Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

środa, 31 października 2012

Moje rozważania o oszczędzaniu, inwestowaniu i zarabianiu

Jutrzejsze święto to doskonały czas na refleksje. Z reguły myślimy o ludziach, którzy odeszli. Tymczasem dzisiaj mi się zebrało na myślenie o tym, na co i po co w ogóle oszczędzamy nasze pieniądze.
Tak sobie myślę o tym, że powolutku zbieram pieniądze, ciułam złotówki, nierzadko ograniczam swoje wydatki, uczę się rozsądnego gospodarowania swoimi finansami. I co? Nic, lata mijają, a ja się oduczyłem być rozrzutnym, oduczyłem się kupowania rzeczy, które nie są mi potrzebne. Nad każdym większym czy mniejszym wydatkiem włącza mi się myślenie "czy ja to potrzebuję?", "czy jest coś tańszego?", "czy jest jakiś substytut, który mnie zadowoli?".
Z jednej strony to fajne, bo nie jestem uzależniony od zakupów i potrafię się kontrolować. Z drugiej zaś strony być może wiele rzeczy mnie omija, "bo inni to mają, a ja nie". I znowu, z jednej strony stwierdzam, że ci ludzie wydają bez sensu kasę i nie martwią się o nic, a z drugiej strony "używają sobie".
Lata mijają, gotówki na kontach przybywa i to jest fajne. Ale czy to powoduje, że jestem szczęśliwszy? Nie do końca. Bo im więcej pieniędzy posiadam, tym mocniej włącza mi się myślenie o tych, którzy z różnych względów nie mają pieniędzy za wiele i ciężko im wiązać koniec z końcem. Świata nie zbawię, ale chciałoby im się jakoś pomóc.
A co, jak nagle przestanę żyć? Nic, bo już mi na tym nie będzie zależało. Ale z perspektywy dzisiejszego dnia, kiedy żyję, mógłbym żałować, że nie wykorzystałem wszystkich możliwości, by uatrakcyjnić swoje życie.
Jeśli wszystko będzie się układało pomyślnie, to pewnie za 20-30 lat będę rentierem (może wcześniej). Pytanie: co z tego? Skoro przyzwyczaiłem się do pracy i jest to dość ważny element mojej egzystencji, ponadto nauczyłem się żyć na określonym standardzie (niekoniecznie najwyższym), więc co mi będzie po tych dużych pieniądzach? Nagle coś mi się włączy i zacznę je masowo wydawać? Nie wydaje mi się. Zwłaszcza, że przez te lata nabieram odpowiedniego szacunku do pieniędzy.
Generalnie wątpliwości mnoży się coraz więcej i tak naprawdę brakuje finalnego celu tej całej zabawy w oszczędzanie i robienie pieniędzy. Bo to, że warto się zabezpieczyć na rok-dwa to ja rozumiem. Wiadomo, że zawsze coś może się wydarzyć niefajnego. Ale co z większą kasą?
Macie też tak, że czasami zastanawiacie się, po co to w ogóle robicie?

8 komentarzy:

  1. Ja tam mam rodzinę jak umrę (nagle), córka skorzysta :) Poza tym może w przyszłości wyprowadzę się do Nowej Zelandii (jak nie umrę hehe).

    A jeśli chodzi o brak celu w oszczędzaniu to pomyśl sobie tak. Za 20-30 lat ide na emeryturę. z zusu dostane guano. Zdrowie się pewnie sypnie....

    OdpowiedzUsuń
  2. Człowiek bardziej lubi mieć po prostu sensowne zajęcie niż pracę. Inaczej głupieje ;)

    Ja się już nie zastanawiam, wiem na co odkładam, ba, mam nawet hierarchię takiego długoterminowego oszczędzania (tzn. jeśli jeden cel się nie powiedzie, w kolejce stoi cała masa powodów i celów razem wziętych). Nie jest to jeden cel, tylko cała lista. Dzięki temu łatwiej mi nie zbaczać z wyznaczonej drogi, czy też nie realizować jakiejś bieżącej potrzeby bo wiem czemu to posłuży.
    Ale wiem, że ludziom takie listy nie wystarczają, niczym z teorii marketingu i zarządzania, cel musi być ściśle określony, także w czasie i wymierny. A najlepiej żeby był jeden i łatow mierzalny (czyli kiedy meta oszczędzania). Większości ludzi tak łatwiej, dochodzę wiec do wniosku że ja jakaś dziwna jestem xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko ok, ale ja nadal nie wiem, na co można oszczędzać, skoro teraz sobie odmawiamy wielu przyjemności (nie mówię tutaj oczywiście o dziadowaniu).

    Na studia dla dziecka zbierać? Nie wiem, czy to jest sens, zwłaszcza, że już teraz studia nic nie dają.

    Jedyny sensowny plan to taki, że dziecko na tym kiedyś skorzysta.

    Zbierać na dom, samochód? Bzdura. Mam gdzie mieszkać, a auta nie trzeba zmieniać co roku.

    Może jeszcze do celów dodałbym wycieczki, ale i to nie jest przesądzone, bo tak naprawdę nikt nie wie, co będzie za 20 lat i czy podróże będą mnie jeszcze pasjonowały.

    Droga Autorko, podpowiedz mi, jaki Twoim zdaniem, może być długoterminowy cel oszczędzania? Jeśli jest inny niż te, o których wspomniałem?

    Kolego ILikeAir, też myślę o opuszczeniu naszego ponurego, skorumpowanego i nastawionego na wyzysk obywatela kraju i w sumie to może być jeden z głównych celów oszczędzania. To fakt :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytajc ten post przypomina mi sie scena z filmu "Forrest Gump" Gdy Forrest zaczyna biegać.Biega i biega, zaczyna mieć naśladowców, słuchaczy, towarzyszy, staje sę inspiracją dla innych po czym staje na środku autostrady i stwierdza ot tak, że jest zmęczony i idzie do domu.

    A po co oszczędzamy długoterminowo? Żeby nie pytać premiera jak żyć :)

    Odpowiedź jest prosta. By zacząć pozwalać sobie na te drobne przyjemności (oprócz kosztów życia) których wcześniej sobie odmawialiśmy a teraz w żaden sposób nie usczuplą portfela ( stała dywidenda z inwestycji z zaoszczędzonych odpowiednio wysokich środków). Po to aby spędzać z rodziną więcej czasu, aby założyć plecak i wybrać się z dzieckiem w góry, aby poleniuchować pod namiotami ze znajomymi i wrócić do domu kiedy ma się na to chotę a nie kiedy kończy się urlop. Bogactwo to rzecz względna. Jeśli ktoś lubi pogadać na podobne tematu zapraszam na GG 38044332

    Wytrwałości w dążeniu do celu życzę:
    Jarek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za interesujący komentarz w tym temacie. Ciekawe spostrzeżenia zaprezentowałeś :). Tylko widzisz, to nie jest takie proste, bo oszczędzanie to, jak by nie patrzeć, jakieś tam wyrzeczenia. Mniejsze lub większe, ale wyrzeczenia. I teraz jeśli te wyrzeczenia trwają wiele lat, to myślisz, że nagle mi się włączy coś, że będę nagle ochoczo tracił pieniądze? Przyzwyczajasz się do czegoś i po prostu "nie umiesz" nagle wydawać beztrosko pieniędzy, bo wiesz, jak ciężko na nie pracowałeś.

      Już teraz widzę po sobie, że czasem żal mi wydać jakichś pieniędzy. I nie mówię tutaj o dziadowaniu, bo na normalne życie mi starcza. Chodzi o to, że jak mam zrobić jakiś większy zakup, to zastanawiam się "po co mi to?".

      Być może w pewnym sensie przekonujący jest fakt, że fajnie jest wybrać się z dzieckiem gdzieś i nie martwić się o to, że kończy się urlop. Tylko skoro oszczędzamy wiele, wiele lat, to jakie znaczenie ma przedłużenie urlopu? Inna sprawa, że są czynniki, które mogą spowodować, że i tak nie przedłużymy tego urlopu.

      Ja oczywiście rozumiem, że zaprezentowałeś przykład tylko.

      Inna sprawa, że takie rzeczy, o których wspomniałeś to można osiągnąć, jeśli zaoszczędzimy sobie na przykład 100-200 tysięcy. A ja myślę o próbie zaoszczędzenia na przykład miliona, czy nawet dwóch.

      Usuń
    2. Doskonle Cię rozumiem przyjacelu bo również staję co dziennie przed podobnymi wyborami. Kupić czy nie?
      Mamy te same nawyki (dlatego trafiłem na Twojegobloga). Jednak gdy widzę ten sam sprzęt u znajomych i po upływie czasu stwierdzam ile sprzęt starcił na wartości i został wyparty przez nowsze modele i technologie (TV 3D, komórki)to uświadamia mi to tylko że podjąłem właśiwą decyzję i dzięki niej jetem o krok bliżej do celu.

      Zawsze powtarzam znajomym: NIE SZTUKĄ JEST PIENIĄDZE WYDAĆ, SZTUKĄ JEST JE POMNOŻYĆ.

      Tu właśnie dochodzimy do sedna sprawy. CEL. Co nim ma być? Według mojej teorii celem jest aby co miesieczny dochód pasywny przkroczył co miesięczne wydatki. Sama świadomość takiego komfortu jest dla mnie wystarczająco mobilizuja. Wtedy masz większe pole popisu w podięciu ewentualnej pracy. Istnieje większe prawdopodobieństwo graniczące z pewnością że będziesz robił (jak zechcesz) to co będziesz chciał a nie musiał. Nie mówiąc już o tym że wtedy dodtkowy dochód to już jest extra kasa i bez wyrzutów sumienia można przeznaczyć ją wedy na konsumpcje.
      To jest temat rzeka.

      Usuń
    3. Natomiast kontrolowana konsumpcja na którą się uczciwie po tych wszystkich latach zapracowało nie nazwałbym "NAGŁYM TRACENIEM PIENIĘDZY"

      Usuń
  5. Jest jeszcze jeden pozytyw w sumie, o którym nie wspomniałem. Mając dużo pieniędzy będę w stanie wykupić leki, które niewątpliwie każdemu na starość będą potrzebne. I będę mógł wybierać ciekawe sanatoria :).

    OdpowiedzUsuń