem dla tego subfunduszu jest średnie oprocentowanie od 1- do 3-miesięcznych depozytów złotowych  oferowanych przez banki komercyjne gospodarstwom domowym w Polsce.

Zgodnie z polityką subfunduszu, celem jest ochrona realnej wartości jego aktywów. Subfundusz inwestuje w instrumenty rynku pieniężnego, takie jak bony skarbowe,  krótkoterminowe lokaty bankowe oraz dłużne papiery wartościowe o terminie wykupu nieprzekraczającym roku, charakteryzujące się wysokim  bezpieczeństwem oraz niskimi wahaniami wartości. Udział pozostałych kategorii lokat musi być niższy niż 30% wartości aktywów.

Dla kogo kierowany jest ten subfundusz?

Jak czytamy na stronie subfunduszu UniKorona Pieniężny, oferta kierowana jest do inwestorów, którzy:
  • chcą lokować nadwyżki finansowe w krótkoterminowe papiery dłużne i inne instrumenty polskiego rynku  pieniężnego,
  • są zainteresowani zdywersyfikowanym i elastycznym portfelem gotówkowym oraz inwestycją o wysokiej płynności,
  • doceniają profesjonalne zarządzanie.
Tutaj należy się garść wyjaśnień. Decydując się na inwestycje musimy mieć pewność, że zainwestowane środki nie będą nam potrzebne przez okres trwania inwestycji. Dla osób, które prowadzą agresywniejsze inwestycje (np. w akcje), taki fundusz to sposób na dywersyfikację portfela. Jest to o tyle istotne, że jeśli nastąpi jakaś katastrofa na jednych aktywach (np. krach na giełdzie), to taki portfel jest w stanie trochę zneutralizować straty.

Korzyścią dla inwestora jest też fakt, że nie musi on tracić czasu i pieniędzy na poszukiwanie optymalnych ofert lokat, obligacji, itp. Wszystko robi fundusz.
Oferta funduszu nie jest zalecana inwestorom, którzy:
  • dążą do uzyskania gwarantowanego zysku,
  • nie akceptują nawet niskiego ryzyka inwestycji.
Powyższa informacja jest o tyle istotna, że decydując się na jakiekolwiek inwestycje, nigdy nie mamy pewności, że osiągniemy zysk. Tak jest w przypadku każdej inwestycji, bez względu na stopień ryzyka.

Wydaje się, że oferta funduszu to rozsądne rozwiązanie dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z inwestowaniem i nie są jeszcze gotowi na duże wahania wartości portfela bądź po prostu nie mają czasu na poszukiwanie najatrakcyjniejszy ofert lokat czy obligacji. Istotne jest też to, że minimalna pierwsza wpłata to tylko 100 PLN, natomiast maksymalna opłata za zarządzanie to 1,5%.

sobota, 30 listopada 2013

Aktualizacja portfela. Kolejny wzrost w listopadzie

Kolejny miesiąc dobiegł końca, więc czas na małe podsumowanie. Jak informowałem w poprzednim wpisie, na koniec października mój portfel zyskiwał 13,11%. Na koniec listopada zyskuje on już 16,40%. Nie popadam w samozachwyt, bo pewnie wielu inwestorów zarobiła w tym miesiącu. Cieszę się jednak, że jest postęp.

Sytuacja w portfelu wygląda, jak na poniższym obrazku:
W listopadzie dorzuciłem troszkę akcji LEN, KAN oraz AMB. Mój portfel powoli zmierza do tego, by wartość akcji poszczególnych spółek była mniej więcej na tym samym poziomie (pomijając ASE, które to kupiłem na raczej bardzo długi termin licząc na powolny, ale stabilny wzrost. Na razie to średnio wygląda, ale zachowuję spokój).

Procentowo mój portfel wygląda następująco:
Tak jak pisałem wcześniej, raczej nie będę się decydował na sprzedaż ETFW20L, który to stanowi największy udział w portfelu. Pomimo faktu, że ten komponent może trochę zamulać wzrost portfela, pozostawię go bez zmian. Po prostu dzięki w miarę regularnym zakupom akcji, udział tego certyfikatu będzie spadał.

A co ciekawego wydarzyło się w listopadzie? Trochę oberwało się Ambrze, która spadła o ponad 8%. Liczę, że to tylko korekta. Dla odmiany ładnie poradziła sobie Amica, która urosła o ponad 10%. Pięknie zachował się Colian, na którego co prawda nie liczyłem aż tak mocno, ale wierzyłem, że spółka może być trochę niedoszacowana względem najgroźniejszych konkurentów. Pojawiły się się dość ciekawe informacje ze spółki i kurs wystrzelił. Wzrost ponad 40% robi wrażenie.

O 10% podskoczyła też Dębica (spółka, z którą wiążę duże nadzieje). Kurs akcji będzie z pewnością atakował historyczne szczyty, więc pozostaje cierpliwie czekać na nadchodzące wydarzenia.

Trochę osuwa się w ostatnim czasie Kania, chociaż może to być cisza przed burzą. Wygląda to tak, jak gdyby ktoś pilnował kursu, żeby cena akcji za mocno nie spadła. Oczywiście to może być teoria spiskowa, ale faktem jest, że mogło to spaść mocniej. Skoro jednak nie spadło (jeszcze), to pozostaje czekać. Myślę, że wielu posiadaczy akcji tej spółki oczekuje kolejnych dobrych wiadomości na jej temat.

Ładnie też zachowują się akcje Leny Lighting (wzrost o 10%). Wierzę w tą spółkę, dlatego też zdecydowałem się na dokupienie kolejnych papierów.

Ogólnie można podsumować, że był to udany miesiąc. Pomijając fakt, że ogólnie portfel urósł nieco ponad 3%, to kilka spółek urosło o ponad 10%, co najlepiej świadczy o ich potencjale.

Teraz jesteśmy w ni to korekcie, ni to oczekiwaniu na rajd św. Mikołaja. Jeżeli ten drugi nastąpi w grudniu, to liczę, że odbije się to pozytywnie również na moim portfelu.

Warto odnotować, że w międzyczasie wpadła mi dywidenda z Ambry oraz PZU, a w grudniu będą pieniądze z Dębicy. Środki pochodzące z pierwszych dwóch spółek (plus dodatkowe nadwyżki) zostały już reinwestowane na zakup spółek, o których wspomniałem na początku postu. To samo uczynię najpewniej z pieniędzmi z Dębicy, ale nie wiem, czy to nastąpi jeszcze w grudniu (kiedy możemy być już po teoretycznych wzrostach po rajdzie św. Mikołaja), więc możliwe, że zakupy zrobię już w 2014 roku.

Trochę niepokojące informacje dotarły z KGHM. Pomimo faktu, że szansa na uzyskanie wyników zgodnych z prognozą istnieje, to przyszły rok, w ocenie szefostwa spółki, może być gorszy. Faktycznie, jest to niedobra wiadomość, ale może paradoksalnie to być pozytywne info. Bo jeśli wszyscy nastawiają się na kiepskie wyniki, a rynek to próbuje dyskontować, to może jeśli np. kurs miedzi będzie rósł w przyszłym roku, to objawi się wzrostem kursu.

Z drugiej strony, kurs jakoś mocno się nie osunął po tej informacji, więc może przyszłoroczne prognozy są już w cenie?

Póki co, nie zamierzam pozbywać się akcji tej spółki i, podobnie jak w przypadku Coliana, potrzymam je. W przypadku Coliana też było wiele informacji negatywnych, a mimo to pozwoliło to kursowi wysoko wzrosnąć. I dzisiaj cieszę się, że nie uległem presji naganiaczom na spadki. Oczywiście, obu spółek nie można porównywać, ale uważam, że nie warto ulegać panice i spokojnie czekać na rozwój wypadków.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Spółki na historycznych szczytach

Ostatnio podjąłem tutaj temat uczucia dyskomfortu, jaki pojawia się podczas odpałów kursów na niektórych spółkach, jak np. Colianie. Dzisiaj kolejny temat: uczucie, jakie pojawia się, gdy spółki notują historyczne szczyty. A jest o czym mówić, ponieważ w swoim portfelu posiadam aż trzy takie spółki: DBC, PZU oraz AMC.

Tak jak pisałem w poprzednim poście, piszę na temat własnych odczuć. Dlatego też, jeśli ktokolwiek czuje inaczej lub się ze mną nie zgadza, ma do tego pełne prawo.

Jest wysoko, może zacząć spadać


Jeśli o mnie chodzi, to po głowie chodzi mi myśl, że skoro poszło już tak wysoko, to w każdej chwili może się wszystko zmienić i nagle zacznie spadać. Czy jednak jest to poprawne myślenie? Myślę, że nie do końca. Jest to jedynie strach przed nowym, nieznanym. Dlaczego?

Popatrzymy bowiem na to z innej perspektywy. Skoro rośnie, to znaczy, że kondycja firmy jest dobra, konikunktura jest niezła i właściwie wszystko wokół wpływa na to, by dalej rosło. A przykładem niech będzie LPP (choć to jest nienajlepszy przykład, ponieważ tam dodatkowo w grę wchodzi gigantyczna cena, w porównaniu do innych spółek, co też może być barierą psychologiczną dla większości z inwestorów). Ale możmy wiele innych spółek na historycznych maksimach znaleźć, które to - po pokonaniu wszelkich technicznych oporów - fruną sobie na północ, aż miło.

Jest wysoko, dlaczego ma nagle spadać?


Druga sprawa, skoro zaszło tak wysoko, to dlaczego ma nagle spadać? Dlatego, że zaszło już wysoko? Przecież to nie jest żaden argument. Nie bez powodu mądre głowy mówią, że cena zawsze może być jeszcze wyższa lub niższa (zależnie od trendu). Dopóki jest popyt, cena będzie rosła. A dlaczego inwestorzy kupują akcje danej spółki? Bo twierdzą, że jest dobra i chcą na nie niej zarobić. A skoro jest dobra i rośnie, to powinna dalej rosnąć, chyba, że zdarzy się coś, co przeszkodzi dalszym wzrostom (np. słabe wyniki, kataklizmy, itp.).

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Posiadając jakieś akcje zastanawiamy się częściej nie "czy spadnie", tylko "kiedy spadnie". Bo to, że spadnie, to pewne. W głowie pojawia się myśl, że "za bardzo urosło". 

Teoretycznie zatem historyczne szczyty powinny być dobrą wiadomością i powinny raczej dawać poczucie komfortu, a nie dyskomfortu. Polak, a już zwłaszcza inwestor jest jednak człowiekiem, który jest sceptyczny w stosunku do wielu rzeczy. Również jako osoba prowadząca działalność gospodarczą, wolę próbować przewidywać problemy, aniżeli popadać w hurra optymizm po jakichś drobnych sukcesach. Dlatego też nie cieszę się za bardzo tym, co osiągam (nie na tyle, by oznajmiać wszem i wobec, jaki to jestem zajebisty), a raczej staram się trzeźwo patrzeć na to, co może być w przyszłości (i to na wielu płaszczyznach) i podnoszę sobie poprzeczkę. I to chyba jest też dowód na to, że większość inwestorów i biznesmenów chyba nie jest w pełni szczęśliwa (lub nie okazuje tego). Ciągły stres, dążenie do doskonałości, podwyższanie sobie poprzeczki, szukanie nowych celów i wyzwań skutecznie gaszą optymizm, którym moglibyśmy dzielić się z innymi po osiągnięciu pewnego poziomu.

Jak się cieszyć?


Nie chciałbym jednak tutaj mówić, że jestem ponurakiem i nie umiem się cieszyć z sukcesów. Umiem, ale o wiele większą przyjemność sprawia mi np. wygranie partii szachowej, które są dla mnie wielką pasją, zwycięstwo drużyny, której kibicuję, czy możliwość nauczenia mojego dziecka czegokolwiek, aniżeli radość z zarobienia paru złotych na giełdzie czy w pracy. Praca to praca, a życie poza pracą to zupełnie co innego. I myślę, że warto próbować oddzielić swoje życie zawodowe od prywatnego, na ile jest to możliwe, choć wiem, że jest to praktycznie nie do zrealizowania.

piątek, 15 listopada 2013

Ciężkie odpały

Czasami zdarza się, że na akcjach, które posiadamy następuje odpał (np. po dobrych wynikach) i kurs wzrasta o kilkanaście procent. Tak było dzisiaj w przypadku posiadanego przeze mnie Coliana, który wzrósł o blisko 19%. Takie sytuacje nie zdarzają się często, przez co do głowy przychodzą różne myśli.

Gdybym kupił akcje krótkoterminowo to pewnie już dzisiaj sprzedałbym je, zadowalając się zyskiem na poziomie 10% podczas zatrzymania się na pierwszych widełkach. Jak wiadomo jednak, podchodzę do tematu długoterminowo, więc nie zdecydowałem się na takie rozwiązanie. W efekcie kurs urósł jeszcze o kolejne ponad 8%, co przyniosło mi dodatkową dawkę optymizmu.

I co teraz?

Można przypuszczać, że po takim mocnym uderzeniu przyjdzie czas na realizację zysków i kurs osunie się pewnie o kilka procent. I na to muszę się psychicznie nastawić. Nie jest to oczywiście miłe patrzeć, jak akcje spółki lecą w dół, ale jest to naturalna kolej rzeczy. Jedyny sposób na to, by sobie ulżyć - i jest on wyjątkowo skuteczny - to wyłączenie notowań.

Tak sobie myślę, że człowiek lepiej znosi spokojne, powolne wzrosty, jak to ma miejsce np. na Amice. Tutaj o wiele mniej stresujące są wszelkich ruchy na papierze. A tak, podczas odpału, nie wiadomo, dokąd kurs dociągnie i nie wiadomo, kiedy nastąpi korekta. Na pewno jednak podczas takich dni jak dzisiaj nie warto kupować akcji, bo można sporo przepłacić. Lepiej np. poczekać, aż nastąpi realizacja zysków i kurs trochę spadnie i dopiero wtedy dokupić z myślą o średnim lub długim terminie. Taka w każdym razie jest moja taktyka.

Wracając jeszcze do akcji COL, co mnie trochę zaskoczyło, nie było dzisiaj jakiejś większej przeceny, co oznacza, że niewielu ludziom było spieszno, by zrealizować zysk. A przecież było co, bo 10, 15, 18% w ciągu paru godzin na ulicy nie leży. I tutaj pytanie: czy papier kupowały mocne ręce z nadzieją, że to jeszcze mocno wzrośnie? Faktem jest, że czwarty kwartał zapowiada się również nieźle. Czy może spekuła przysnęła podczas sesji? Bo w sumie tylko raz odnotowałem osunięcie, kiedy kurs z 3,30 PLN spadł w okolice 3,20 PLN. Ale potem dość szybko odrobił straty i wrócił do poziomów dziennego maksimum.

Myślę, że z Colianem będzie się jeszcze wiele ciekawych rzeczy działo w ciągu kolejnych kilku miesięcy.

Szefem być

Dzisiaj zapraszam czytelników do lektury mojego ostatniego postu związanego z szefowaniem w firmie. Do napisania tekstu zainspirował mnie wczorajszy program Magdy Gessler Kuchenne rewolucje.
Przyznam szczerze, że tego typu "szefowanie" jest chyba jednym z najgorszych. Zgaduję, że część z nas spotkało się na początku swojej kariery zawodowej z tego typu egzemplarzami bossów. A jeśli nie, to pozostaje się tylko cieszyć, bo nic fajnego podlegać takiemu człowiekowi.
Zapraszam do lektury artykułu Szef.

wtorek, 5 listopada 2013

Mniejsza aktywność i parę przemyśleń

Ostatnio, jak można zapewne zauważyć, na blogu wykazuję się mniejszą aktywnością. Z czego to wynika?

Tak jak pisałem jakiś czas temu, zainteresowałem się inwestowaniem długoterminowym, a co za tym idzie, można powiedzieć, że wręcz nudnym. Nie robię już zbyt wielu bezsensownych transakcji. Kupiłem, co kupiłem i trzymam sobie, od czasu do czasu powiększając wartość portfela. I wiecie co? Dobrze mi z tym. Nie czuję presji dokonywania ciągłych transakcji. Nie mam potrzeby sprzedawania np. DBC, który zyskuje już blisko 40%. Po prostu trzymam sobie te akcje, od czasu do czasu obserwuję, czy nie ma w jakichś spółkach katastrofy i czekam.

