jtyerse |
Od pewnego czasu gram na foreksie. Początki, jak wspomniałem w jednym z poprzednich postów, nie były najłatwiejsze i zanotowałem pewne straty. Z czego one wynikały?
Przede wszystkim spowodowane to było brakiem doświadczenia, brakiem wiedzy, brakiem odpowiedniego wyczucia chwili. To jednak nie wszystko.
Chyba najgorszą cechą, jaką się w owym czasie wykazywałem, była pazerność. Chciałem zarobić dużo i szybko, a tak się po prostu nie da. Może i w krótkotrwałym czasie było to możliwe (wszyscy pamiętamy bardzo dynamiczny wzrost ceny srebra, gdzie można było się odpowiednio obłowić), ale ze strategicznego punktu widzenia było to złym rozwiązaniem i w efekcie moja pazerność spowodowała straty.
Dałem sobie spokój z foreksem na kilka tygodni, trochę okrzepłem, poczytałem co nieco, przeanalizowałem swoje błędy i ruszyłem do boju jeszcze raz.
Zeszły miesiąc udało mi się zakończyć nad kreską. Ten miesiąc zapowiada się podobnie. Czy jednak znalazłem złoty środek na zarabianie? Od razu muszę wyjaśnić, że nie ma czegoś takiego, jak złoty środek na foreksie.
W podejmowaniu decyzji związanych z grą na foreksie kieruję się kilkoma sprawami.
Przede wszystkim istotne jest zarządzanie budżetem. Nie mogę sobie pozwolić na otwarcie pozycji, która będzie kosztowała mój budżet 50% lub więcej. Musi być dużo mniej. Kolejna rzecz - poziom strat z danej transakcji. Ustawiłem sobie to na maksymalnie 2-3% wartości całego mojego budżetu. Może to i dużo, ale jest to taka wartość, która pozwala mi na spokojną grę i - jeśli wbiję się w odpowiedni trend - przynosi mi sukcesy.
Następna sprawa - poziom zysków. Już nie kombinuję i nie gram na to, by jak najwięcej wycisnąć z każdej pozycji. Nie o to chodzi. Szkoda czasu i stresu. W dłuższej perspektywie jest to nieopłacalne. Ja mam swój plan. Po prostu gram tak, żeby dziennie mój kapitał pomnażać o kilka procent. Powiedzmy 2-3% już jest ok. Czasem udaje się więcej, czasem mniej, ale taki procent jest dla mnie wysoce zadowalający. Dlatego też, jak udaje mi się to osiągnąć, zamykam pozycje i daję sobie spokój.
Dzięki mojej pracy mam możliwość obserwowania wykresów dość długo, więc nie muszę się bawić w stop lossy, a patrzę na to, co się dzieje z moimi pieniędzmi. Jest to dobre, ponieważ kontrola moich pieniędzy jest dla mnie bardzo istotna. A ustawienie stop-lossa w moim przypadku mija się z celem, ponieważ wówczas nie wiem, co się dzieje na wykresie. A często widząc różne zdarzenia mogę w porę zareagować i zamknąć pozycję nie generując niepotrzebnych strat bądź też zmaksymalizować zysk, kiedy jest taka możliwość.
Jeśli chodzi o godziny gry, to dla mnie odpowiednia pora to pomiędzy 9.30 a 12.00.
Jaki wniosek nasuwa się z tego postu? Nie można grać na foreksie na maksa. Lepiej ciut mniej zarobić niż dużo stracić. Ja w każdym razie już się ze swojej "nadambicji" wyleczyłem i mam nadzieję, że trend w moim portfelu utrzyma się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz