Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

poniedziałek, 11 marca 2013

Pogodzenie się z porażką

W inwestycjach, tak jak w sporcie, kluczową rolę odgrywa umiejętność pogodzenia się z porażką i wyciągania wniosków. Nie jest to łatwe. Kto kiedykolwiek uprawiał jakiś sport, w którym rywalizował z innymi, powinien wiedzieć, o co chodzi.
Często albo sami nie potrafimy pogodzić się z porażką, albo nasz przeciwnik ma z tym problem. Najczęściej za nasze niepowodzenia łatwo jest nam obwiniać wszystkich wokół. Bez winy tylko my pozostajemy, no bo jakże możemy się mylić?
Pamiętam wiele lat temu sam miałem problem z akceptacją porażek. Przegrywając mecz często się wkurzałem o to, że przeciwnik mnie ograł, a nie zastanawiałem się i nie analizowałem tego, dlaczego tak się stało. Podobnie było w przypadku szachów. Kiedyś wkurzałem się na rywala, że gadał przy partii, że trzaskał mocno w zegar, że jakieś dziwne miny robił, że się wykuł teorii, że byłem zmęczony, a on nie i wymyślałem wiele innych absurdalnych tłumaczeń moich przegranych. Ale tak, niestety, jest. Wielu z nas nie umie się pogodzić z tym, że jest słabsza, nie ma racji, myli się.
Potrzeba wielu lat, aby zmienić tą okropną cechę w sobie (o ile taką posiadamy, bo pewnie wielu z Czytelników pewnie powie, że takimi nie są). Tak czy inaczej, najważniejszy moment to uświadomić sobie fakt, że nie można obarczać swoją porażką innych, a trzeba się zastanowić nad prawdziwymi przyczynami tego stanu rzeczy. Wbrew pozorom, jest to bardzo trudne, ponieważ nie potrafimy być krytyczni wobec siebie.
Zmianę w sobie zacząłem od tego, że uświadomiłem sobie, że jestem słaby (np. w szachy). Ten fakt bardzo mi pomógł, ponieważ każde zwycięstwo, które odnosiłem poprawiało mi nastrój i czyniło mnie bardziej szczęśliwym. Uświadomiłem sobie fakt, że wiem, gdzie jest moje miejsce w szyku i że pewnych poziomów, mimo chęci, przeskoczyć się nie da, bo kosztuje to zbyt wiele wyrzeczeń (tysiące godzin treningów). Sodóweczka, która doskwiera wielu młodym ludziom, tym razem została wyeliminowana i zrozumiałem, że nie jestem "miszczem".
Dlaczego o tym piszę? Ano po to, by porównać to do giełdy. I tutaj uświadamiam sobie, że jestem kiepskim traderem. A jeśli zacznę osiągać sukcesy, to będę na pewno zadowolony, co nie zmienia faktu, że nadal będę kiepski, bo dobrych traderów można policzyć na palcach kilku rąk. Chciałoby się powiedzieć: wszyscy jesteśmy leszczami. I chyba coś w tym jest.
Kolejny krok, który miał mi pomóc to decyzja o tym, by publikować swoje zagrania tutaj (pewnie w większości nietrafione). Pomaga to mi jednak w tym, że nie boję się porażek, nie czuję bólu podczas straty pieniędzy, a chcę wyciągać wnioski ze swoich błędów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz