Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

środa, 13 lutego 2013

Umowa społeczna i doświadczenia ze służbą zdrowia

Dzisiaj trafiłem na jeden dość ciekawy materiał, który znajduje się tutaj. Jest to tak zwana umowa społeczna.
Ciekawi mnie jedynie, czy ktoś z nas w ogóle się na nią godził? Czy ktoś z nas w ogóle wie, że najprawdopodobniej nasze państwo stworzyło sobie takową i według niej działa?
Z pewnością po przeczytaniu lektury tejże umowy pojawią się głosy oburzenia, że "jak to, bez mojej wiedzy?". Ano tak to.
Nasze prawo nie jest doskonałe i jest w nim wiele dziur. Niestety, wiele niejasności jest rozstrzyganych na podstawie tejże niepisanej umowy społecznej, od której nie możemy się odwołać. Pomijam fakt zgodności z Konstytują.
Przykładem niezgodności z najwyższy aktem prawnym jest choćby złodziejski ZUS. Jest to umowa, której nie możemy wypowiedzieć państwu. Ciekawy materiał jest do przeczytania w tym miejscu.
Nie ukrywam, że z każdym miesiącem i rokiem moja frustracja związana z tą instytucją narasta. Płacę gigantyczne pieniądze, z których mogę nigdy nie skorzystać. Pomijam siebie, bo może mi się na emeryturę uda odłożyć dodatkowo, jeśli wszystko się ułoży pozytywnie. Smutne jest to, że moich pieniędzy od tej złodziejskiej instytucji nie odzyska nawet moja rodzina, kiedy mnie nie będzie, bo oczywiście prawo dziedziczenia nie istnieje. U nas jedynie istnieje niepisane prawo okradania obywatela z możliwie największych pieniędzy.
Kolejny przykład, który musi frustrować: ubezpieczenie zdrowotne. Co miesiąc z portfela odpływa niemały pieniądz. Rocznie daje to 3000 PLN. Przy 10 latach jest to 30 000 PLN. 30 lat to ponad 100 000 PLN. I co ja z tego mam w zamian? Nic. Oczywiście, mogą się pojawić głosy, że będzie szpital, więc może ta kasa zostać wykorzystana na ten cel. Nie czarujmy się jednak. Jeśli będę obłożnie chory i będą mieli mnie leczyć, to nie sądzę, żeby obyło się bez jakichś dodatkowych środków, które zażyczy sobie pan doktor za pomoc, a więc to, co zapłaciłem to dopiero będzie część prawdziwych wydatków.
Na temat służby zdrowia nie chciałbym się za wiele rozwodzić, bo jest to żenujące. Ale jednym przykładem się posłużę. W niedzielę byłem z moim dzieckiem u lekarza. Czekaliśmy 4 godziny na to, aż łaskawie pani doktor nas przyjmie. Przyjęła nas, ale tak bardzo zbagatelizowała problem (przy okazji wpuszczając bez kolejki swoją koleżankę z jej dzieckiem), że nawet nie potrafiła poprawnie zdiagnozować dziecka i zamiast właściwego antybiotyku dała inny, którym truliśmy naszą pociechę bez sensu. Dopiero inny lekarz podważył to, co zrobiła lekarka w niedzielę i przepisał właściwy lek, który zaczął pomagać.
Efekt? Pani pseudo lekarka wzięła pewnie za niedzielny dyżur z 1000 PLN (obsługując jednego pacjenta około pół godziny). Ponadto moje dziecko trułem jakimś świństwem, którym nie musiałem, a dodatkowo naraziłem się na koszty, których nie musiałem ponieść. Nie wnikam w to, ilu pacjentom przepisała nietrafione rzeczy.
Oto mamy obraz złodziejskiego ZUSu, złodziejskiej służby zdrowia, (nie)kompetencji lekarzy i podejścia do pacjentów. Strzeżmy się!
Wszystkich, którzy jeszcze nie założyli rodziny w naszym kraju i mają odwagę, zachęcam do wyjazdu stąd. Sam bym to zrobił, ale póki moja firma jakoś działa, to jeszcze się wstrzymuję. Nie wiem jak długo jednak. Uciekajmy stąd póki nie jest za późno i póki jeszcze chcą nas gdzieś na Zachodzie. Niestety, prawdą jest, że tutaj nikogo nie czeka nic dobrego, a będzie tylko gorzej. Podatki będą rosnąć (bo gospodarka będzie hamować, a kasa musi się w budżecie zgadzać), ZUSy będą coraz wyższe, przedsiębiorcy i pracownicy będą czuli ucisk, a liczba emerytów będzie nam stale rosnąć. Jakie to nam daje nadzieje na przyszłość? Niestety, w swoim kraju jesteśmy traktowani jako zło konieczne.

2 komentarze: