Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

sobota, 30 marca 2013

Blog to tylko blog

foto: gurana
Parę dni bez wpisu, a liczba wizyt jakoś drastycznie nie spadła. Dzisiaj parę słów wyjaśnień, które swoim stałym czytelnikom jestem dłużny. A może nie tyle dłużny, co po prostu chcę wyjaśnić, bo czegoś takiego, jak obowiązku wobec czytelników w blogosferze nie ma. A nie ma dlatego, że ani czytelnicy nie są mi nic winni, ani tym bardziej ja czytelnikom.

niedziela, 24 marca 2013

Co tam na wyspach?

Foto: Bob Jagendorf
Wyjeżdżamy, rozstajemy się z rodziną, szukamy szczęścia tysiące kilometrów od naszego kraju. Żyjemy nadzieją, że zarobimy i z pełnym portfelem wrócimy do kraju, aby rozpocząć normalne życie. A jak to wygląda w rzeczywistości?

piątek, 22 marca 2013

czwartek, 21 marca 2013

Źle się dzieje w państwie polskim

Foto: Lower Columbia College
Zatrudnianie ludzi na umowę o pracę będzie coraz rzadszą czynnością. Nie od dziś wiadomo, że jest to nieopłacalne. Przede wszystkim duże pieniądze zabiera złodziejski ZUS, ale są także inne koszty. Na kontrakty (czyli zmuszenie pracownika do założenia działalności) decyduje się coraz więcej dużych firm. Nawet te, których nigdy byśmy o to nie podejrzewali. Prześledźmy poniższy przykład i zastanówmy się, czy nie dzieje się u nas źle.

"Współpraca", czyli jak zostać jeleniem

Foto: zieak
Wczoraj otrzymałem maila od pewnej pani. Zresztą nie tylko ja, bowiem w liście adresatów widniała informacja "undisclosed-recipiens", co już samo przez się wygląda jak spam. No, ale pomińmy na chwilę ten fakt. Przyjrzyjmy się mailowi.

środa, 20 marca 2013

Kłopot bogactwa

Foto: Victor1558
Prowadząc działalność gospodarczą często narzekamy na brak klientów lub też na fakt, że mamy ich za mało. To główna bolączka naszych biznesmenów. A co, gdy okaże się, że cierpimy na kłopot bogactwa i okazuje się, że klientów mamy zbyt wielu (w porównaniu do mocy przerobowych)?

wtorek, 19 marca 2013

Kanapkowa wojna

Foto: roboppy
Od pewnego czasu w pobliskich sklepach obserwuję prawdziwą kanapkową wojnę. Sklepy konkurują z sobą wymyślając coraz ciekawsze specjały dla swoich klientów. Jaki jest efekt tej przezabawnej rywalizacji o podniebienie klienta?

Kilka dni bez wpisu. Refleksje nad przyszłością

Foto: Scarleth White
Ostatnich kilka dni minęło bez mojej większej aktywności na blogu, za co oczywiście przepraszam swoich stałych Czytelników. Było to jednak związane z kilkoma czynnikami, o których piszę w dalszej części postu. Faktem jest jednak, że zastanawiałem się nad przyszłością tego miejsca.

piątek, 15 marca 2013

Dokupiłem kilka certyfikatów ETFW20L. Myślę o KGH

Dzisiaj, na zakończenie tygodnia, zdecydowałem się na zakup kilku certyfikatów ETFW20L. I w ten oto sposób zakończyłem swoje zagrania w tym tygodniu.
Cały czas wierzę, że indeks WIG20 podniesie się, a wraz z nim moja inwestycja stanie się zyskowna. Trochę kurs blue chipów hamuje KGH, który ostatnio znajduje się w trendzie spadkowym. Być może kurs jest celowo obniżany w perspektywie ogłoszenia dywidendy?
Trzeba wykazać się cierpliwością, zarówno jeśli chodzi o indeks, jak i KGH. W ogóle to rozważam zakup akcji tej spółki jeśli cena spadnie jeszcze o jakieś 10 PLN.

Chory pomysł chorego rządu

Jak donoszą media, nieuleczalnie chory rząd nosi się z pomysłem wprowadzenia opłat za udzielenie interpretacji podatkowej. Co z tego wynika?
Tworzy się skomplikowane, niejasne, często oszukańcze i krzywdzące obywatela przepisy, których ten ma prawo nie rozumieć, a gdy zwróci się o interpretację, musi za to zapłacić.
I teraz można się zastanawiać, jak tutaj uczciwie prowadzić biznes, jeśli człowiek chcąc być naprawdę uczciwym, musi za tą uczciwość ponosić niepotrzebne koszty. Zwłaszcza, że wina nie leży po jego stronie.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców grzmi w tej sprawie, ale tak naprawdę niewiele można w tej sytuacji zdziałać. Jak dowiadujemy się, coraz więcej wniosków kierowanych do ministerstwa o interpretację podatkową jest odrzucanych. Czego to dowodzi? Skoro obywatel nie rozumie pewnych rzeczy, a ministerstwo nie chce rozwiać wątpliwości, to jak tutaj działać uczciwie?
Brawo rząd! Myślę, że ci ludzie powinni sobie przyznać jeszcze wyższe premie. Wszak jest za co.

czwartek, 14 marca 2013

Dwa zagrania i książki

Dzień bez aktywności na rynku (i na blogu, jak się okazuje) jest dniem straconym. Pomimo iż nie muszę grać każdego dnia, jednak na to się decyduję. Czyżby uzależnienie?
Dzisiaj postanowiłem otworzyć sobie dwie pozycje. Ustawiłem L na pozycję USDJPY oraz S na kontrakcie na kawie.
To jednak nie jedyna moja aktywność związana rynkami kapitałowymi. Po zakończeniu lektury "Wspomnienia gracza giełdowego", którą to polecam wszystkim, bo książka jest arcydziełem, rozpocząłem czytanie książki City girl. Mimo iż ta druga pozycja być może jest kierowana dla kobiet, zdecydowałem się na przeczytanie jej. W sumie robię to z dwóch powodów: żeby poznać spojrzenie na giełdę przez kobietę, a także by poznać inspirującą historię osoby, która zaczęła od zera. Przyznam, że książkę czyta się wspaniale.
Niedługo pocztą dojdzie do mnie kolejna, mam nadzieję, inspirująca książka. Na razie nie zdradzam tytułu, bo nie chciałbym, aby ktoś mi za dużo powiedział albo skomentował ją, zanim tą książkę przeczytam. Niejednokrotnie okazywało się, że opinie o książce były krytyczne, a mi się ona podobała. Wolę się więc nie nastawiać negatywnie do książki.
Ogólnie bardzo lubię książki, które opowiadają historie osób, które zaczynały swoją karierę od zera i osiągnęły jakiś sukces. I nie chodzi mi tutaj o to, by autor pokazywał mi strategie gry na dojście do miliona. Bardziej fascynuje mnie czytanie o tym, co on czuł, jakie decyzje podejmował, jak reagowali jego znajomi, przełożeni, itp. Takie książki są szalenie inspirujące i wciągające. Jeśli znacie jakieś ciekawe tytuły, możecie umieścić je w komentarzach. Z góry dzięki.

środa, 13 marca 2013

Pracowity dzień

Czasami jest taki dzień, że człowiek nie ma czasu się po głowie podrapać, nie mówiąc już o śledzeniu rynku czy dokonywaniu jakichś transakcji. Taki dzień przydarzył mi się dzisiaj.
To, że nie miałem czasu na żadne zagranie, nie oznacza, że się nic nie działo. Wczoraj kurs kawy poszedł w górę i wyczyścił mi SL. W efekcie wyszedłem na zero plus piwo, które chętnie w wolnej chwili wypiję.
Dzisiaj dopiero wieczorem rzuciłem okiem na wykresy kawy i USDJPY, które to mnie najbardziej interesują. Kursy "korekcą się", więc i tak dobrze, że nie miałem czasu dzisiaj nic zrobić. Trzeba spokojnie przeczekać ten okres i z impetem wejść w jakąś sensowną transakcję.
Być może jutro będę miał więcej czasu na jakąś analizę lub zagranie, bo w ostatnim czasie forex i giełda dość mocno mnie pochłonęły i chyba będę aktywnym typem tradera (pewnie brokerzy się z tego powodu ucieszą).

wtorek, 12 marca 2013

Zniknęła lokata 3-miesięczna w SK Banku

Ciesząca się najprawdopodobniej największym zainteresowaniem (w tym moim) lokata 3-miesięczna w SK Banku, zakładana przez internet bez konieczności posiadania konta zniknęła z oferty.
W bankowej ofercie mamy natomiast lokaty 6-, 12 i 13-miesięczne.
Mi, jako zwolennikowi spiskowych teorii, pozostaje zastanawiać się, dlaczego one zniknęły? Być może moje rozumowanie jest błędne, ale wydaje mi się, że bank już zebrał sporo krótkoterminowych depozytów, teraz zbiera średnioterminowe, by wkrótce obniżyć soczyściej oprocentowanie. Półprocentowa obniżka stóp procentowych nie może umknąć uwadze tego małego banku. Dlatego też, w moim odczuciu, bank zwyczajnie czeka na to, aby ludzie polokowali to co jeszcze mają, by obniżyć drastyczniej oprocentowanie. A jako że oprocentowanie jest zmienne, ma do tego pełne prawo. I nic to nie będzie znaczyło, że bank straci na wizerunku, skoro pieniądze już będą jego koncie.
Swoją drogą i tak bank dość długo miał najlepszą ofertę na rynku.
Powstaje pytanie: o ile będzie zmniejszone oprocentowanie? Ja zakładam, że o co najmniej 1%, co i tak będzie korzystne względem oferty konkurencji.

Nie mogłem się powstrzymać

Być może złamałem swoją zasadę, która miała polegać na tym, aby dawać zyskom rosnąć, ale zwyczajnie się przestraszyłem. Przestraszyłem się tego, że dzisiaj akcje RDN rosną już o ponad 15%. I zamiast dokupić, zrealizowałem 15-procentowy zysk.
Z pewnością jest to błąd, który zamknął mi szansę na duży zysk, ale po prostu nie chciałem, by ten zysk, który powstał, ulotnił się.
Poniekąd bałem się tego, że za bardzo nie wiedziałem, skąd ten nagły wzrost i obawiałem się tego, że dzisiaj lub na dniach może być jakaś korekta, która zabrałaby mi cały lub częściowy zysk. I stąd pewnie moja decyzja.
W każdym razie dzisiaj wieczorem przeanalizuję sobie to na spokojnie (skąd ten zysk i czy słusznie wyszedłem). Wiem jedno, chciałem, żeby RDN rósł, ale nie spodziewałem się, że to rozwinie się tak szybko.
Ciekaw jestem, jak Wy sobie radzicie z sytuacją, kiedy Wasze akcje nagle w ciągu kilkunastu minut  rosną o 15%. Trzymacie je, czy zgarniacie zysk i wychodzicie?

Techniczne problemy w Syncu

Alior Sync boryka się z problemami natury technicznej (trudno mi powiedzieć, od kiedy, ale praktycznie od samego początku były jakieś problemy).
Tym razem problemem jest to, iż po wykonaniu przelewu nie widzimy tego w historii transakcji. Jest to trochę irytujące, ponieważ jeśli robimy więcej przelewów, możemy się pogubić, które już zrobiliśmy, a które nie. To tylko jeden z powodów, dla którego korzystanie z Alior Synca jest niedogodne w ostatnim czasie.
Jak powiedział mi pracownik infolinii, problem jest im znany i pracują nad wyeliminowaniem usterki. Ciekawe, ile to potrwa.

Rzut okiem na portfel. Spore ruchy w moich finansach

Mimo iż na akcjach nie poszło mi w ostatnich dniach (wyczyszczone SL na ATR i RLP, a także kurs IPL jakoś nie chce iść wyżej) ostatnio zainicjowałem parę zagrań na foreksie. Ku mojemu zaskoczeniu, jest nieźle.
Trzykrotnie zagrałem na parze USDJPY i tyleż samo razy zakończyłem to na plusie. Zdecydowałem się także wczoraj na otwarcie pozycji (krótka sprzedaż) na kawie. Dzisiejszy dzień otworzył się z luką we właściwym kierunku, co pozwoliło mi na przesunięcie poziomu SL w bezpieczne miejsce (tzw. zero plus piwo). Niestety, teraz kurs idzie do góry, ale liczę, że nie potrwa do zbyt długo i nie dojdzie do poziomu SL.
Dzisiaj pewnie jeszcze spróbuję raz zagrać na USDJPY, jak tylko zobaczę, że poranna korekta się na tym skończy. Trend jest znany, więc ważne jest odpowiednie wejście.
Ilustracja: stooq.pl
Przy okazji, wczoraj kupiłem trochę akcji RDN, które wydają mi się atrakcyjne cenowo. Godny odnotowania jest również fakt, że od pewnego czasu obroty dość wyraźnie wzrosły (co widać na wykresie obok). A skoro po długim czasie rozpoczął się ruch na papierze, to jest coś na rzeczy. Zainteresowanie nie bierze się z niczego.
Ilość akcji nie jest zbyt wielka, gdyż postanowiłem, że nie będę dokonywał transakcji jednorazowo za większe kwoty. Wolę zwyczajnie dokupować po trochu, jeśli zobaczę, że akcje idą we właściwym kierunku.
Co jeszcze? Nie ukrywam, że od pewnego czasu trochę poświęcam się foreksowi i chyba o tym będę częściej pisał. Co oczywiście nie zmienia faktu, że giełdę też śledzę (np. ostatnio dokupiłem trochę certyfikatów ETFW20L).
Portfel jest dość ładnie zdywersyfikowany (mam jeszcze waluty i lokaty), więc żadne ruchy nie powinny mi spowodować burzy w moich finansach. No chyba, że nagle wszystko odwróci się przeciwko mnie.

poniedziałek, 11 marca 2013

Pogodzenie się z porażką

W inwestycjach, tak jak w sporcie, kluczową rolę odgrywa umiejętność pogodzenia się z porażką i wyciągania wniosków. Nie jest to łatwe. Kto kiedykolwiek uprawiał jakiś sport, w którym rywalizował z innymi, powinien wiedzieć, o co chodzi.
Często albo sami nie potrafimy pogodzić się z porażką, albo nasz przeciwnik ma z tym problem. Najczęściej za nasze niepowodzenia łatwo jest nam obwiniać wszystkich wokół. Bez winy tylko my pozostajemy, no bo jakże możemy się mylić?
Pamiętam wiele lat temu sam miałem problem z akceptacją porażek. Przegrywając mecz często się wkurzałem o to, że przeciwnik mnie ograł, a nie zastanawiałem się i nie analizowałem tego, dlaczego tak się stało. Podobnie było w przypadku szachów. Kiedyś wkurzałem się na rywala, że gadał przy partii, że trzaskał mocno w zegar, że jakieś dziwne miny robił, że się wykuł teorii, że byłem zmęczony, a on nie i wymyślałem wiele innych absurdalnych tłumaczeń moich przegranych. Ale tak, niestety, jest. Wielu z nas nie umie się pogodzić z tym, że jest słabsza, nie ma racji, myli się.
Potrzeba wielu lat, aby zmienić tą okropną cechę w sobie (o ile taką posiadamy, bo pewnie wielu z Czytelników pewnie powie, że takimi nie są). Tak czy inaczej, najważniejszy moment to uświadomić sobie fakt, że nie można obarczać swoją porażką innych, a trzeba się zastanowić nad prawdziwymi przyczynami tego stanu rzeczy. Wbrew pozorom, jest to bardzo trudne, ponieważ nie potrafimy być krytyczni wobec siebie.
Zmianę w sobie zacząłem od tego, że uświadomiłem sobie, że jestem słaby (np. w szachy). Ten fakt bardzo mi pomógł, ponieważ każde zwycięstwo, które odnosiłem poprawiało mi nastrój i czyniło mnie bardziej szczęśliwym. Uświadomiłem sobie fakt, że wiem, gdzie jest moje miejsce w szyku i że pewnych poziomów, mimo chęci, przeskoczyć się nie da, bo kosztuje to zbyt wiele wyrzeczeń (tysiące godzin treningów). Sodóweczka, która doskwiera wielu młodym ludziom, tym razem została wyeliminowana i zrozumiałem, że nie jestem "miszczem".
Dlaczego o tym piszę? Ano po to, by porównać to do giełdy. I tutaj uświadamiam sobie, że jestem kiepskim traderem. A jeśli zacznę osiągać sukcesy, to będę na pewno zadowolony, co nie zmienia faktu, że nadal będę kiepski, bo dobrych traderów można policzyć na palcach kilku rąk. Chciałoby się powiedzieć: wszyscy jesteśmy leszczami. I chyba coś w tym jest.
Kolejny krok, który miał mi pomóc to decyzja o tym, by publikować swoje zagrania tutaj (pewnie w większości nietrafione). Pomaga to mi jednak w tym, że nie boję się porażek, nie czuję bólu podczas straty pieniędzy, a chcę wyciągać wnioski ze swoich błędów.

Dobra, tania kawa

Coffee, H4, HF Markets Ltd, MetaTrader 4, Real
Ilustracja: HotForex
Moja przygoda z HotForex trwa. Dobre zagrania przeplatane są ze złymi, jak to bywa w tym "sporcie". Tym razem zdecydowałem się na krótką sprzedaż kontraktu na kawę.
Przyglądając się wykresowi (tutaj akurat 4-godzinny), można zauważyć, że kurs zniżkuje. Jeszcze lepiej widać to na wykresie dziennym.
Sądzę, że wybrałem dość dobry moment do otwarcia pozycji, ponieważ, jak widać na drugim wykresie, tym razem 15-minutowym, kupującym zabrakło już mocy do zakupów i lokalny szczyt był już niższy od poprzedniego. Uznałem to za dobrą przesłankę do tego, aby podjąć decyzję o otwarciu pozycji.
Coffee, M15, HF Markets Ltd, MetaTrader 4, Real
Ilustracja: HotForex

Dość wysoko zawiesiłem również SL, więc nie powinno mnie wyrzucić na jakiejś luce lub przy większym ruchu.
Termin wygaśnięcia kontraktu to 19 kwietnia, zatem jest szansa, że cena kawy dość wyraźnie spadnie do tego czasu.
Ogólnie w przeszłości grałem częściej na tym towarze i nie ukrywam, że to właśnie kawa dawała mi nieźle zarobić. Czy i tym razem będzie podobnie?

niedziela, 10 marca 2013

Wyczyszczony SL na ATR

Minione dni nie były zbyt udane dla moich spółek. Najpierw runął kurs RLP, a teraz gwałtowny ruch w dół zanotował ATR.
Co prawda kurs tej drugiej spółki wrócił, ale stopy już poszły... Szkoda, bo tydzień nie był najgorszy, jeśli chodzi o szeroki rynek.
Nie załamuję się i próbuję grać dalej. Cieszę się jednocześnie, że jeszcze przy wieczornej sesji z USDJPY udało mi się parę złotówek zgarnąć, więc strata na ATR nie jest aż tak bolesna.

piątek, 8 marca 2013

Pozycja USDJPY zamknięta z zyskiem

Zdecydowałem się ostatecznie na zamknięcie pozycji USDJPY. Zbliża się weekend, więc nie chciałbym zostawiać otwartej transakcji w tym czasie. Nie chciałbym być zwyczajnie wyrzucony na SL, gdyby doszło do jakiegoś głębszego ruchu lub kurs w poniedziałek otworzyłby się z jakąś większą luką.
A jaki wynik osiągnąłem? Pozycję (długą) otworzyłem na poziomie 94,17, a zamknąłem na 95,48.
Trochę szkoda mi tej pozycji, ale jednak ryzyko zostawienia niezamkniętej pozycji przez weekend jest zbyt ryzykowne dla mnie. W przyszłym tygodniu z pewnością również będę pogrywał na tej parze, o ile nadejdzie jakiś ciekawy moment.
Przy okazji, cieszę się, że to zagranie pokryło z nawiązką straty poniesione na miedzi.

czwartek, 7 marca 2013

Też tak macie? Krótka refleksja o filmach, reklamie, internecie i artykułach

Dzisiejszy post będzie trochę odbiegał od tematu finansów. Skupię się na filmach i reklamie, a także internecie i artykułach.
Na różnych ogólnopolskich portalach często publikowane są filmy, np. wywiady, itp. Często bywały nawet z ciekawymi ludźmi lub o ciekawych sprawach. Kiedyś oglądałem, teraz już nie. Po prostu przyzwyczaiłem do tego, by ich nie oglądać. Moja niecierpliwość w tej materii jest silniejsza ode mnie i, zamiast czekać 30 sekund (lub więcej) aż reklama się skończy, wolę sobie dany film zwyczajnie odpuścić. W efekcie pewnie wiele ciekawych materiałów mnie omija, ale szkoda mi mojego czasu. Gdybym tak każdy teoretycznie interesujący filmik miał obejrzeć na wielu portalach, to bym stracił kilkanaście lub kilkadziesiąt minut na oglądanie głupawych reklam. Szkoda czasu. A co za tym idzie, można powiedzieć, że w jakiś sposób przyczyniam się do oszczędności (czasu).
W sumie już dawno nauczyłem się również omijać artykuły, które mają jakiś dziwny tytuł, z którego nic nie wynika. Doświadczenie pokazało, że im głupszy tytuł, tym bardziej artykuł jest o niczym. I, powiem szczerze, jakoś nie czuję pustki z tego powodu, ani nie wydaje mi się, że straciłem coś ważnego w życiu.
Dla przykładu: lubię czytać artykuły o polskiej piłce nożnej. I jeśli widzę jakiś bezsensowny tytuł np. na onecie, to nie wchodzę w ten artykuł, tylko odpalam na przykład 90minut.pl i jeśli tam nie ma nic na ten temat, to oznacza, że nie ominęło mnie nic interesującego.
Tak się czasem zastanawiam, ile to czasu tracimy na bezsensowne klikanie. Często siedzimy przed komputerem, klikamy w kilkanaście tych samych stron (bo głównie oglądamy zazwyczaj te same) i właściwie nic z tego nie wynika. Psujemy sobie wzrok jedynie i nabijamy rachunki za prąd. Uzależnienie od internetu jest silne. Ciekawe, czy idzie dzisiaj żyć bez dostępu do informacji?

Szczyty z lutego na parze USDJPY pokonane

Foto: jrkester
Dzisiaj postanowiłem trochę poeksperymentować na foreksie z parą USDJPY. Ustawiłem L.
Japońska waluta osłabia się od kilku miesięcy (po ponad 15 latach umacniania się wobec USD), a proces ten może się jeszcze bardziej przedłużyć, jako że Japończycy zdeterminowani są do tego, by dodrukowywać swoją walutę.
Szczyty z lutego zostały już pokonane. Obecnie walczymy z górką z marca 2010, która również znajduje się bardzo blisko.
Dodatkowo zachęciło mnie również to, iż właśnie przed sekundami pobite zostały tegoroczne szczyty.
Technicy pewnie wiele poziomów zaznaczą, które mogą być kluczowe do pokonania. Np. 100, 101,50 i parę innych. Czy zatem od obecnych poziomów do powyższych powinno być już z górki? Być może. Akurat na parze USDJPY trendy są zazwyczaj długie i wyraźne, więc jest możliwość niezłego zarobku. Przyznam, że coraz bardziej kusi mnie bliższe zainteresowanie parą walutową USDJPY.

Dzięki...

... Wam!
Foto: autor

środa, 6 marca 2013

Czekajmy na obniżki oprocentowania lokat

Obniżenie stóp procentowych o 0,5%, które dzisiaj zafundowała nam RPP to kolejny cios w osoby, trzymające pieniądze na lokatach.
Nie wierzę w to, że w najbliższych dniach banki nie zafundują nam obniżenia oprocentowania lokat. I to mogą być już naprawdę poważne cięcia. Ile obstawiacie? Ja myślę, że w granicach 0,5-1%. Jak będzie, zobaczymy, ale nie spodziewajmy się pozytywnych ofert bankowych, bo takowych zwyczajnie nie będzie.

Zagrałem na odbicie miedzi

Ilustracja: HotForex
Dzisiaj odkurzyłem trochę moje konto na HotForex i postanowiłem wykonać jakieś zagranie. Trafiło na miedź.
Jako że na walutach idzie mi słabiej, to od czasu do czasu pogrywam sobie na indeksach lub surowcach. Przyjrzałem się wykresowi miedzi i wygląda na to, że jesteśmy właśnie w trakcie odbicie poruszając się w trójkącie. Jako że byliśmy parę dni po odbiciu, uznałem że trend może się utrzymać, więc wszedłem w tą transakcję.
Czy to przyniesie sukces to nie wiem (w sumie dość nisko zawiesiłem SL).
Problemem, jak teraz zauważyłem, jest trochę moment zagrania, ponieważ walczymy z pokonaniem poziomu 3,50 USD, więc może być trochę mocniejszych ruchów w jedną lub drugą stronę. Wierzę jednak, że byki poradzą sobie i pójdziemy do góry.
---
UPDATE. No i SL wyczyszczony. Szkoda.

Taką oto mam spółdzielnię!

Od paru lat wynajmuję lokal na potrzeby działalności od pobliskiej spółdzielni mieszkaniowej. Ogólnie jestem zadowolony, ponieważ cena jest konkurencyjna w porównaniu do lokali, które oferują "prywaciarze".
Co roku jednak stawka jest podnoszona o stopę inflacji. Tymczasem...
Foto: autor
Muszę przyznać, że duma i radość w połączeniu ze szczęściem ogarnęły mnie nieziemskie. Moja spółdzielnia dba o swoich najemców i rozumie sytuację gospodarczą.
Jak pewnie pamiętacie, jakiś czas temu informowałem, że dwa duże lokale tej spółdzielni stoją od jakiegoś czasu puste. Czyżby bali się, że kolejni najemcy im uciekną?
Tak czy inaczej, cieszę się z tej decyzji, bo to zawsze parę złotych zaoszczędzone. I od razu pytanie do Czytelników, którzy mają przyjemność wynajmować od swoich spółdzielni lokale. Czy Wasze spółdzielnie też wykazały się dobrym sercem?

ETFW20L w portfelu

Dzisiaj ostatecznie skusiłem się na zakup certyfikatów ETFW20L. Nabyłem je za cenę 262,20 PLN.
Dość długo wzbraniałem się przed zakupami innych instrumentów niż akcje (jeśli chodzi o te ryzykowne) oraz pogrywaniem na foreksie (bardziej dla zabawy niż dla zysków).
Na zakup tych certyfikatów skusiłem się w sumie z kilku powodów. Pojawiły się pierwsze oznaki wiosny (nie tylko za oknem, ale i na wykresie WIG20), ponadto S&P500 pewnie niedługo pobije rekordy wszech czasów. Dodatkowo stopy procentowe są niskie i jest nadzieja, że będą jeszcze niższe. To wszystko i pewnie wiele innych wpływa na poprawę mojego nastroju.
Potencjał do wzrostów jest. Dwumiesięczna korekta to dość długi okres, więc nawet, jeśli mielibyśmy pozostać w trendzie spadkowym i nie pokonać zeszłorocznych szczytów, to chociaż zarobię na korekcie trendu spadkowego.

wtorek, 5 marca 2013

Czy powinno się o tym pisać?

Można powiedzieć, że jestem człowiekiem starej daty, mimo iż najwięcej lat to nie mam. Naprawdę nie wydaje mi się, że powinno się o wszystkim mówić publicznie, zwłaszcza jeśli nie stawia to nas zbytnio w pozytywnym świetle.
Prześledźmy jeden przykład (załóżmy, że ja będą głównym bohaterem opowiadania, bo nie jest moją intencją sprawiać komuś przykrość, a jedynie zobrazować sytuację). Oczywiście opowieść jest fikcyjna.
Promuję na blogu pewien produkt, który niespecjalnie się sprzedaje. Postanawiam rozpocząć działania mające na celu zainteresowanie tematem i zwiększenie zysków, a przy okazji oglądalności bloga.
Myślę sobie, że założę sobie 15 fikcyjnych, ale profesjonalnie przygotowanych kont na jakimś forum i zaczynam coś na kształt marketingu szeptanego. Dobitnie mówiąc: gadam sam ze sobą przy użyciu 15 kont. Jeśli 15 osób wypowiada się pozytywnie na temat mojego blogu i produktu, który promuję, to jest to już liczba, która potrafi przekonać innych, a przynajmniej wzbudzić jakieś tam zainteresowanie.
Po czasie okazuje się, że moje zyski ze sprzedaży produktu wzrastają o kilkaset procent, podobnie jak oglądalność strony.
Okej, tyle opowieści. I teraz pytanie do analizy. Czy ja powinienem się chwalić tym, że założyłem kilkanaście kont na forum (lub forach), gadałem sam z sobą i dzięki temu sprzedałem dużą ilość własnych produktów?
Ja rozumiem, że działania mogłyby okazać się skuteczne, ale pytanie: w jakim świetle mnie to stawia? Niektórzy pewnie powiedzą, że jestem super gość, skoro tyle sprzedałem. Ale spójrzmy na to, jakich środków użyłem, by dokonać tej sprzedaży. Czy założenie kilkunastu kont i rozmowa z samym sobą jest czymś normalnym? Czy to nie jest zwykłe oszukiwanie innych użytkowników?
Myślę, że nawet gdybym takie środki wykorzystał, by wypromować swój produkt, to raczej nigdy bym się tym nie pochwalił. Głupio byłoby mi przed czytelnikami. Poza tym nie zarzynałbym kury znoszącej złote jaja i po prostu pewnie dalej bym z tego korzystał. A tak? Wszyscy już o tym wiedzą i teraz będzie o wiele łatwiej wychwycić podstawionych użytkowników od naturalnych.
Ciekaw jestem, jak Wy się na to zapatrujecie. Czy zgadzacie się z tezą, że "zysk powinno się osiągać ponad wszystko"?

Pracownik naukowy podejmie się pisania precli

Wyobraźcie sobie pewną sytuację. Uczycie się, potem studiujecie, zdobywacie tytuły naukowe, kończycie edukację i zaczynacie zarabiać własne pieniądze. Pieniądze, które są adekwatne do Waszych umiejętności, wiedzy, ambicji. Co robicie?
oczywiście, najlepszą okazją jest rozpoczęcie ambitnej pracy polegającej na pisaniu precli. I wypatrujecie ofert. Co prawda, portfolio macie ubogie, ale co tam, to nie jest ważne. Liczy się to, że macie papier i fach w ręku. No i szukacie ogłoszeń. Rejestrujecie się np. na "zlecenia przez net" i licytujecie się. Pierwsza, druga, setna aukcja kończy się Waszym niepowodzeniem.
- Jak to? - zadajecie sobie pytanie. - Taki geniusz jak ja, po studiach, nie może wygrać aukcji?
Zastanawiacie się i próbujecie dalej. Znowu nie wychodzi. "Chyba za dużo żądamy", myślimy. Schodzimy z ceny. Znowu się nie udaje. No cóż, trzeba jakoś pobić konkurencję. Próbujecie dalej. Mimo narastającej frustracji, nie poddajecie się.
Sytuacja powtarza się przez wiele tygodni i miesięcy, aż w końcu nasz pracownik naukowy podejmuje męską decyzję. Będzie pisał precle za 34 grosze za 1000 znaków ze spacjami. Brawo! Ostatnio gdzieś znalazłem taką ofertę, która spotkała się ze sporym zainteresowaniem (również tytułowego pracownika naukowego).
Ja się zastanawiam nad jednym. Po co ludzie się edukują, żeby potem pisać precle, które to są jedne z najbardziej beznadziejnych tekstów, jakie zaśmiecają nasz internet, a dodatkowo piszący te badziewne teksty godzą się na takie upokarzające wynagrodzenie. Czy jest już naprawdę tak źle w naszym kraju? Przecież ten wspomniany pracownik naukowy powinien zapaść się pod ziemię, gdyby miał odpowiedzieć na pytanie np. komuś z rodziny, co robi i za ile.
Ja rozumiem, że żadna praca nie hańbi, ale nie przesadzajmy. Nie dość, że teksty bez wartości, to jeszcze wynagrodzenie kiepskie. Czy po to ludzie studiują, żeby zarabiać powiedzmy 4 PLN na godzinę przy ciężkiej pracy? Bo pisanie głupawych precli jest ciężką pracą, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że trzeba ich stworzyć setki, tysiące, żeby cokolwiek sensownego zarobić. Ludzie, ceńcie się trochę, bo przyjdzie czas, że umrzecie z głodu, jak będziecie dawali się wykorzystywać w ten sposób.

poniedziałek, 4 marca 2013

Ile się zarabia w branży reklamowej?

Dzisiaj natrafiłem na ciekawe zestawienie zarobków na różnych stanowiskach w firmach z branży reklamowej. Dane pochodzą z zeszłego roku, ale nie sądzę, by w tym temacie wiele się zmieniło.
Ja osobiście z wielkim dystansem podchodzę do tego typu danych, dlatego zalecam nie brać ich pod uwagę, ponieważ one pochodzą z kosmosu. No, ale pośmiać się można.
Przy okazji, jeśli ktoś z Czytelników pracuje w tej branży i zarabia tyle, zachęcam do komentarzy. Byłbym rad poznać takie osoby.
Artykuł znajduje się tutaj.

Nowy pomysł na biznes na wsi

Foto: ecospc
Dzisiaj do głowy przyszedł mi kolejny pomysł związany z biznesem na wsi. Oczywiście, jak to zwykle bywa, im większa wieś, tym lepiej. Naturalnie nie trzeba zakładać tego interesu w swojej wsi (załóżmy składającej się z 300 mieszkańców), ale np. w tej, w której znajduje się Urząd Gminy, przychodnia, kościół, jakieś zakłady pracy, sklepy.
O czym w ogóle mowa? O pizzerii (np. z kebabem, hamburgerami, kurczakami plus piwiarnią - wedle uznania).
Wielokrotnie przejeżdżałem przez mniejsze miejscowości (w granicach 2000-3000 mieszkańców) i widziałem, że takowe punkty istniały, więc dlaczego nie miałoby się to utrzymać w Twojej wsi?
Jak zawsze w takich wypadkach, największym problemem będzie lokal, którego wynajem może kosztować o 1500 wzwyż. No chyba, że trafi się okazja i będzie taniej lub sam posiadasz takowe miejsce.
Dlaczego to może być dobre rozwiązanie? Ano dlatego, że ludzie (zwłaszcza młodzi) lubią zjeść coś fastfoodowego (sam lubię), a często nie mogą pojechać do miasta, a dostawa z innego miasta nie wchodzi w grę. Ogólnie rzecz biorąc temat na pewno się spotka z zainteresowaniem, zwłaszcza na początku. A jak będzie później, to trudno ocenić. Z tego, co jednak widzę, w pobliskich wsiach biznes chyba ma się dobrze, skoro te pizzerie nadal istnieją.
Ważna jest umiejętność kreowania potrzeb wśród ludzi. A twierdzę, że ludzie na wsiach chętnie ulegną pokusie i zapachom dobiegającym z pizzerii.
Inna sprawa, czyż jest coś przyjemniejszego niż zagryźć kebaba (lub pizzę) popijając jasne pełne? Smacznego.

I po konkursie. Czas na nowe wyzwania związane z blogiem

Zakończył się konkurs na blog o oszczędzaniu, którego organizatorem była Mennica Wrocławska. Dzięki zaangażowaniu moich Czytelników udało mi się zająć miejsce w pierwszej dziesiątce, co zaowocowało wyróżnieniem i sympatyczną nagrodą.
Chciałbym przy tej okazji podziękować wszystkim, którym chciało się kliknąć w przycisk widniejący obok nazwy mojego blogu na stronie konkursowej. Jest to dla mnie dowód sympatii. Powiem szczerze, że każdy Wasz głos to kilka sekund poświęconych mojej skromnej osobie. Jest to naprawdę budujące, zwłaszcza, że nikt z Was nic z tego nie miał, że na mnie zagłosował. No, ale Wasze głosy są dla mnie naprawdę dużym motorem do tego, by bawić się w prowadzenie tego blogu. Tak jak wspominałem kiedyś, nie walka o nagrody była dla mnie ważna (dlatego między innymi nie upominałem się o głosy w co drugim wpisie), a po prostu możliwość pokazania się szerszemu gronu ze swoim blogiem. A głosy? Jak ktoś chciał, to zagłosował. Wychodzę z założenia, że żebranie o głosy, lajki na FB, nadmierne zachęcanie do subskrypcji blogu bądź dodanie go do obserwowanych są zwyczajnie bez sensu. Nigdy nie lubiłem się o cokolwiek nikogo prosić i tak pewnie pozostanie.
Nie ukrywam, że jeśli chodzi o mój blog, w najbliższym czasie chciałbym trochę rozszerzyć trochę tematykę, którą poruszam (a jest to obecnie biznes, oszczędzanie, inwestowanie i parę innych zbliżonych tematów). Jest jeszcze szereg innych rzeczy, które mnie interesują. Nie chciałbym tworzyć (przynajmniej w tej chwili) kolejnych blogów, więc jest prawdopodobieństwo, że wszelkie nowinki pojawią się one tutaj.
Jest też jeszcze jedna możliwość. Po prostu ten blog przestanie być aktualizowany, a zajmę się moją pisaniną w trochę inny sposób i w innym miejscu. Zobaczymy jednak, jak to będzie, bo pomysłów mam sporo, a jedynie brak czasu blokuje mój rozwój.
Wracając jednak jeszcze do konkursu, było wokół niego sporo kontrowersji, które pewnie zrodziły się dlatego, że rozbieżność pomiędzy wartością pierwszej nagrody a pozostałymi była bardzo duża. To spowodowało, że wiele osób zarzucało sobie nieczystą grę. Czy tak było, nie wiem, nie do mnie należy stwierdzenie czystości gry. Faktem jest jednak, że każdy jest mądrzejszy po zaistnieniu pewnego faktu. Tak więc spodziewam się, że również i Mennica Wrocławska, w kolejnej edycji z pewnością trochę zmieni zasady zabawy.

sobota, 2 marca 2013

Film na weekend

Spisek, czy nie, obejrzeć warto. Polecam zarówno tym, którzy go już widzieli, jak i tym, którzy nie widzieli. Jest to zapewne temat, o którym warto mówić i się zastanawiać.

piątek, 1 marca 2013

Piękny wynik wirtualnego portfela

Spółka BDX zachowała się doskonale w zakończonym tygodniu i spowodowała, że wirtualny portfel zyskał na wartości 13%.
Przypominam, że zabawę rozpocząłem 24 stycznia. Do ostatecznego wyniku wliczam prowizje, dzięki czemu jest on w miarę wiarygodny. Aż żal, że tak nie poszło mi w realnym portfelu.
Nadchodzący tydzień daje nadzieje na kolejny wzrost wartości mojego wirtualnego portfela. Spółka CAR będzie atakowała poziom 100 PLN. Jeśli to się powiedzie, kurs może wystrzelić.
Zapytacie, dlaczego nie ma spółki BIO. Powiem uczciwie, nie interesuje mnie ta spółka i nie szkoda mi zwyczajnie tracić tygodnia na nią. Dlatego wzięliśmy kolejną na liście.

Zniknął wpis dyrektora BGŻ Optima

Wczoraj pozwoliłem sobie na dość mocny artykuł na temat tego, jak to wodę z mózgu robią nam reklamy czy też to, co mówią dyrektorzy banków. Jednym z bohaterów mojego wpisu był dyrektor zarządzający BGŻ Optima, Piotr Grzybczak.
Dzisiaj, ku mojemu zdumieniu, wpis dyrektora zniknął ze strony banku (albo został tak sprytnie ukryty, że nie mogę go znaleźć). Oficjalnie uznajmy, że jest to spowodowane tym, iż po prostu pojawiły się drobne zmiany na stronie związane ze zmianą oprocentowania. Nieoficjalnie jednak przypuszczam, że dyrektorowi mogło się zrobić zwyczajnie głupio, że swoim nazwiskiem firmuje kiepską ofertę, twierdząc, że jest to jeden z najlepszych produktów na rynku.
Jeszcze byłoby dobrze, gdyby tandetna porównywarka zniknęła ze strony tego banku, to można by powiedzieć, że moim artykułem osiągnąłem sukces. No, ale nie wymagajmy od banku za wiele. Ważne, że reagują na to, co się mówi o banku.

Poszły stopy na RLP

Kurs RLP runął, powodując przy tym spustoszenie i tzw. rozpierduchę. Wyniki za IV kwartał były stosunkowo dobre, a jednak inwestorom coś się nie spodobało. Co? Tego nie wiem. Może oczekiwali czegoś większego, nadmuchali bańkę, a kiedy okazało się, że mimo iż jest lepiej niż w analogicznym okresie rok wcześniej, stwierdzili, że to za mało. I tak oto moje pozycja została zamknięta na poziomie 8,70 PLN (chociaż SL miałem ustawiony na poziomie 9,35 PLN).
Patrząc na średnią cenę zakupu (9,08 PLN) można stwierdzić, że poniosłem stratę na poziomie niecałych 5%. Nie jest tragicznie, patrząc na dzisiejszy spadek, momentami prawie 15%.
Na domiar złego, wczoraj - po odczytaniu wyników - dałem jeszcze zlecenie kupna paru akcji tej spółki, które ostatecznie nabyłem po 8,70 PLN. Na tych akcjach nie ustawiłem SL, więc - jak by nie patrzeć - nadal jestem związany z tą spółką.
Przy okazji tej nieszczęśliwej sytuacji płynie nauka dla mnie i innych. Nawet, jeśli mamy ustawione SL na jakimś poziomie, wcale nie oznacza to, że po takiej cenie sprzedamy nasze akcje. Warto o tym pamiętać.
A co dalej z RLP? Mimo iż rynek pokazał mi, że nie miałem racji, na pewno ta spółka pozostanie pod moją obserwacją. Być może jeszcze się w nią zaangażuję, jak zobaczę, że panika minie i kurs zacznie odrabiać straty.