Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

sobota, 18 stycznia 2014

Dobrze żarlo i... Kania -8%

Dość długo byłem wierny spółce Kania. Dokupowałem kolejne spółki w trendzie wzrostowym, aż średnia cena osiągnęła 3,76 PLN. Potem kurs urósł do poziomu 4,49 PLN i to było tyle. Później zaczął już tylko spadać. Ja jednak wstrzymywałem się ze sprzedażą i ostatecznie doprowadziłem do straty 8%. Frajerskiej straty, dodam.

Wiem, popełniłem dość poważny błąd, bo nie powinienem pozwolić na to, żeby zyski przerodziły się w straty. Spróbuję jednak jakoś wytłumaczyć, dlatego tak się stało.

Dopóki kurs rósł, wszystko było dobrze. Normalna sprawa. Potem jednak nastąpiła lekka obsuwka. Wszystko to działo się na małych obrotach, a ja jeszcze nie widziałem zagrożenia, zwłaszcza, że żadne negatywne wiadomości ze spółki nie dochodziły.

O ile przez jakiś czas te osunięcia nie bolały i po prostu żywiłem nadzieję, że tylko słabe ręce oddają te akcje, wszak obroty były niezbyt wysokie. I tak oto, praktycznie od października, kurs szedł coraz niżej i niżej, aż skończyło się tak, jak w piątek. Kurs spadł ostatecznie tego dnia o 8,6%.

Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że mogłem realizować zysk po 10-procentowej obsuwie od szczytu i miałbym kilka procent zysku. I to by wyglądało w miarę sensowne. Niestety, coś zawiodło. Chciwość? Zbyt wielka wiara w spółkę? Raczej to drugie.

Nie ma co jednak teraz płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba przełknąć tą wtopę i już z kolejnymi spółkami postępować bardziej rozsądnie. Na szczęście jeszcze portfel jest cały czas na sporym plusie, więc trzeba będzie pilnować zysków.

czwartek, 16 stycznia 2014

Będę zarządzającym...

... funduszem dziecka.

Jakiś czas temu informowałem tutaj na blogu, że z żoną bawimy się w delikatne, spokojne oszczędzanie pieniędzy dla naszej pociechy na przyszłość. Akcja trwa już prawie dwa lata (jak ten czas leci...). Zrzucamy się generalnie po 10 PLN co tydzień. Tą bezstresową metodą udało się już uzbierać ponad 2.000 PLN. Kwota niewielka jeśli chodzi o wartość, ale głównym celem było zaszczepienie w małżonce (mam nadzieję, że tego nie czyta) nawyku regularnego oszczędzania. W większe kwoty się nie angażuję, ponieważ i tak - mam nadzieję - za ileś tam lat moja pociecha odziedziczy coś po mnie.

No dobrze, ale jaki w ogóle jest plan? Ano taki, że moja córka ma skończone 4 latka, więc do 18-tki, która jest moim horyzontem inwestycyjnym pozostało 13 lat. Portfel zatem chciałbym zamknąć w 2027 roku. Na potrzeby bloga nazwę go "Portfel 2027", choć nie wiem, czy tak długo będzie mi się chciało prowadzić tego bloga lub umieszczać informacje o zawartych transakcjach. Do tego czasu (licząc na chwilę obecną, bez uwzględnienia inflacji i potencjalnie wyższych wpłat), uzbiera około 16.000 PLN gotówki, czyli przyjemna kwota jak dla małolatki wchodzącej w dorosłe życie, nieprawdaż.

Dzisiaj założyłem konto w DB (przekonały mnie niskie prowizje 0,19% i brak minimalnej kwoty prowizji, jaką pobiera bank) i tam będę starał się dość agresywnie spekulować. Jeszcze nie zastanawiałem się nad strategią, ale pewnie środki podzielę na cztery spółki (trzymając się zasady, że wszystkich jajek nie trzyma się w jednym koszyku) i będę grał krótkoterminowo lub w szczególnych przypadkach średnioterminowo. Z tej racji, że mój własny portfel ma charakter raczej długoterminowy, cieszę się, że pieniędzmi dziecka będę mógł pograć w krótszym terminie i poczuć trochę adrenaliny.

Początkowo rozważałem kupienie jakichś nudnych spółek typu PZU, czy PKO i liczenie na powolny wzrost i dywidendy, ale ostatecznie stwierdziłem, że to nie jest najlepszy pomysł, ponieważ kiedy, jak nie na początku grać agresywniej? Teraz większa potencjalna strata mniej zaboli (zawsze można się odbudować zwiększając tygodniowe wpłaty), aniżeli w dalszej perspektywie.

Co jest ważne, portfel będzie również mniej więcej co miesiąc zasilany kwotą 100 PLN (2 osoby x 4 lub 5 tygodni w miesiącu x 10 PLN).

Przyznam, że z niecierpliwością czekam na dokumenty z banku i uruchomienie konta. Czuję się, jakbym miał dokonać pierwszej transakcji w życiu. Czas oczekiwania wykorzystam jednak na obranie odpowiedniej strategii. Pewne jest jednak, że nie będę się skupiał jedynie na akcjach. Jeśli przyjdzie bessa (a przyjdzie na pewno), wtedy pieniądze będą pracowały na lokatach lub obligacjach. Na fundusze inwestycyjne raczej się nie zdecyduję.

wtorek, 14 stycznia 2014

Najszybsza wypłata

Jak pewnie zauważyliście, na moim blogu widnieje reklama Walutomatu. Przyznam szczerze, że bardzo się cieszę, że reklamuję taką firmę.

Moja przygoda z tą firmą trwa od lutego 2013 roku i nigdy nie było najmniejszych problemów z wymianą, a dokonałem już dziewięciu wymian walut (wszystko z EUR na PLN).

Dzisiejsza moja transakcja przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Całość trwała mniej niż 15 minut! Co ciekawe, więcej czasu zajęło zaksięgowanie wpłaty na konto Walutomatu niż sama wypłata. Po dokonaniu wymiany zleciłem wypłatę tych ostatnich na konto w Alior Syncu. Środki na moim koncie znalazły się po 90 sekundach. Tego jeszcze nigdy i nigdzie nie doświadczyłem. A Wy, drodzy Czytelnicy?

Czyżby nowa jakość Walutomatu? Powiem szczerze, że wszystkie inne kantory, z których korzystałem mogą się schować. I nie ze względu na kurs, chociaż i te są niezwykle atrakcyjne w Walutomacie (wystarczy poczekać, kiedy pojawi się więcej ofert, jeśli komuś zależy na ty. A chodzi przede wszystkim o szybkość.

W życiu przedsiębiorcy czasami kasa potrzebna jest błyskawicznie. Wiadomo, faktur, opłat, podatków i ZUSów do zapłacenia nigdy za wiele. Dlatego też takie chwile, jak dzisiejsza, pokazują, że jest dobrze.

Jeśli ktokolwiek z Czytelników zastanawia się, gdzie wymieniać pieniądze, to myślę, że nie powinien mieć dylematu, gdzie to robić. Jeśli dodatkowo Czytelnik zechce mi dać zarobić (jakiś ułamek prowizji, którą pobiera Walutomat), to nie obrażę się. Wystarczy zarejestrować się z tego linka.

Przy okazji, jak Wam się podoba nowy bankot 10 EUR? Czy jest on już bezpieczny i nie do podrobienia?

piątek, 10 stycznia 2014

Mój sposób na korektę

Przedłużająca się korekta jest dla wielu z nas przygnębiająca. Wielu niecierpliwych graczy sprzedaje akcje. Czyszczone są kolejne stop lossy, a poziom frustracji narasta.

Ja swój portfel zbudowałem mając na względzie horyzont długoterminowy, więc tylko spokojnie obserwuję na to, jak wartość mojego portfela spada (na szczęście jest jeszcze ponad 7-procentowy zysk). Nie można jednak popadać w jakąś depresję z tym związaną, że wszystko wokół leci. Trzeba się trzymać swojej strategii i nie panikować. Tak jak kiedyś wspominałem, najlepszą opcją na spadki jest wyłączenie notowań i skupienie się na czymś innym. Na czym?

Ja na przykład przygotowałem się na spadki w sposób zaprezentowany na zdjęciu poniżej:

foto: autor
Ktoś powie, że cztery książki to dużo. Owszem. Ale kto wie, ile potrwa ta korekta? Inwestorzy nastawieni byczo od pewnego czasu szukają na wykresach punktów odbicia, a kurs robi ich w jajo i spada coraz niżej. Stwierdziłem, że nie ma sensu robić za wróżkę, a jedynie cierpliwie poczekać. Po co się stresować? Lepiej wziąć sobie jedną, czy drugą książeczkę do ręki i poczytać wieczorami, co szczerze polecam.

Przy okazji, ale to już pewnie wiecie, nie polecam kupowania książek w stacjonarnych księgarniach, ponieważ przebitka jest niesamowita. Niejednokrotnie książki są droższe o 50% i więcej od tych, które proponują nam księgarnie internetowe. Na przykład pierwsza z lewej książka kosztowała w księgarni stacjonarnej 79 PLN, podczas gdy internetowa oferowała ją za nieco ponad 50 PLN.

Inna sprawa, czasem warto kupić kilka książek hurtem, ponieważ dzięki temu zaoszczędzimy na wysyłce.

czwartek, 9 stycznia 2014

Getin Bank manipuluje

Co jakiś czas dzwonią do mnie z różnymi propozycjami akwizytorzy z banków, w których miałem kiedyś lokatę. Jedne są słabe, inne są jeszcze gorsze. Ogólnie wszystkie oferty spuszczam na drzewo, bo wiadomo, jak to z lokatami jest w ostatnich miesiącach. Jest jednak coś niepokojącego, co staje się powoli normą.

Pomijając nachalność sprzedawców produktów bankowych, która czasami jest niewyobrażalna (jakiś czas temu pisałem o tym, że dzwoniła do mnie kobieta z propozycją lokaty, jakichś produktów inwestycyjnych, itd., a gdy odmówiłem, to zapytała, czy chociaż kredytu bym nie wziął), spotykamy się powoli z czymś jeszcze gorszym.

Akwizytorzy posuwają się coraz dalej, by "omamić" klientów. Przedwczoraj dzwoniąca do mnie kobieta, po pobieżnym zaprezentowaniu lokaty (sprzedawcy lokat sprytnie informują, że nie mogę tej oferty wysłać na maila ani nie ma jej na stronie banku), poinformowała mnie, że muszę się pofatygować do oddziału. Jedyne, co wiedziałem to to, że mogę dostać do 4,2%. I teraz najlepsze. Akwizytorka nie zapytała mnie, czy jestem zainteresowany tym tematem, a jedynie wypaliła:
- To na jaki dzień i na którą godzinę pana zapisać?

Nie ukrywam, że oburzyło mnie to niesamowicie. Są różne sposoby manipulacji klientami, ale nie sądziłem, że zbliżamy się już do tego poziomu. I właściwie po usłyszeniu tego pytania pogoniłem babę, ponieważ nie lubię jak ktoś takimi technikami próbuje wywierać na mnie wpływ. I tak oto straciłem niepowtarzalną okazję na to, by założyć lokatę oprocentowaną do 4,2%. Zwracam też uwagę na słowo klucz: "do". Już nawet nie wnikam w to, jakie warunki musiałbym spełnić, by cieszyć się całymi 4,2% brutto.

Dlatego też mój apel do wszystkich, którzy będą mieli jakiś kontakt z pracownikami banków klonów Czarneckiego. Strzeżcie się ich. To są cwani, dobrze przeszkoleni profesjonaliści, którzy nie omieszkają użyć swojej najsilniejszej broni (manipulacji) do osiągnięcia odpowiednich celów. A na dowód przebiegłości pracowników tych banków niech świadczy fakt, że to właśnie w tych instytucjach zastosowano jako pierwsze (o ile dobrze pamiętam) lokaty jednodniowe, czy polisolokaty, które stanowiły przykład ich inżynierii finansowej. Skoro bank ten potrafił obejść dziurawe polskie prawo podatkowe, to tym bardziej łatwo może sobie poradzić z nieświadomymi często klientami. Nie przestrzegam przed zakładaniem tam lokat, a jedynie wzmożoną czujność przy tym, co podpisujemy i na co się godzimy. Czasami bowiem warto sobie odpuścić mizerny zysk z lokat czy konta oszczędnościowego, czy jakiś prezent z tych banków na rzecz świętego spokoju.