Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

niedziela, 24 marca 2013

Co tam na wyspach?

Foto: Bob Jagendorf
Wyjeżdżamy, rozstajemy się z rodziną, szukamy szczęścia tysiące kilometrów od naszego kraju. Żyjemy nadzieją, że zarobimy i z pełnym portfelem wrócimy do kraju, aby rozpocząć normalne życie. A jak to wygląda w rzeczywistości?
Miałem okazję trochę pogadać z bratem, który siedzi już jakiś czas na wyspach i wnioski, niestety, są smutne.
Cel główny: zarobić. Często szukamy bezskutecznie pracy tutaj lub rzucamy robotę, która jest kiepsko płatna i ruszamy na podbój świata. Z nadziejami.
Pierwsze tygodnie/miesiące dla osoby, która wyjechała zagranicę bez załatwionej wcześniej pracy są ciężkie. Rejestrujemy się w jakiejś agencji i czekamy na jakieś zlecenia. Raz są, raz ich nie ma. Różnie to bywa. Na opłaty i jedzenie pieniądze jednak muszą być.
Mijają kolejne miesiące, roboty jest coraz więcej. Pojawia się okazja kontraktu i zaczyna się życie na drugim "levelu".
Trzeci poziom to zazwyczaj szukanie lżejszej pracy. To jednak najczęściej wiąże się z tym, iż chcemy zakotwiczyć na obczyźnie na dłużej lub na stałe.
Polacy najczęściej zagranicą pracują fizycznie. Ciężko, nawet bardzo. Po pierwsze dlatego, że u nas roboty nie ma, po drugie dlatego, że jeśli już jest, to jest ona wybitnie kiepsko płatna. Szara polska rzeczywistość.
Jaka jest różnica między pracownikami pracującymi fizycznie w Polsce a zagranicą? Część wspólna to taka, że jest żyjemy nadzieją (że będzie lepiej). Różnica jest taka, że w Polsce, zarabiając mało, szanse na wyższe zarobki są znikome. A jeśli są, to wiąże się to z wyjazdem do większych miast, szczęściem, znajomościami, itp. Tymczasem Polacy na obczyźnie, którzy żyją nadziejami, mają dużą szansę, że to, o czym marzą, stanie się rzeczywistością.
W Polsce żyjemy od pierwszego do pierwszego. Zagranicą żyjemy nie martwiąc się o pieniądze, bo kilka miesięcy pobytu wystarczy, żeby żyć normalnie. Iluż z nas pod koniec miesiąca czeka niecierpliwie na przypływ gotówki? Bo opłaty są, bo forsa na życie potrzebna, itp.
Sam, pracując kiedyś w Hiszpanii (co prawda nie fizycznie, ale umysłowo), już po miesiącu nie musiałem z niepokojem oczekiwać wypłaty, ponieważ stać mnie było już na normalne życie. Niemyślenie o tym, żeby mieć pieniądze na niezbędne wydatki robi naprawdę różnicę. Kto tego nie doświadczył, nie zrozumie i będzie twierdził, że zagranicą siedzą tylko nieudacznicy. A ci "udacznicy" klepią biedę w Polsce.
Wiem, że od czasu do czasu piszę teksty w podobnym tonie, ale cały czas pozostaję przy swoim. Masz okazję, jesteś kawalerem/panną, masz trochę werwy i pociągu do ryzyka w sobie? Uciekaj stąd czym prędzej. Tutaj nie czeka Cię nic dobrego.
Faktem jest, że to są już ostatnie chwile na ucieczkę z tego pomylonego kraju, bo Polakom jest coraz trudniej o pracę zagranicą.

3 komentarze:

  1. Dokladnie jest tak jak piszesz. Potwierdzam w 100%.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko zalezy jaki kto ma zawod i jak zna angielski.

    Od czerwca obserwuje wzmozony ruch migracyjny do UK. Na forum dyskusyjnym zaczely sie pojawiac codziennie tematy o wyjezdzie i jak sie przygotowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angielskiego można się nauczyć, a powód jest jeden: pieniądze.

      Usuń