Spokojne podejście do inwestowania


Teraz nadchodzi chyba wielce oczekiwana korekta i też jakoś na mnie to specjalnie nie działa. Jeszcze z pół roku temu, może rok temu mógłbym się trochę zaniepokoić i wziąłbym to co zarobiłem i próbował przeczekać korektę i potem na nowo dokupił. Teraz jestem mądrzejszy. Po co mi to? Mam płacić bez sensu dwa razy prowizje?

foto: http://www.flickr.com/photos/aresauburnphotos/
Długoterminowe inwestowanie jest o wiele spokojniejsze i chyba bardziej zgodne z moim charakterem (przypomnę, że jestem amatorem-szachistą - właśnie zaczął mi się sezon ligowy; więc z natury mi się specjalnie nigdzie nie spieszy).

Jak można zaobserwować na giełdzie, w zasadzie teraz nie ma większych przesłanek ku temu, by nagle hossa zamieniła się w bessę lub jakąś konsolidację. Po prostu idziemy po swoje. Rynek rośnie, ludziska porzucają lokaty na rzecz ryzykowniejszych instrumentów, więc nie widzę powodu, by być poza rynkiem.

Czas na rozwój działalności i... zamknięcie konta

 
Dzięki spokojniejszemu podejściu do inwestowania, mogę skupić się bardziej na prowadzeniu działalności (szczęśliwie nie jestem już uzależniony od korporacji, co może mylnie obrazować poniższe zdjęcie). O ile dobrze pamiętam, chyba jakoś w drugim kwartale tego roku (albo i pierwszym) pisałem, że idzie ożywienie. Jako przykład wskazałem swoją firmę. I co? Ano idzie to ożywienie, co odbija się na ilości pracy. A zatem, jeśli idzie ożywienie w mojej branży, to idzie też i w innych. Ludzie więcej zarabiają, bezrobocie maleje, więcej wydajemy. I to chyba nawet widać w sklepach.
To wszystko powoduje, że na prowadzenie blogu brakuje trochę czasu. A nawet nie tyle czasu, co chęci. Po prostu są rzeczy, które mnie bardziej zajmują, a blog jest takim małym, ale sympatycznym dodatkiem. Cieszę się jednak, że zdecydowałem się na publikowanie małych podsumowań z tego, co robię na giełdzie. Dzięki temu mam jakiś przegląd tego wszystkiego, a może i uda się w jakiś sposób czytelników zainspirować do działania (na początek zachęcam do oszczędzania).

foto: http://www.flickr.com/photos/philliecasablanca/
Przy okazji, muszę się pochwalić, że po 10 latach użytkowania konta w Pekao, postanowiłem je ostatecznie zamknąć. Aż tyle lat dawałem tym darmozjadom kroić się na sporawe pieniądze (11 PLN za obsługę konta plus 5 PLN za kartę plus 1 EUR za obsługę konta walutowego). Masakra, jak sobie dzisiaj spojrzę w przeszłość. Tyle, że to było moje gigantyczne przyzwyczajenie, które trudno było wyeliminować. Wyobraźcie sobie, że te banki mają tysiące klientów-frajerów, podobnych do mnie, których kroją niemiłosiernie. A ludzie, zwłaszcza starsi, nie mają specjalnie motywacji, żeby olać ten bank (czy inne, które za prowadzenie żądają opłat) i założyć konto w jakimś darmowym.

U mnie to był problem, że musiałem wszystkich klientów poinformować o zmianie numeru konta, co było trochę niedogodne, ponieważ wielu z nich wisiało mi kasę za wiele miesięcy i musiałem cierpliwie poczekać, aż pieniądze spłyną. Ale zrobiłem to. Dzisiaj mogę z dumą powiedzieć, że jestem wolnym człowiekiem. Wolnym od Pekao. Jeszcze, żeby rodzina mnie posłuchała i też odeszła z banków-dinozaurów to byłoby w ogóle super. A tak? Tkwią w tych bankach, szukają po mieście "swoich" bankomatów, by nie zapłacić prowizji, czy też latają do okienka po pieniądze (chociaż ta ostatnia czynność to na szczęście rzadkość). Cóż, pewnych nawyków się nie zmieni.

Blogowa aktywność bez zmian


Wracając do mojej blogowej aktywności, trudno powiedzieć, czy ona się jakoś drastycznie zmieni. Nie wydaje mi się. Tak czy owak, zachęcam jednak do odwiedzin i komentarzy, bo nic tak nie motywuje do działania jak wsparcie innych.

Jak z pewnością zauważyliście, wielu blogerów finansowych trochę odpuściło sobie pisanie. Po prostu zajmują się czymś innym (zarabianiem kasy, rodziną, rozwijaniem własnych biznesów, poszukiwaniem pracy, itp.). To wszystko powoduje, że blog schodzi na dalszy plan. Podobnie jest u mnie. Niewielu z nas bowiem planuje być drugim Kominkiem (Tomkiem Tomczykiem), Appfundsem (Zbyszkiem Papińskim), czy choćby Michałem Szafrańskim, który postanowił żyć z działalności blogowej i "okołoblogowej". Zabawa w profesjonalne prowadzenie blogu (a już zwłaszcza finansowego) to ciężka harówka. Być może wielu nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, ale tak jest. Dlatego też czasami łatwiej mówić o tym, że chce się zrobić profesjonalny blog, z którego będzie się żyło, aniżeli tego dokonać. Nawiązuję tutaj do kolegi prowadzącego blog Kariera rentiera, który pozytywnie zawziął się, by stworzyć coś profesjonalnego. Kibicuję projektowi, ale przebić się przez konkurencję będzie piekielnie ciężko.

Jeśli chodzi o mój blog, tak jak pisałem, będę go prowadził na spokojnie, bez zbędnego stresu i spinania się. Chyba starzeję się już. Albo potrzebny mi jest jakiś urlop, żeby nabrać jakiejś dodatkowej energii.

piątek, 1 listopada 2013

Aktualizacja portfela

Jako że nadszedł nieubłaganie kolejny miesiąc, warto można pokusić się o małe podsumowanie zmian w portfelu. W sumie jakoś wcześniej tego nie robiłem, ale chyba jednak warto to robić, choćby po to, by za jakiś czas zobaczyć, co robiłem, jak, a także jaki to miało wpływ na portfel.
Co zatem wydarzyło się w październiku?
Zacznę od tego, że portfel akcyjny zyskuje 13,11%. Przypomnę, że na początku października portfel zyskiwał 6,67%. Można zatem powiedzieć, że wynik jest świetny.
Najlepiej spisały się w ubiegłym miesiącu akcje Dębicy (wzrost z 79,80 PLN do 95,55 PLN za sztukę). Na tej spółce zyskuję już blisko 40%.
Poprawiła się również Decora (wzrost z 11,60 PLN do 13,32 PLN). Łącznie daje to niezły zysk na poziomie 18%.
Doskonale spisuje się również PZU (wzrost o prawie 10% w ciągu miesiąca), a także Lena Lighting (wzrost o 7%).
Inne spółki radzą sobie przeciętnie, więc nie ma o czym za bardzo pisać.
Z portfela wyrzuciłem SWG (w sumie odliczając prowizje z mikroskopijnym zyskiem). Co prawda wiązałem z nią duże nadzieje, ale jednak ostatecznie postanowiłem je zamienić na inne walory (DCR, AMB i AMC), które wydają mi się nieco atrakcyjniejsze. Ciekawa sprawa jest z Amicą. ING dał rekomendację sprzedaj (posiadając dużo akcji tej spółki), po czym kurs miał tą rekomendację głęboko w poważaniu. Dopiero po kilku godzinach kurs się osunął, ale nie była to jakaś wielka wyprzedaż. Swoją drogą, jeśli idzie ożywienie, to dla mnie logiczne wydaje się, że przychody i zyski spółki będą rosły. No bo jeśli nie teraz, to kiedy? Jak bezrobocie będzie 20-procentowe? Dlatego też uważam, że nie ma najmniejszego sensu, by sprzedawać akcje tej spółki (oczywiście mówię o sobie, bo każdy z Czytelników może zrobić co zechce).
Tak jak pisałem wyżej, portfel zyskuje na dzisiaj 13,11%, ale chyba jesteśmy przed jakąś korektą, więc wcale się nie zdziwię, jeśli zysk osunie się do poziomu 8%. I będzie to doskonała okazja do kolejnych zakupów (o ile uda się wygospodarować trochę wolnej gotówki).
Co nas czeka w listopadzie? Wróżbitą nie jestem, ale myślę, że nadejdzie jakaś korekta. A potem będzie rajd św. Mikołaja?
Warto odnotować, że listopad będzie miesiącem wysypu wyników za III kwartał, więc może się naprawdę wiele wydarzyć. I być może pojedyncze spółki naprawdę odpalą, jeśli będą wyniki lepsze lub dużo lepsze od oczekiwań polskich wróżbitów, zwanych często żartobliwie analitykami.
Nasunęło mi się jeszcze pewne spostrzeżenie. Giełda jest dziwna. Wiem, wiem, nic nowego nie odkryłem.
Nie pamiętam dokładnie nazw spółek, ale była (niejednokrotnie zresztą) sytuacja, że analitycy spodziewali się jakiegoś zysku, który ostatecznie był niższy, po czym kurs akcji nurkował. W innym wypadku analitycy spodziewali się wysokiej straty, która ostatecznie była nieco niższa od oczekiwań i kurs nagle wystrzelił. Ja rozumiem, że giełda dyskontuje wszystko, ale sam fakt, że po zysku akcje spadają, a po stracie rosną pokazuje jakie to wszystko jest dziwne. Nie liczy się bowiem to, co się dzieje w spółce, tylko to, czy wyniki będą niższe lub wyższe od oczekiwań analityków.

sobota, 5 października 2013

Jeszcze o marnotrawstwie pieniędzy w ZUS. To nie jest normalne!

ZUS to jest instytucja, o której powiedziano już tak wiele złego, że wydaje się, iż niczego gorszego już nie można dodać. ZUS przepuszcza pieniądze szerokim strumieniem, nie zważając na nic. Pojęcie "oszczędności" jest dla niej zupełnie obce. Pieniądze przelewają się na różne rzeczy. Dzisiaj przykład z tego, w jaki sposób największa piramida finansowa w Polsce wydała ponad 2 miliony złotych. Zupełnie bez sensu.
Ostatnio instytucja ta wysyła "haraczodawcom" informację o stanie konta. Co prawda liczby te nam najczęściej nic nie mówią, ponieważ jest to zapis papierowy, ale informują nas, żebyśmy wiedzieli, czy pracodawca przelewa za nas ZUS lub, jako prowadzący działalność, czy z niczym nie zalegamy. Oczywiście informacja jest przekazywana co dwa lata, żeby przypadkiem, w przypadku zaległości, mieć problemy (tutaj mowa o płatnikach haraczu) np. w postaci odsetek.
No i otworzyłem świeżutką korespondencję, żeby zobaczyć, co tam ciekawego do mnie napisali. Zauważyłem, że są cztery strony, więc pomyślałem, że będzie ciekawa lektura. I co? Na dwóch stronach znajdują się właściwe informacje, a na trzeciej (czyli dodatkowym arkuszu papieru znajduje się kilka pierdół, które spokojnie można by zmieścić na wcześniejszej stronie). Wszystko mogłoby  się spokojnie zmieścić na jednej kartce (dwóch stronach), ponieważ miejsca tam jest całkiem sporo.
Tym sposobem ZUS wydrukował bez sensu 24 miliony egzemplarzy tej strony (tylu jest podobno ubezpieczonych, więc zakładam, że każdy dostał lub dostanie list). Licząc średnio po 10 groszy za wydrukowany arkusz daje nam to zmarnowaną kwotę rzędu około 2,4 miliona złotych. Lekką ręką, bo przecież to idzie ze składek płatników...
Nie dziwię się też, że nikt w tej instytucji nie poszedł po rozum do głowy, żeby spróbować to pismo tak zredagować, żeby wszystko zmieściło się na jednym arkuszu papieru. Bo i po co? Pan płaci, pani płaci, społeczeństwo...
Być może powiecie, że się czepiam. Tak, czepiam się, bo to są moje pieniądze, na które muszę ciężko tyrać, by zapłacić ten podatek. I wasze też. I jeśli zrozumiecie, że między innymi w taki sposób są marnowane pieniądze, to pozostaje mieć tylko żal. Pomijam fakt, że w tego typu urzędach urządza się prywatę jak się patrzy (drukowanie książek, kserowanie, wykorzystywanie tysięcy materiałów biurowych na potrzeby domowe, itd.). Nie piszę tego bez podstaw, bo wiem, jak to wygląda w rzeczywistości. To jest jednak trudne do udowodnienia w tej chwili, bo trzeba by kontrolować każdy wydany materiał biurowy lub wydrukowany egzemplarz papieru. Jednak to, co wysłali ZUS-owcy pokazuje dobitnie, że coś tam jest nie tak.
Na temat tego, by oszczędzać papier, bo to kosztuje wiele ściętych drzew się nie wypowiadam. Drzewa rosną setki lat, a ścięte mogą być w kilka minut. Na zusowski haracz ludzie pracują tysiące godzin, wiele lat. A marnowane są... Sami znajdźcie analogię.

czwartek, 3 października 2013

Stan portfela akcyjnego na początku października

Dzisiaj kolejna publikacja wartości mojego portfela. W chwili pisania tekstu zyskuje on 6,67%. Co w porównaniu z poprzednim zestawieniem z 17 września daje wzrost o 2%. Nie jest źle. Powoli, a do celu.
CEZ sprzedałem, ponieważ był on zakupiony spekulacyjnie i nie spełnił oczekiwań. Odpowiadając na pytanie Czytelnika, nie otrzymałem dywidendy, ponieważ kupiłem już po terminie. Jedyna dywidenda, którą otrzymam w tym roku to będzie z DBC. No i nie wiadomo, co z PZU.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony z tego, jak on się prezentuje, ponieważ żadna ze spółek nie jest na minusie, co przy takiej ilości się praktycznie nie zdarza. Owszem, wcześniej był CEZ, ale on nie był brany pod uwagę długoterminowo i już go nie ma. Strata też niewielka, więc zbytnio nie uszczuplił mojego papierowego zysku.
Od czasu ostatniej zmiany w portfelu dokupiłem małe pakieciki AMC, ASE i KAN.
Co będzie dalej? Nic, portfel pozostaje w takim stanie, w jakim jest. Zamierzam w najbliższym czasie (niestety, z braku wolnych środków, raczej jeszcze nie w tym miesiącu) dokupić kolejne akcje z powyższych spółek. Nie będzie to na pewno ETF, ani raczej nic z WIG20. Nie będzie to również SWG. Rozważam LEN lub skubać po kawałku ASE i może COL. Tak czy siak, na chwilę obecną jest to gdybanie, ponieważ czekam na jakieś wolne środki. A tych z konta oszczędnościowego nie będę ruszał, ponieważ równowaga w naturze musi być.
Trochę niepokojąco wygląda DCR, który dostał rekomendację sprzedaj. Przez ten czas dość mocno spadł. Liczę jednak, że to nie jest długoterminowe osunięcie i wzrosty nastąpią.
Przy okazji informuję, że moje typy nie mają charakteru rekomendacji. Każdy inwestuje w to co chce i jest odpowiedzialny za swoje decyzje. Ja swoje spółki przedstawiam czysto informacyjnie.

środa, 18 września 2013

Jutro wzrosty?

Dzisiejsza decyzja FED w sprawie kontynuacji programu QE3 daje szanse na duże wzrosty jutro i być może w kolejnych dniach.
Rynek amerykański zareagował tak, jak powinien. Wykres rysuje nowy szczyty. Kiedy tak będzie u nas? Wiem, wiem, my, to nie USA, ale potencjał do wzrostu jest.
Jeśli chodzi o mój portfel, wrzucam mały wykres udziału poszczególnych składników w portfelu akcyjnym. Dodam, że stanowi on 40% całego portfela, więc jak ktoś będzie chciał zobaczyć, jaką stanowi to wartość w stosunku do całości to wystarczy pomnożyć przez 0,4. Mam nadzieję, że nic nie pokręciłem.
Jak widać na powyższym obrazku, poza certyfikatem ETF nic specjalnie się nie wybija. Jedynie może wartość SNS jest zauważalna, ale ja naprawdę wierzę w tą spółkę.
Jakie spółki chciałbym w najbliższym czasie dokupić? Z pewnością będzie to AMB, KAN. W mniejszym stopniu będzie to też AMC (niech no tylko przebije tą magiczną stówkę), PZU i CEZ (jeśli nie będzie to fałszywe wybicie). W dalszej kolejności DCR, LEN i może DBC.
Być może w przyszłości rozważę sprzedaż części ETF na rzecz zakupu jakichś akcji, bo w sumie to trochę hamuje mi rozwój portfela. Ponadto, skoro dużą część środków trzymam na koncie oszczędnościowym, to mógłbym odrobinę agresywniejszą strategię obrać. Zobaczymy jednak, jak to będzie. Szkoda mi w tej chwili cokolwiek sprzedawać, więc może zwyczajnie będę dokupował spółki, a ETF pozostanie tak jak jest.
Duże nadzieje wiążę z tym portfelem na przyszły rok. Po pierwsze, prawie wszystkie spółki są dywidendowe, co pozwoli na dopływ gotówki, którą będę mógł reinwestować. Po drugie, większość firm powinno pozytywnie zareagować na nadchodzące ożywienie gospodarcze. Nawet, jeśli to ożywienie jest słabo widoczne w Polsce (chyba jedynie Donaldinho je widzi), to zagranica poprawia się. A skoro moje spółki to eksporterzy (w większości), to powinno to się odbić też na wynikach.

wtorek, 17 września 2013

Co mam w portfelu?

Ostatecznie zdecydowałem się upublicznić mój portfel. Jest w nim aż 14 pozycji. Dużo, ale to z tymi spółkami wiążę w tej chwili większe nadzieje.
Akcje stanowią jakieś 40% wartości mojego portfela. Drugie tyle stanowią środki na koncie oszczędnościowym w BGŻ Optima (wiem, że oprocentowanie nędzne, ale ważniejszy jest dla mnie swobodny dostęp do nich), a niecałe 15% waluty (EUR, USD, NOK). Natomiast 5% portfela to wolne środki czekające na inwestycje.
Na chwilę obecną mój portfel zyskuje 4,5%. Nie jest to dużo (głównie z powodu dużego udziału ETFW20L), ale cenię sobie przede wszystkim bezpieczeństwo.
Jak wspominałem wielokrotnie, mój portfel zbudowany jest długoterminowo. Dlatego też, zamiast sprzedawać, raczej dokupuję walory poszczególnych spółek.
Jedynie jeden składnik (CEZ) jest kupiony poniekąd spekulacyjnie. Kurs spółki jakby podnosi się z trendu spadkowego, ponadto są trochę zwiększone obroty, więc uznałem to jako okazję.
Co mnie cieszy, w dużej części powyższe firmy to eksporterzy. Dodatkowo wypłacają dywidendę, a wskaźniki C/Z i C/WK nie wyglądają źle. Dlatego też mocno wierzę w te spółki.
Czy interesują mnie jeszcze jakieś spółki? Owszem, ale chyba już nie będę bardziej rozdrabniał się, a skupię się na zwiększaniu udziału w powyższych spółkach. Co z tego wyjdzie, zobaczymy.

środa, 4 września 2013

I to tyle w temacie OFE...

Wszyscy już poznaliśmy decyzje w sprawie OFE. Jak można było się spodziewać, rynek wszystko zdyskontował już wcześniej.
Decyzja, raczej dobra, została przyjęta ze spokojem, czyli można już teraz wypatrywać wzrostów na warszawskim parkiecie.
Podobnie jak większość, byłem zainteresowany, co się będzie działo. W zasadzie giełdą bujało podczas konferencji tylko kilka minut, kiedy WIG20 spadł z +0,7% na -1%, by potem powrócić na plus. Obyło się bez większych wyprzedaży, więc chyba może być tylko dobrze.
Dzisiaj nawet mój mułowaty ostatnio SNS się trochę ożywił i przekroczył granicę 4,60 PLN. Na jak długo? Nie wiem, ważne, że jest jakiś ruch. I liczę na to, że zostanie pokonany poziom 4,76 PLN.

UPDATE:
A jednak coś trzasnęło...

poniedziałek, 2 września 2013

Obniżka interchange podwyżką dla konsumentów

artykuł sponsorowany

W polskim parlamencie trwają właśnie prace nad administracyjnym ustaleniem opłat od transakcji kartami. Beneficjentami proponowanych zmian będą duże sieci handlowe. Zagrożona jest natomiast drobna przedsiębiorczość, która poprzez regulacje straci na konkurencyjności.

Według prognoz Euromonitor International liczba małych sklepów w Polsce do 2025 roku może zmniejszyć się o aż 60%. Znaczącą część ich przychodów przejmą duże sieci handlowe, które obecnie z zazdrością przypatrują się dynamicznej ofensywie dyskontów. Ich odpowiedzią jest tworzenie mniejszych supermarketów oraz sklepów osiedlowych. To będą ciężkie czasy dla drobnych sklepikarzy. Dzięki lepszej pozycji w rozmowach z dostawcami duże sieci handlowe mają niższe i lepiej optymalizują koszty. Uregulowanie stawek interchange pogłębi ich przewagę i spowoduje upadek wielu drobnych przedsiębiorstw (tutaj można znaleźć więcej informacji na ten temat).

Projekt ustawy zakłada ustalenie górnej granicy opłat od pojedynczej transakcji, których nie będą mogły przekroczyć banki oraz organizacje płatnicze. To rozwiązanie jest bardzo korzystne dla handlowców osiągających wysokie obroty. Dzięki regulacji stawek będą oni mogli pozwolić sobie na duże oszczędności. Wynika to z charakteru prowadzonej działalności. Dla supermarketów znacznie ważniejszy jest koszt zmienny uzależniony od liczby płatności, a dla małych sklepów ważniejsza jest opłata stała związana z użytkowaniem terminali. Dlatego regulacja stawek interchange obniży konkurencyjność tych drugich. 

Pozornie proponowane regulacje wydają się być korzystne dla konsumentów. Duże sieci zyskają przecież przestrzeń do obniżek cen. Koszty utrzymania całego systemu płatności bezgotówkowych pozostaną jednak niezmienione. Instytucje finansowe będą zatem zmuszone znaleźć nowe źródła przychodów. W pierwszej kolejności obciążeni nimi zostaną klienci posługującymi się kartami. Konsumenci słusznie się tego obawiają, o czym świadczą wyniki badań Federacji Konsumentów (przeczytaj o nich więcej). Te przeczucia zbieżne są z doświadczeniami państw, w których wprowadzono podobne regulacje. Opisane konsekwencje miały miejsce, a adekwatnych obniżek cen nie stwierdzono.

Pieniądze lubią ciszę...

... stąd moja mniejsza aktywność na blogu. Po prostu zainwestowałem trochę pieniędzy w 11 spółek i ETF na WIG20 (wiem, że dużo) i czekam.

Zdaję sobie sprawę, że rozproszenie kapitału zdecydowanie zmniejsza szanse na duży zysk, jeśli trafiłbym na dobrą spółkę. Z drugiej strony, zmniejszam też szansę na stratę, jeśli okazałoby się, że jakaś spółka nagle by mi zbyt mocno zanurkowała.

piątek, 16 sierpnia 2013

Nie inwestować w groszowe śmieci

Spółki, których cena jednej akcji jest niższa niż złotówka bywają złudne. Wydaje nam się, że są tanie, a tymczasem jest to bagno, w które możemy wpaść i utopić naprawdę potężne pieniądze.

poniedziałek, 29 lipca 2013

ING i jego rekomendacja dla SNS

Ostatnio pojawiła się rekomendacja ING dotycząca spółki SNS. Głosi ona jasno "sprzedaj", a wycena brzmi: 3,82 PLN.
Poszperałem w akcjonariacie i co widzę? ING OFE posiada 8,18%.

czwartek, 25 lipca 2013

Koniec lenistwa

foto: Richard, enjoy my life!
Od mojego ostatniego wpisu minęły już trzy tygodnie. Sporo to. Niektórzy pewnie już myślą, że blog umarł. Tymczasem spieszę donieść, że nic takiego nie miało miejsca. Miniony czas poświęciłem na relaks i edukację, a także na refleksje nad moimi giełdowymi poczynaniami.

środa, 3 lipca 2013

Rzucanie etatu

foto: Kris Olin
Tysiące, jeśli nie miliony osób, które pracują na etacie, często po kilka lat w jednej firmie, mają jedno marzenie. Jest to marzenie o tym, by rzucić etat i żyć po swojemu. Zadanie trudne, ale czy niemożliwe?
Są osoby, którym jest ciężko zrobić ten krok. Jest to spowodowane tym, iż rachunki same się nie zapłacą, mieszkać gdzieś trzeba, a żołądek też się o swoje dopomina. Dlatego też rzucenie etatu bez jakiejkolwiek poduszki jest zwyczajnie bez sensu.

czwartek, 27 czerwca 2013

Marnotrawstwo czasu

foto: Nina Matthews Photography
Od pewnego czasu zastanawiam się nad "czasem". Ile go tracimy na rzeczy błahe, często zbędne, bez których moglibyśmy się spokojnie obejść. Wszystko przez internet.
Zastanawialiście się kiedyś, ile czasu można byłoby wykorzystać efektywnie, aktywnie, rodzinnie, gdyby ograniczono nam dostęp do internetu? Ja zacząłem to zauważać od jakiegoś czasu i rozmyślam nad efektywniejszym zarządzaniem czasu. Niestety, im więcej czasu spędzam przy komputerze, tym bardziej brakuje mi go na coś innego. Uzależnienie od internetu jest bardzo silne.

środa, 26 czerwca 2013

Skąd wzięły się te pieniądze

foto: Kancelaria Premiera
W najlepsze trwa niepokój w sprawie raportu o OFE. Co i rusz dowiadujemy się jakichś rewelacji. Dzisiaj np. minister pracy i polityki socjalnej Władysław Kosiniak-Kamysz (to jeden z tych, którzy dużo czasu spędzają na Twitterze, zamiast zajmować się normalną pracą) porównał wskaźniki waloryzacji w ZUS, które w latach 2011-2012 wyniosły około 14% ze stopą zwrotu w OFE w tym samym czasie, która wyniosła około 11%.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Gorączka nie wpływa dobrze na ochotę na czytanie

foto: U.S. Embassy New Delhi
Ostatnie dni nie wpływają na chęć do czytania. Nie chce mi się nawet za często zaglądać na portale typu 90minut.pl, o czytaniu książek na temat biznesu i inwestycji nie wspominając. Wszystkiemu winne są gorączki.
Ostatnia książka, którą przeczytałem to "Sukces na giełdzie" Marcina Marcinowskiego. Przyznam, że w zasadzie to mogłaby być pierwsza książka, od której należałoby zacząć. Autor nie odkrył, co prawda, nic nowego (w zasadzie jego rozmówcy), ale jako inspiracja do działania, jego dzieło jest dobre i mogę śmiało tą pozycję polecić.

sobota, 22 czerwca 2013

Nie stosujmy takich praktyk

foto: Victor1558
Posiadanie popularnej witryny wiąże się z tym, że na naszego maila będziemy otrzymywali różne oferty reklamowe. W moim wypadku, jako że opisuję również prowadzenie działalności, jest to doskonała okazja do refleksji na temat, z jakimi firmami mamy do czynienia. No właśnie, z jakimi?
Przede wszystkim powinniśmy sobie, jako przedsiębiorcy, uświadomić pewien fakt. Nie narażajmy naszej firmy i nas samych na śmieszność, bo przez to możemy sobie narobić więcej krzywdy niż to warte. O czym mówię?

piątek, 21 czerwca 2013

Skąd się biorą pieniądze w firmie, czyli edukacja pracownika

foto: Bob Jagendorf
Często słyszy się, zwłaszcza w mniejszych firmach, że pracownicy domagają się podwyżek. Różna jest argumentacja tego faktu, ale domagają się. Pytanie, czy i za co mogą dostać podwyżkę pracownicy?
Najważniejsze jest jednak uświadomienie pracownika o sytuacji, jaka ma miejsce w firmie, a także poza nią.
Np. przy szalejącej inflacji (powiedzmy powyżej 5%) oczekiwania pracowników mogą być bardziej uzasadnione, aniżeli w sytuacji, jaka ma miejsce teraz, gdy tej inflacji (oficjalnie) prawie nie ma.

środa, 19 czerwca 2013

Co wymyśliły mózgi z KNF?

Wczoraj dowiedzieliśmy się, że banki nie będą mogły udzielać kredytów na 100% wartości nieruchomości lub więcej. Docelowo mają udzielać za 4 lata 80%. Pozostałe 20% potencjalny klient banku będzie musiał sobie znaleźć we własnej kieszeni.
Decyzja jest idiotyczna, to akurat nie ulega wątpliwości. Już wczoraj niektórzy ekonomiści z dziennikarzami TVN CNBC zastanawiali się, o co chodzi?

wtorek, 18 czerwca 2013

Jan Fijor i jego koncepcja inwestowania

Dzisiaj chciałbym zaprezentować ciekawą rozmowę Kamila Cebulskiego z Janem Fijorem.
Sposoby inwestowania Jana Fijora są dość oryginalne i nie każdemu mogą pasować. Dowiadujemy się, między innymi, że powinniśmy kupować akcje bez względu na to, jaki sentyment panuje. Po prostu regularnie dokupować i tyle. Oczywiście nie może być to dowolna spółka, a starannie wyselekcjonowania.

piątek, 14 czerwca 2013

5% na FCL

Dzisiaj zdecydowałem się pozbyć niewielkiego pakieciku akcji FCL. Wygląda na to, że bycze nastroje na tej spółce dobiegły końca (a jeśli nie skończyły się, to na pewno zatrzymały). Kurs czai się od pewnego czasu w okolicach poziomu 55 PLN i jakoś nie chce go przekroczyć granicy 56-57 PLN.

wtorek, 11 czerwca 2013

A może to wszystko rzucić?

Inwestorami targają rozmaite emocje podczas ich drogi do niezależności, bogactwa i sławy. Wielu mówi o tym (o emocjach) otwarcie, inni zarzekają się, że wszystkie decyzje podejmują racjonalnie, a emocje pozostawiają zawsze gdzieś z boku. Bzdura.

czwartek, 6 czerwca 2013

Wgląd w portfel

Wygląda na to, że po małej korekcie na WIG20, zaczynamy powoli się odbijać, dlatego postanowiłem sprawdzić, co tam zadziało się w moim portfelu inwestycyjnym. I przyznam, że nie jest źle.
Ogólnie wartość portfela wzrosła o 1,43%. Szału z pewnością nie robi, ale wziąwszy pod uwagę fakt, że się trochę cofnęliśmy w ostatnich dniach, cieszę się że jest to jednak ciągle plus.

środa, 5 czerwca 2013

Humor prezesa mBanku

Dzisiaj postanowiłem być nieco uszczypliwy, dlatego pozwoliłem sobie skomentować słowa prezesa mBanku, Cezarego Stypułkowskiego kierowane do klientów tego banku. Niestety, ale nie można obok tych słów są obojętnie.

wtorek, 4 czerwca 2013

Sprzedałem SNS

Dzisiaj zdecydowałem się na sprzedaż akcji spółki SNS. Zaliczyłem zysk w wysokości 8 groszy na akcję.
Jednak nie 1-procentowy zysk był tutaj najważniejszy, a bardziej ochrona kapitału. W związku z powodzią w Czechach, tamtejsze spółki nie działają. Nie wiadomo, jak długo potrwa ta sytuacja, a także, jak to się odbije na wyniki spółki, dlatego uznałem, że po prostu lepszym rozwiązaniem jest wyjście z akcji tej spółki (z mizernym zyskiem), aniżeli czekanie na to, co się wydarzy, i jak moje zyski zamieniają się w stratę.
Trochę szkoda mi tej spółki, bo liczyłem na zysk rzędu co najmniej 15-20%.

Brawo dla tego banku. Za kompromitację

Tak się od pewnego czasu zastanawiam, czy to ze mną jest coś nie tak, może starzeję się? Może za bardzo przyzwyczajam się do pewnych rzeczy? Ale cóż, taki już jestem, w związku z tym muszę o tym napisać.
Nie wiem, być może wielu moim Czytelnikom np. zmiana Allegro, czy bezsensowne funkcjonalności w Aliorze Sync, a teraz beznadziejny wygląd mBanku odpowiadają. Mi nie. I jako klient jestem oburzony.

czwartek, 30 maja 2013

Zmanipulowani...

Dzisiaj onet uraczył nas informacją o tym, w jakich bankach najchętniej zakładamy konta bankowe. Był to jeden z najgłupszych artykułów, które miałem ostatnio okazję przeczytać na tym lipnym portalu. Manipulacji czytelnikami nie ma końca.

środa, 29 maja 2013

Relacja z mojej wizyty w banku Pekao

Jakiś czas temu pisałem, że decyduję się na zamknięcie konta w banku Pekao. Powód: bank jest daleko w tyle za konkurencją. To, co w innych bankach jest standardem, tutaj jest luksusem nie do zdobycia (opłata za konto, opłata za kartę, płatne smsy z hasłem do przelewu, bardzo przeciętna obsługa - choćby używanie "średniowiecznych" kart w celu identyfikacji i wiele innych atrakcji).
Konta nie zmieniłem dotychczas z wielu przyczyn, między innymi z powodu przyzwyczajenia siebie i klientów. Nadszedł jednak czas na zmianę. W sumie zbierałem się do tego, aby moim klientom podać numer innego rachunku, na które mają przelewać pieniądze za wystawione faktury. Czekała mnie też wizyta w placówce Pekao w celu zamknięcia konta. Tymczasem...

Niby normalne, ale jednak boli

Topniejące zyski lub powiększająca się strata potrafi być frustrująca. Może nie na tyle, by się załamywać, ale na pewno potrafi zasmucić. Chociaż przecież wszyscy wiedzą, że tak musi być.
Tak się dzieje na moich akcjach. Ostatnie dni były wyborne dla papierów, które posiadam w swoim portfelu, ale niestety, dzisiejszy dzień jest odreagowaniem i wszystko, co było piękne, przestaje być piękne.

poniedziałek, 27 maja 2013

Jest zmiana w Aliorze Sync

Jakiś czas temu pisałem, że Alior Sync nie daje możliwości dokonania przelewu do Urzędu Skarbowego, jeśli konto nie jest zsynchronizowane z kontem FB.
Po wielkich zapieraniach się ze strony przedstawicieli banku, że tak nie jest, ostatecznie przyznano mi rację i obiecano to naprawić. Zmiana miała nastąpić 25 maja.

sobota, 25 maja 2013

Na internautów zawsze można liczyć

Gazeta.pl doniosła, że na warszawskim Okęciu w hali przylotów padła szóstka w totka. Zwycięzca zgarnął 4,5 mln złotych.
Informacja, jak informacja, nic specjalnego, wszak ani to rekord, ani jakaś specjalna rzadkość. Mnie bardziej interesują komentarze internautów pod tego typu artykułami. Z reguły mi one zawsze poprawiają mi samopoczucie. Przykładem jest choćby ten:
- Tak, tak, Okęcie jest dobrym miejscem na wszystkie problemy Polaków.
Pozostawię to bez komentarza.

piątek, 24 maja 2013

Ciężki tydzień za nami

Giełda w minionym tygodniu zafundowała nam naprawdę dużą huśtawkę nastrojów. A kulminacją była wczorajsza przecena. W takich chwilach do głowy przychodzą różne myśli. Często te najczarniejsze.
Sam zainwestowałem parę złotych w tygodniu i kiedy kurs się osunął, pomyślałem "kurcze, znowu kupiłem na górce". Co prawda nie paliłem się do sprzedaży, bo ustawiłem sobie odpowiednie poziomy wyjścia, ale pomyślałem sobie, jak to jest, że jak kupuję, to zawsze spada. W sumie nie tylko ja mam takie myśli.

czwartek, 23 maja 2013

Pracownicy Orange nie mówią prawdy!

Jakiś czas temu pisałem o tym, że wielu pracowników Orange jest nieuczciwych w stosunku do klientów (namacalnym dowodem była moja rozmowa z pracownikami infolinii). Nie tak dawno, kilka dni temu po raz kolejny miałem wątpliwą przyjemność zostać wykiwanym przez pracownika tej sieci. Tym razem z salonu Orange.

Co robić?

Duża przecena (co prawda, nie tak ogromna jak w Japonii) często powoduje duże wątpliwości wśród inwestorów. Co począć?
Myślę, że nie tylko ja zastanawiam się, czy to koniec spadków (choć dzień się tak naprawdę dopiero zaczął), czy najgorsze przed nami? Bo przecież nie można wykluczyć faktu, że teraz będziemy się jakoś konsolidować, a potem obudzi się Ameryka i pod koniec dnia dalej zanurkujemy.

środa, 22 maja 2013

Zainwestowałem w KGH

Z pewnością wielu z Czytelników popuka się z politowaniem w czoło mówiąc, że to nie odpowiedni moment na to, by wchodzić w tą spółkę.
Być może, ja jednak widzę na wykresie, że to co najgorsze, jest już za nami. W zasadzie dwukrotnie uklepaliśmy dołek na poziomie w granicach 138 PLN i w zasadzie przewagi podaży nie widać. Być może jest to zbieranie sił przed kolejnym uderzeniem, które spowoduje dalsze obniżki ceny, ale póki co, nie stresuję się tym, bo nie widzę powodu.

poniedziałek, 20 maja 2013

Jakie książki przeczytałem?

Dzisiaj chciałbym się podzielić z Wami listą książek, które miałem okazję dotychczas przeczytać. Jest ona dostępna w zakładce "Przeczytałem". Nie jest ona kompletna, bo wiele książek czytałem w formie ebooków lub w wersji angielskiej. Niemniej jednak te, które wymieniłem na pewno warto przeczytać.

piątek, 17 maja 2013

Jak wykończyć firmę?

Jaki jest najprostszy sposób, by wykończyć firmę (mowa oczywiście o urzędach skarbowych, bo te instytucje się w tym specjalizują)? Robić niekończące się kontrole, a pod ich pretekstem wstrzymać się z wypłatą należnego podatku VAT.

Źle wszedłem

Wejście w spółkę w odpowiednim momencie jest bardzo ważne. O tym nikogo nie trzeba specjalnie przekonywać. Przykładem jest moja transakcja sprzed dwóch dni, kiedy kupiłem akcje SNS po 5,07 PLN za sztukę. Później było lepiej, a potem - niestety - coraz gorzej. Szkoda.
Najpierw akcje poszybowały do 5,20 PLN, a potem, po publikacji wyników, kurs zszedł do poziomu poniżej 4,90 PLN.
Teoretycznie spadek może mieć miejsce do poziomu nawet nieco poniżej 4,50 PLN, więc pozostaje mi mieć mocne nerwy i dużo cierpliwości. W sumie na nerwy nie narzekam (te staram się zawsze trzymać na wodzy), natomiast cierpliwość to moja domena. Zarówno przy grze w szachy, jak i prowadzeniu działalności, więc tez nie powinno być jakichś kłopotów z tym.

czwartek, 16 maja 2013

Dorzuciłem MIL

Dzisiaj mój portfel wzbogacił się o akcje Banku Millenium. Kupiłem je po 5,17 PLN. Czy uczyniłem dobrze?
Uważam, że tak. Bank pokazał dość dobre wyniki, jest coraz większe zainteresowanie ta spółką, co przekłada się na obroty i ilość zawieranych transakcji. Ponadto MIL naruszył już styczniowy szczyt, więc są przesłanki ku temu, by liczyć na dalsze wzrosty.
Bank ten, w porównaniu do innych, jest dość dynamiczną spółką. Od zeszłorocznego czerwcowego dołka cena poszybowała aż o ponad 60% w górę. A szanse, czego nie da się ukryć, są i na drugie tyle, a nawet i  dużo, dużo więcej.
Moje oczekiwania wobec MIL są więc duże. Zamierzam w kolejnych tygodniach i miesiącach dokupować kolejne akcje tej spółki.

Słaby Synthos, ale wodospadu nie ma

Synthos, który wczoraj pojawił się w moim portfelu, pokazał słabsze wyniki (zarówno jeśli chodzi o przychody, jak i zysk operacyjny) w porównaniu do ubiegłego rokku. Spodziewałem się, że dzisiaj możemy być świadkami wodospadu i zastanawiałem się, czy nie pozbyć się akcji tej spółki. Póki co jednak, niczego takiego nie dostrzegam.
Nurkujemy o nieco ponad 2%, ale trudno byłoby się spodziewać tego, by było inaczej.
Zobaczymy, co pokażą kolejne dni. SL jest ustawiony, więc jakiegoś gigantycznego zagrożenia nie ma.

środa, 15 maja 2013

Trochę zmian w portfelu

Ostatnio bardziej skupiłem się na prowadzeniu działalności, aniżeli na sprawach blogowych czy inwestycyjnych. Moje poczynania przyniosły oczekiwane efekty, więc teraz można skupić się na przyjemnościach.
Ogólnie w ciągu ostatnich dni kilka rzeczy spowodowało wzrost mojego optymizmu.

środa, 8 maja 2013

"Minister z Marsa"

Rzadko mi się zdarza zgadzać z eurodeputowanym Ryszardem Czarneckim, ale jego ostatnia wypowiedź na temat Vincenta, ministra finansów jest trafiona. Nasz MF jest z Marsa. Dlaczego?
- (...) Plan łupienia polskich kierowców, zrobienie wielkiej fabryki pieniędzy, wielkiego zakładu fotograficznego PO nie wypalił, bo minister finansów oszacował olbrzymie kwoty, a tylko ułamek z tego wpływa do budżetu. To świadczy o tym, że w sensie merytorycznym minister finansów jakby był z Marsa - stwierdził Ryszard Czarnecki.
Jacek Rostowski to jedyny minister finansów w UE, który wpisał do ustawy budżetowej kwoty z tytułu łupienia kierowców mandatami.
Nie będę tego komentował, bo w sumie brakuje mi słów na tych rządowych pajaców.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Przyczyniam się do udoskonalania Alior Synca...

foto: LinkedIn
Dopiero ostry post na blogu na temat poczynań Alior Synca przyczynił się do tego, że coś się w tej sprawie ruszyło (braku możliwości dokonania przelewu do US bez konieczności integracji z FB). Coś, bo nie wszystko.

środa, 24 kwietnia 2013

Rzecznik prasowy Alior Synca kompromituje bank

foto: LinkedIn
Alior Sync to bank, który miał się kojarzyć z nowoczesnością, profesjonalizmem i wyborną komunikacją klientów z bankiem poprzez czaty, rozmowy wideo, itp. Dodatkowo swego czasu było przyzwoite oprocentowanie lokat oraz cashback. Także fani FB mogli być zadowoleni. Wszystko wyglądało cudownie do momentu, kiedy przestało wyglądać cudownie.
Mijały tygodnie i miesiące i z bankiem było coraz gorzej. Tak źle, że w zasadzie co i rusz jesteśmy świadkami kompromitacji tego banku.

Idea Bank wyskoczył z lokatą idealną plus

foto: .coomb.
Sytuacja zmienia się dynamicznie. Kilka godzin po publikacji postu odebrałem telefon z Idea Banku. Przemiła pani zapytała mnie, czy jestem zainteresowany przedłużeniem kończącej się lokaty idealnej plus (dostępnej w kuluarach, zazwyczaj dla osób, którym kończy się termin lokaty) o kolejne 6 miesięcy.

Idea Bank nie chce moich pieniędzy

foto: HowardLake
Źle się dzieje w depozytowym światku. Banki nie chcą naszych pieniędzy. A jeśli już łaskawie chcą je przyjąć, to oferują ochłapy. Tak jest w zasadzie ze wszystkimi bankami.
Pamiętam, jeszcze kilka miesięcy tematu pracownicy Idea Banku wręcz żebrali, żebym ulokował u nich jakąś kwotę (najlepiej dużą i na długo). Dzwonili nawet kilka razy. A co jest teraz? Za kilka dni kończy mi się lokata idealna plus (czyli polisolokata) i poza wysłanym z automatu mailem zachęcającym do odnowienia lokaty (na lipnych warunkach), nie było żadnej inicjatywy ze strony banku.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Spadki na giełdzie są dobre

foto: Lif...
Wiem, wiem, dla wielu z Was niniejsze stwierdzenie jest bezsensowne, ale dla mnie ma ono pewien sens. Jaki?
Jak widać, sytuacja na giełdzie jest taka sobie. Europa i Ameryka idą do góry, a nas jakaś niewidzialna ręka hamuje przed wzrostami. Zadaję sobie zatem pytanie: jaki sens jest kopać się z koniem?

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Tad Witkowicz specjalnie dla Blogu Kupowanie: "Mógłbym być trzy razy bogatszy"

Foto: archiwum
Tada Witkowicza
W dzisiejszym poście chciałbym zachęcić czytelników do lektury ekskluzywnego wywiadu z miliarderem Tadem Witkowiczem, przedsiębiorcą polskiego pochodzenia, który wsławił się tym, iż dwie jego spółki zadebiutowały na amerykańskim parkiecie NASDAQ.
Na temat bohatera mojego dzisiejszego tekstu pisałem kilkakrotnie. Nie ukrywam, że po lekturze jego książki "Od nędzy do pieniędzy" chciałem bardziej poznać tego niezwykłego człowieka. I udało się. Co prawda, nie udało się porozmawiać bezpośrednio, ale sam fakt, że Tad Witkowicz poświęcił trochę czasu, by podzielić się własnymi przemyśleniami z Czytelnikami mojego blogu jest dla mnie szalenie budujący i radujący.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Ważne trwałe relacje

Foto: thetaxheaven
Pisałem o tym wczoraj, że wiele firm działających na Allegro za cel stawia sobie sprzedaż produktu za wszelką cenę i zapomnienie o kliencie. Jest to strasznie krótkowzroczne postępowanie i trudno takim firmom wróżyć sukces.
Wielokrotnie powtarzałem i nadal twierdzę, że najważniejsza jest dbałość o klienta.

środa, 17 kwietnia 2013

Nawet dywidendy nie kręcą

Foto: photosteve101
O ile w zeszłym roku temat dywidend w miarę mnie kręcił, tak w tym roku nawet nie patrzę specjalnie na to, które spółki ile proponują swoim akcjonariuszom.

Trochę o biznesie i Tadzie Witkowiczu oraz film

Foto: internet
Jakiś czas temu pisałem o książce Tada Witkowicza, "Od nędzy do pieniędzy", który to wyjeżdżając z biednej, zabitej dechami polskiej wsi, bez kasy, dorobił się gigantycznych pieniędzy w Ameryce. Historia jak z bajki. Bardzo przyjemnie się ją czytało.

Allegro wyskoczyło z bublem

Foto: lemonhalf
Nie wiem, ilu użytkownikom portalu Allegro jego nowa odsłona przypadła do gustu, ale ja jestem zdecydowanie rozczarowany. Spółka wypuściła bubel na rynek (chodzi mi o nową stronę) i jest z tego zadowolona, chociaż niekoniecznie klienci.

wtorek, 16 kwietnia 2013

Co ukrywa Alior Sync? Rzecznik się nie ustosunkował

Ilustracja: autor
Niedawno pisałem o tym, że Alior Sync zmusza swoich klientów do tego, by zintegrowali swoje konto bankowe z Facebookiem, jeśli chcą mieć możliwość dokonywania przelewów do US.
Krótko po moim wpisie zareagował Julian Krzyżanowski, rzecznik prasowy banku zarzucając mi napisanie nieprawdy oraz fakt, że zostałem wprowadzony w błąd. Wyjaśnił jednocześnie, że z tego banku można dokonywać przelewów do US. Okazuje się jednak, że to jest tylko pół prawdy.

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Poczynania wiceprezesa Alma Market

Foto: Lars Plougmann
Nie ukrywam, że od pewnego czasu interesuję się spółką Alma Market, jako potencjalnym obiektem zakupu. Jeszcze żadnego ruchu nie zrobiłem. Skupiam się jedynie na obserwacjach.
Zainteresowała mnie ostatnia aktywność wiceprezesa zarządu, Mariusza Wojdona. Przyjrzyjmy się jego ostatnim ruchom.