Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

poniedziałek, 11 lipca 2011

Nie dajmy się oszukać

elycefeliz
Podczas wizytowania różnych blogów (nie tylko finansowych) natrafiam na rozmaite reklamy. Jedne są oklepane (czyli większość z nas je ma), inne są stosunkowo nowe, więc i nierzadko intrygujące.
Nie ukrywam, że te, których nie znam odwiedzam w celu edukacyjnym, ponieważ jestem ciekaw, kto się reklamuje, co i dlaczego? Często możemy natrafić na naciągaczy się reklamują.
Annę, która zarabia ponad 6000 PLN znają już chyba wszyscy w sieci. Tzn. może nie dokładnie ją, ale to, że znalazła zacny sposób na zarabianie. Tutaj mamy pierwszy przykład na to, jak można znaleźć frajerów. I, o dziwo, owa Anna (czy Zenek, Marian, Zdzichu czy inny Alojzy kryjący się pod tym imieniem) znajduje, skoro się reklamuje.
Kolejny przykład, z jakim się spotkałem to porównanie swoich wynagrodzeń z innymi. Sprawdź ile zarabiają inni, tylko wyślij smsa za "miliard" złotych. Oczywiście przesadzam z tą kwotą, chodzi mi jedynie o to, że ten, kto nie przeczyta regulaminu (a jest to zdecydowana większość) niemile się zaskoczy potem.
Następny, wręcz wzorcowy sposób na szukanie frajerów to działalność firmy "ridersszajs", która od czasu do czasu zachęca w śmieciowych mailach o ich konkursach z olbrzymimi nagrodami. Lepiej sobie odpuścić tą firmę, by nie mieć problemów z niechcianymi produktami, prezentami, za które musimy zapłacić, itp.
Ogólnie polowanie na frajerów w sieci trwa w najlepsze. Ludziska (czytaj: naciągacze) zakładają firmy w egzotycznych miejscach na świecie, więc ich tak naprawdę prawo nie dosięga. Gdybyśmy zatem zdecydowali się dochodzić swoich praw o np. 100 PLN, to musielibyśmy to robić właśnie w tych egzotycznych miejscach, więc często machamy ręką na to. A o to chodzi naciągaczom.
Warto więc użyć swojego mózgu podczas próby wydania swoich ciężko zarobionych pieniędzy. Jedna podstawowa rada. Zawsze sprawdzaj opinie innych internautów o firmie, której chcesz przelać pieniądze.
Zdaję sobie sprawę, że większość bloggerów, która tutaj trafia ma już jakąś świadomość finansową, ale są też nowe osoby, odwiedzają to miejsce, więc nie zaszkodzi o tym napisać.

2 komentarze:

  1. Wczoraj byłem ze znajomymi na kręglach w U7 w Gdyni . Kupon z zakupów grupowych w dłoń i do przodu. Cena kręgli znacznie obniżona.
    Piwo o 30% mniej, otwarty rachunek. Po kręgach i kilku piwach poszliśmy do baru po rachunek. A tutaj 36 piw + sok. Ale jaki sok ? Przecież my nie piliśmy soku, pani Barmanka pośpieszenie skasowała sok, ale dalej 36 piw zostało na rachunku. Chwila, chwila przecież my wypiliśmy 26. Powiedziałem, że nie zapłacę za 36, mogę zapłacić tylko za 26. Zaczęło się. Menadżer lokalu wraz z jedną pracownicą zaczęli oglądać taśmy z kamer zainstalowanych w lokalu. Wrócili do mnie i powiedzieli: "Wypili Państwo 36 piw". Kolejny raz powiedziałem, że nie zapłacę za 36 mogę zapłacić za 26 i kropka, jeśli Państwo nie akceptują proszę wezwać policję. W odpowiedzi na to usłyszałem: "Już jedzie". No i czekaliśmy....Czekaliśmy i czekaliśmy. Nawet nie mogłem wyjść na "dymka". Bo ochrona czuwała, nad tymi złymi, którzy nie uregulowali rachunku. Później nawet sam zadzwoniłem na 112. Dostałem informację, że Policja już jedzie no i przyjechali. Oczywiście, spisanie danych osobowych, rozmowa itd. Po 15 min. Barmanka poprosiła mnie, aby podszedł to baru. Wtedy zapytała: "Ile było piw ?". Pomyślałem, przecież jest napisane na rachunku 36, dlaczego pytasz, tak się upierałaś, że było 36!!!!. Odpowiedziałem, 26 zapłaciłem za nie i wyszedłem z lokalu....Ok, teraz się pojawia pytanie, kto chciał mnie oszukać ? Kelnerka, barmanka, czy ktoś inny zamawiał na mój rachunek ? Jak często przy otwartym rachunku dzieją się takie rzeczy ? Miał ktoś z was podobny problem ?

    OdpowiedzUsuń