Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

wtorek, 5 listopada 2013

Mniejsza aktywność i parę przemyśleń

Ostatnio, jak można zapewne zauważyć, na blogu wykazuję się mniejszą aktywnością. Z czego to wynika?

Tak jak pisałem jakiś czas temu, zainteresowałem się inwestowaniem długoterminowym, a co za tym idzie, można powiedzieć, że wręcz nudnym. Nie robię już zbyt wielu bezsensownych transakcji. Kupiłem, co kupiłem i trzymam sobie, od czasu do czasu powiększając wartość portfela. I wiecie co? Dobrze mi z tym. Nie czuję presji dokonywania ciągłych transakcji. Nie mam potrzeby sprzedawania np. DBC, który zyskuje już blisko 40%. Po prostu trzymam sobie te akcje, od czasu do czasu obserwuję, czy nie ma w jakichś spółkach katastrofy i czekam.

Spokojne podejście do inwestowania


Teraz nadchodzi chyba wielce oczekiwana korekta i też jakoś na mnie to specjalnie nie działa. Jeszcze z pół roku temu, może rok temu mógłbym się trochę zaniepokoić i wziąłbym to co zarobiłem i próbował przeczekać korektę i potem na nowo dokupił. Teraz jestem mądrzejszy. Po co mi to? Mam płacić bez sensu dwa razy prowizje?

foto: http://www.flickr.com/photos/aresauburnphotos/
Długoterminowe inwestowanie jest o wiele spokojniejsze i chyba bardziej zgodne z moim charakterem (przypomnę, że jestem amatorem-szachistą - właśnie zaczął mi się sezon ligowy; więc z natury mi się specjalnie nigdzie nie spieszy).

Jak można zaobserwować na giełdzie, w zasadzie teraz nie ma większych przesłanek ku temu, by nagle hossa zamieniła się w bessę lub jakąś konsolidację. Po prostu idziemy po swoje. Rynek rośnie, ludziska porzucają lokaty na rzecz ryzykowniejszych instrumentów, więc nie widzę powodu, by być poza rynkiem.

Czas na rozwój działalności i... zamknięcie konta

 
Dzięki spokojniejszemu podejściu do inwestowania, mogę skupić się bardziej na prowadzeniu działalności (szczęśliwie nie jestem już uzależniony od korporacji, co może mylnie obrazować poniższe zdjęcie). O ile dobrze pamiętam, chyba jakoś w drugim kwartale tego roku (albo i pierwszym) pisałem, że idzie ożywienie. Jako przykład wskazałem swoją firmę. I co? Ano idzie to ożywienie, co odbija się na ilości pracy. A zatem, jeśli idzie ożywienie w mojej branży, to idzie też i w innych. Ludzie więcej zarabiają, bezrobocie maleje, więcej wydajemy. I to chyba nawet widać w sklepach.
To wszystko powoduje, że na prowadzenie blogu brakuje trochę czasu. A nawet nie tyle czasu, co chęci. Po prostu są rzeczy, które mnie bardziej zajmują, a blog jest takim małym, ale sympatycznym dodatkiem. Cieszę się jednak, że zdecydowałem się na publikowanie małych podsumowań z tego, co robię na giełdzie. Dzięki temu mam jakiś przegląd tego wszystkiego, a może i uda się w jakiś sposób czytelników zainspirować do działania (na początek zachęcam do oszczędzania).

foto: http://www.flickr.com/photos/philliecasablanca/
Przy okazji, muszę się pochwalić, że po 10 latach użytkowania konta w Pekao, postanowiłem je ostatecznie zamknąć. Aż tyle lat dawałem tym darmozjadom kroić się na sporawe pieniądze (11 PLN za obsługę konta plus 5 PLN za kartę plus 1 EUR za obsługę konta walutowego). Masakra, jak sobie dzisiaj spojrzę w przeszłość. Tyle, że to było moje gigantyczne przyzwyczajenie, które trudno było wyeliminować. Wyobraźcie sobie, że te banki mają tysiące klientów-frajerów, podobnych do mnie, których kroją niemiłosiernie. A ludzie, zwłaszcza starsi, nie mają specjalnie motywacji, żeby olać ten bank (czy inne, które za prowadzenie żądają opłat) i założyć konto w jakimś darmowym.

U mnie to był problem, że musiałem wszystkich klientów poinformować o zmianie numeru konta, co było trochę niedogodne, ponieważ wielu z nich wisiało mi kasę za wiele miesięcy i musiałem cierpliwie poczekać, aż pieniądze spłyną. Ale zrobiłem to. Dzisiaj mogę z dumą powiedzieć, że jestem wolnym człowiekiem. Wolnym od Pekao. Jeszcze, żeby rodzina mnie posłuchała i też odeszła z banków-dinozaurów to byłoby w ogóle super. A tak? Tkwią w tych bankach, szukają po mieście "swoich" bankomatów, by nie zapłacić prowizji, czy też latają do okienka po pieniądze (chociaż ta ostatnia czynność to na szczęście rzadkość). Cóż, pewnych nawyków się nie zmieni.

Blogowa aktywność bez zmian


Wracając do mojej blogowej aktywności, trudno powiedzieć, czy ona się jakoś drastycznie zmieni. Nie wydaje mi się. Tak czy owak, zachęcam jednak do odwiedzin i komentarzy, bo nic tak nie motywuje do działania jak wsparcie innych.

Jak z pewnością zauważyliście, wielu blogerów finansowych trochę odpuściło sobie pisanie. Po prostu zajmują się czymś innym (zarabianiem kasy, rodziną, rozwijaniem własnych biznesów, poszukiwaniem pracy, itp.). To wszystko powoduje, że blog schodzi na dalszy plan. Podobnie jest u mnie. Niewielu z nas bowiem planuje być drugim Kominkiem (Tomkiem Tomczykiem), Appfundsem (Zbyszkiem Papińskim), czy choćby Michałem Szafrańskim, który postanowił żyć z działalności blogowej i "okołoblogowej". Zabawa w profesjonalne prowadzenie blogu (a już zwłaszcza finansowego) to ciężka harówka. Być może wielu nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, ale tak jest. Dlatego też czasami łatwiej mówić o tym, że chce się zrobić profesjonalny blog, z którego będzie się żyło, aniżeli tego dokonać. Nawiązuję tutaj do kolegi prowadzącego blog Kariera rentiera, który pozytywnie zawziął się, by stworzyć coś profesjonalnego. Kibicuję projektowi, ale przebić się przez konkurencję będzie piekielnie ciężko.

Jeśli chodzi o mój blog, tak jak pisałem, będę go prowadził na spokojnie, bez zbędnego stresu i spinania się. Chyba starzeję się już. Albo potrzebny mi jest jakiś urlop, żeby nabrać jakiejś dodatkowej energii.

4 komentarze:

  1. Widzę długoterminowe inwestowanie przekonało Ciebie :) Zapewne najbardziej są przekonujące stopy zwrotu. Nagle okazuje się że na akcjach można wyciągnąć 50-100 albo i więcej %. Uważaj tylko z tym rozleniwieniem - bo bez dobrej strategii wyjścia możesz mieć problem z dowiezieniem tych zysków do mety. Inwestowanie to maraton (chyba nawet ultramaraton) ale czasami są podbiegi i zbiegi i trzeba być zdecydowanym i przycisnąć :).

    Widziałem, że w portfelu masz SecoWarwick - zapoznałeś się z raportem ? Szczerze mówiąc to bardzo słaby, ja tą spółkę miałem w obserwacji ale fundamentalnie są lepsze tematy na gpw.

    PS. Też jestem długo w pekao - dokładniej to w CDM - głównie z przyzwyczajenia heh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. SWG już jakiś czas temu poleciało. Za długo zamulało, dlatego nie czekałem już za raportem, a po prostu się pozbyłem akcji tej spółki. I nawet nie interesuje mnie, co się teraz tam dzieje, żeby się specjalnie nie zadręczać, że może coś zrobiłem nie tak i mogłem trzymać. Sprzedałem i zapomniałem o temacie :).

      I tak, długoterminowe (a już na pewno nie krótkoterminowe) granie mi się spodobało i chyba przy tym zostanę.

      Masz rację, trzeba sobie obrać jakąś strategię wyjścia. Zobaczymy, jak to będzie. Może rozważę potencjalne wyjście, kiedy pojawią się pierwsze podwyżki stóp procentowych? Albo jak się WIG będzie za długo konsolidował. Brałem jeszcze pod uwagę moment wyjścia po osiągnięciu 50% zysku. Kilka możliwości jest, ale na razie się nad tym nie zastanawiam.

      Myślę, że w tej chwili (dla mnie) jest jeszcze za wcześnie, by rozważać wyjście z akcji.

      Usuń
  2. A ja proponuję mieć kilka rachunków maklerskich do różnych strategii np. długoterminowa,daytrading itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka rachunków to dobra opcja, choć z drugiej strony wszystko można też robić na jednym rachunku. Ja korzystam z eMaklera i jest ok (głównie dzięki powiązaniu z rachunkiem).

      Usuń