Czy można połączyć pracę z pasją? Teoretycznie można, w praktyce jest to bardzo trudne. Można jednak spróbować. Takiej próby ja dokonałem i - jak na razie - nie żałuję.
Jak do tego doszło? Nie będę się specjalnie rozwodził na ten temat, opiszę jedynie krótko swoją historię związaną z pracą na etacie w przeszłości, a obecnie prowadząc własny biznes.
Na etacie pracowałem przez jakieś 8-9 lat (w sumie już nawet nie pamiętam ile dokładnie). Potem zdecydowałem, że skoro mam już jakieś doświadczenie w branży, w której pracuję, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby tą samą pracę wykonywać za większe pieniądze. I zdecydowałem się na wyjazd zagranicę, gdzie wynagrodzenie było trzykrotnie wyższe, a koszty utrzymania wyższe o jakieś 20%. Warto było? Odpowiedź zostawię Wam, drodzy Czytelnicy.
Istotne jest, aby umieć podjąć odważną decyzję, bo bez tego ani rusz.
Po pewnym czasie życie na obczyźnie mnie znudziło i podjąłem inną decyzję. Wracam do naszego wspaniałego kraju i rozpocznę własną działalność. Nie jest to łatwe, ale stwierdziłem, że trzeba zaryzykować. I ciężką pracą rozwijałem swoją działalność, zdobywałem klientów, podwyższałem umiejętności i jakoś to się kręci.
Wróćmy jednak do pasji. Prowadząc własną działalność i mając zatrudnione osoby, jest trochę czasu na inne rzeczy. Podejrzewam, że gdybym dalej działał na etacie, nigdy nie zainteresowałbym się inwestowaniem i innymi pokrewnymi rzeczami. Tymczasem praca na własny rachunek nauczyła mnie wielu rzeczy, które bardzo pomagają np. w inwestowaniu. I właśnie praca łączy się w ten sposób z pasją. Dodatkowo jest możliwość prowadzenia bloga, którego również mogę zaliczyć do swoich zainteresowań.
Nie chcę zapeszać, ale na razie to wszystko ładnie się kręci i, dopóki się nie wypalę, mam zamiar robić to co robię plus dodatkowo rozwijać się poprzez otwarcie kolejnych biznesów.
Nie da się ukryć, że do tego potrzebny jest kapitał, ale powolutku udaje się go zdobywać.
Żeby nie było jednak kolorowo, wszędzie wokół trąbi się, że nadchodzi kolejna fala kryzysu gospodarczego, więc trzeba mieć się na baczności.
Przecietny etat biurowy nie przeszkadza w inwestowaniu, jak i w pisaniu bloga ;) A na pewno nie w czytaniu, bo widze po statystykach, ze wiekszosc blogow jest czytana w godzinach biurowych, czesto zaraz po przyjsciu do pracy.
OdpowiedzUsuńJa się pytam, kto za to płaci? Oczywiście, szef :)
OdpowiedzUsuń