Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

piątek, 28 listopada 2014

Kilka nowości...

Jestem dość zaskoczony faktem, że mimo rzadkiej aktualizacji, blog nadal jest często odwiedzany. Trudno mi powiedzieć dlaczego tak jest. Mogę jedynie zgadywać, że niektóre posty są dość mocno wypozycjonowane i dlatego tak wielu z Was trafia do mnie z wyszukiwarek. Co ciekawe jednak, są też wizyty z zaprzyjaźnionych blogów. Dzięki Wam wszystkim za wizyty!

A co u mnie? Cały czas po staremu. Ciężko pracuję nad rozwojem swojej firmy, a wolny czas poświęcam na rodzinę, przyjemności i giełdę.

Na giełdzie w zasadzie nie poczyniłem większych zmian od dłuższego czasu. Dokupiłem trochę akcji Ambry (ciągle wierzę w rozwój rynku wina, choć flagowy napój firmy, Cydr Lubelski, nie przypadł mi do gustu). Ponadto wzbogaciłem się o trochę certyfikatów ETFW20L oraz nabyłem trochę akcji PZU. Zmniejszyłem też zaangażowanie w spółce Ergis. Tak jak pisałem jednak, nie są to duże zmiany kosmetyczne, choć kapitał jest już znacznie wyższy niż wcześniej. Cały czas mam przekonanie do spółek, które mam w portfelu i nie zamierzam się specjalnie emocjonować chwilowymi wahaniami. Spółki generują zyski (mniejsze lub większe, ale zawsze są do przodu) i to się liczy. W wielu przypadkach również przychody rosną, zadłużenie spada, przepływy są dodatnie, więc jestem przekonany, że dobre spółki wytypowałem na długi termin.

Najsłabiej w moim portfelu spisuje się Radpol, chociaż i tam w raportach nie dostrzegłem niczego, co zmusiłoby mnie do wywalenia papieru. Mimo iż kurs dość mocno spadł. Pozostałe spółki, które posiadam - Amica, Lena Lighting - jakoś się trzymają.

Przyznam uczciwie, że w porównaniu do początków mojego inwestowania, dzisiaj jestem już dziwnie spokojny i z dużym dystansem przyjmuję to, co się dzieje na giełdzie i poza nią. Poniekąd ograniczona aktywność na blogu i brak "konieczności" tłumaczenia się Czytelnikom z dokonanych inwestycji powoduje, że odczuwam zdecydowanie mniejszy stres niż wcześniej.

Piszę o tym wszystkim dlatego, że taki spokój ducha jest niesamowicie ważny w naszym życiu. Przynajmniej jest nadzieja, że inwestowanie nie doprowadzi mnie do zawału w stosunkowo młodym wieku (choć jestem już po trzydziestce).

Największe nadzieje, poparte ciężką pracą, pokładam jednak w jednej firmie: swojej. To tutaj jest największe pole do popisu i to w niej upatruję szans na odniesienie sukcesu. Choć sukcesem jest zapewne już samo utrzymanie na rynku. Wszak firma istnieje już 5 lat. I tego życzę wszystkim, którzy myślą o otwarciu swojej działalności. Żeby wytrzymali 5 lat na rynku, borykając się z ZUS-ami, US-ami, nierzetelnymi kontrahentami, pracownikami i ogólną sytuacją na rynku. Jak już się przetrwa te kilka lat, to potem jest już z górki.

sobota, 6 września 2014

Omijam szum szerokim łukiem

Jak pewnie zauważyliście, w ostatnich miesiącach praktycznie wycofałem się z aktywności blogowej. Było to spowodowane wieloma względami. Nie było mnie tutaj głównie z powodu większego zaangażowania się w prowadzoną działalność, ale także poświęcenia się innemu hobby (fotografia). Najbardziej dostało się blogowi, ponieważ aktualizacje były praktycznie zerowe.

Czas ten pozwolił mi jednak na wyciągnięcie pewnych wniosków, jeśli chodzi o inwestycje. Przede wszystkim ominął mnie cały szum, który jest związany z finansami i gospodarką. Nie angażowałem się w słuchanie wiadomości, nie czytałem praktycznie blogów finansowych, przez jakiś czas nawet nie przeglądałem notowań. Wszystko to, co mnie przez ostatnie lata tak mocno pasjonowało, żyło swoim życiem. I jakież to wnioski udało mi się wyciągnąć?

czwartek, 14 sierpnia 2014

Bez większych zmian w portfelu

Minęło prawie pół roku od mojego ostatniego wpisu. Od tego czasu niewiele się zmieniło w moim portfelu, dlatego też uznałem, że nie ma za bardzo o czym pisać. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal jestem w posiadaniu akcji i nie zamierzam ich oddawać.

Aktualnie portfel jest na 5-procentowym minusie. W rzeczywistości strata jest trochę mniejsza, ponieważ przybyło trochę gotówki za dywidendy, które zostały reinwestowane.

Jak wspominałem wielokrotnie, mój portfel jest długoterminowy, dlatego też ostatnie wahania jakoś niespecjalnie mnie ruszają. Powiem szczerze, że szykuję gotówkę na dalsze zakupy, ale nie odczuwam jeszcze jakiejś nagłej potrzeby, by je zainwestować tu i teraz. Poczekam, może trafi się coś ciekawego. Być może poświęcę trochę czasu na analizę spółek, których nie posiadam.

Kiedy kolejny wpis? Trudno w tej chwili cokolwiek powiedzieć. Najpewniej wtedy, kiedy wydarzy się coś ciekawego lub... zbankrutuję, choć na to się na razie nie zanosi.

Budżet seniora - które usługi finansowe są najbezpieczniejsze?

tekst sponsorowany
Sytuacja finansowa osób starszych w Polsce jest bardzo zróżnicowana. Jedni zmagają się z brakiem płynności finansowej i z trudem udaje im się wygospodarować środki na zaspokojenie podstawowych potrzeb, inni zamrażają oszczędności zgromadzone w ciągu całego życia i nie maja pomysłu na to, co z nimi zrobić. Regulacje obecne w sektorze finansowym blokują seniorom dostęp do niektórych usług, ale jednocześnie stwarzają nowe możliwości – sprawdź, które są najbezpieczniejsze.  
Kiedy brakuje pieniędzy 

Seniorzy mają ograniczone możliwości zaciągania kredytów gotówkowych, a co dopiero kredytów hipotecznych. Większość instytucji finansowych zastrzega w regulaminach usług i Ogólnych Warunkach Umów maksymalny, (jak również minimalny), próg wiekowy potencjalnego klienta – ma to korzystny wpływ zarówno na bezpieczeństwo sektora finansowego, jak i samych seniorów.

W zależności od rodzaju usługi i skali kredytu obostrzenia mogą dotyczyć osób już po 50 roku życia.

Receptą na złagodzenie rygorystycznych kryteriów jest zwykle skrócenie czasu kredytowania (np. do 5 – 10 lat), co znacznie zawyża wysokość odsetek. Z tego względu kredyty nie są najbezpieczniejszą usługą finansową dla osób starszych.

Co jeśli nie kredyt?

Seniorzy, nawet Ci mniej zamożni, zwykle są właścicielami nieruchomości, które zamieszkują. To umożliwia im korzystanie z pożyczek hipotecznych (http://www.kasastefczyka.pl/klienci-indywidualni/produkty-hipoteczne/pozyczka-hipoteczna-kasastefczyka), które nie są wysoko oprocentowane, a ich wysokość może sięgać 60 - 100% wartości nieruchomości. Co jeszcze warto wiedzieć na temat pożyczek hipotecznych?

  • Nie są to pożyczki celowe, co oznacza, że nie musimy informować instytucji finansowej na co chcemy przeznaczyć pożyczone pieniądze.
  • Są to pożyczki skierowane do właścicieli nieruchomości, których księgi hipoteczne nie są obciążone innymi zobowiązaniami.
  • Mogą być zaciągane nawet na okres do 25 lat.
  • Zabezpieczeniem pożyczki jest nieruchomość.

Pożyczki hipoteczne są stosunkowo bezpieczną usługą finansową, a dla seniorów jedną z niewielu szans na uzyskanie większej gotówki, jednak podstawą tego bezpieczeństwa jest systematyczne spłacanie rat.

Jak zainwestować nadmiar oszczędności?

W przypadku oszczędności seniorów, nie warto ryzykować dla większego zysku. Osoby starsze powinny również unikać zamrażania kapitału w długoterminowych inwestycjach.

Pieniądze w każdej chwili mogą być potrzebne na sfinansowanie opieki zdrowotnej lub... spełnienie długo odkładanych marzeń.

Najbezpieczniejsze będą zatem lokaty krótkoterminowe, które można zakładać przez Internet lub w oddziałach banków. Najkrótsze można założyć nawet na okres miesiąca, ale korzystniejsze oprocentowanie dotyczy zwykle lokat 3 i 6-miesięcznych.

Wielu seniorów darzy zaufaniem także obligacje skarbu państwa – te jednak mają niewiele korzystniejsze oprocentowanie, a minimalny czas zamrożenia oszczędności do 2 lata.

Pozostają jeszcze tradycyjne rachunki oszczędnościowo-rozliczeniowe (tzw. RORy), przy których możliwości zarządzania środkami są zdecydowanie bardziej elastyczne, jednak oprocentowanie rzadko kiedy przekracza 3%.

poniedziałek, 31 marca 2014

Pieniądze lubią ciszę

Od dłuższego czasu nie było tekstu tutaj, ale też i powodów ku temu nie było. Była korekta, a ja stwierdziłem, że nie będę zaklinał rzeczywistości i nie będę mówił, że będzie lepiej, skoro sentyment był, jaki był i nikt nie wiedział, jak potoczy się sprawa rosyjsko-ukraińska. W sumie nadal jest dużo niejasności na giełdzie, choć indeksy nieśmiało się podnoszą.

W ostatnim czasie pozbyłem się kilku akcji, kilka innych spółek dokupiłem i czekam na rozwój wypadków. Pozbyłem się między innymi Coliana, który opublikował wyniki niezgodne z oczekiwaniami. Zainkasowałem symboliczny zysk i z tego się cieszę, że nie powtórzyła się sytuacja z Kanią, kiedy to pozwoliłem na zmianę zysku w stratę.

Co dalej? Na razie siedzę trochę na gotówce i raczej nie będę nic kupował. W ostatnich tygodniach mniej śledziłem sytuację na giełdzie (głównie z powodu dużej aktywności związanej z prowadzoną działalnością) i nie chciałbym na razie w nic nowego wchodzić. Pozostanę przy tym, co mam.

poniedziałek, 24 marca 2014

Święta wielkanocne: na co najwięcej wydamy i gdzie szukać oszczędności?

artykuł sponsorowany
Wielkanoc już wkrótce, a niektórym z nas święta te, oprócz rodzinnej atmosfery i odrobiny wolnego czasu, kojarzą się także z koniecznością udźwignięcia i zaplanowania poważnych wydatków. Na czym nie lubimy oszczędzać i jak wygospodarować środki na to, co najważniejsze?
 
Rodzinna atmosfera

Wymaga zgromadzenia wszystkich w jednym miejscu, a to często oznacza wielogodzinne dojazdy albo spore wydatki na ugoszczenie odwiedzającej nas rodziny.

Jeżeli należysz do grona gości i zastanawiasz się, ile w tym roku wydasz na dojazd do bliskich, rozważ następujące warianty oszczędnościowe:
  • zamianę auta na pociąg lub autobus
  • wcześniejszą rezerwację biletów
  • zabranie autem większej liczby pasażerów i podzielenie kosztów transportu
  • zatankowanie do pełna jeszcze zanim na stacjach pojawią się świąteczne ceny.
Jeśli to właśnie do Ciebie w najbliższym czasie przybędą goście, a perspektywa sfinansowania przedsięwzięcia nie jest w tym roku najbezpieczniejsza dla Twojego domowego budżetu, możesz zaproponować podzielenie się zakupami i przygotowaniem wielkanocnych posiłków albo naprzemienne organizowanie świąt w domach naszych bliskich.

Osobna grupa wydatków to te związane z dekorowaniem mieszkania, domu lub nawet ogródka. Jeśli nie chcemy rezygnować ze świeżych wiosennych kwiatów ani okolicznościowych stroików, starajmy się wybierać takie, które posłużą nam więcej niż jedną Wielkanoc. Można też pokusić się o samodzielne wykonanie wielkanocnych ozdób – to świetna sprawa, zwłaszcza jeżeli mamy do pomocy dzieci.

Alternatywa dla Wielkanocy w domu?

Wiadomo, że nie wszystkim musi podobać się tradycyjny sposób spędzania świąt. Niektórzy wybierają Wielkanoc z dala od domu i razem z bliższą lub dalszą rodziną wyjeżdżają w góry, na wieś lub za granicę. Jak zaoszczędzić na tego typu wyjazdach?
  • Przede wszystkim, planuj wcześniej
  • Sprawdzaj oferty nie tylko w najpopularniejszych miejscowościach
  • Dobieraj najbardziej optymalną liczbę osób, biorąc pod uwagę liczbę miejsc w samochodzie lub przy wynajmie domków i apartamentów
  • Zawsze pytaj o ewentualne zniżki dla dzieci lub seniorów.
Na szczęście Wielkanoc da się wcześniej zaplanować i już kilkaset zaoszczędzonych wcześniej złotych pomoże przetrwać okres wzmożonych wydatków.

Artykuł powstał we współpracy z:
http://www.kasastefczyka.pl/klienci-indywidualni/pozyczki


wtorek, 4 marca 2014

Podsumowania nie będzie

Na razie powstrzymam się z pisaniem jakichś podsumowań, ponieważ brakuje mi na to fizycznie czasu. Przyjemniejsze chwile (hobby) zdominowały moje wolne godziny, dlatego też sprawy finansowe idą na jakiś czas na bok.

Zresztą wczorajszy dzień również nie zachęcił do tego, by rozgrzać klawiaturę do czerwoności. Bo i o czym? Jak wiecie, jak są spadki, to ja wyłączam notowania i czekam cierpliwie. Nie, żebym spanikował i nagle zaczął sprzedaż swoich walorów. Wszystko jest pod kontrolą, chociaż niewątpliwie portfel trochę uszczuplił się.

Jestem jednak dobrej myśli, bo dzisiejszy dzień pokazuje, że wczorajsze trzęsienie ziemi było tylko chwilowe. Miejmy nadzieję, że spokój na rynkach będzie dłuższy. Chociaż z drugiej strony, kiedy zarabia się na giełdzie? Wtedy, kiedy panuje nerwowość. Aż żal, że wczoraj nie miałem zbyt wielu wolnych środków na zakupy.

Przy okazji, jestem z góry winien swoim Czytelnikom pewne wyjaśnienie. W najbliższym czasie raz po raz będą ukazywały się na moim blogu teksty sponsorowane. Będą one oznaczone w odpowiedni sposób.

środa, 19 lutego 2014

Pharmena w portfelu 2027

Wczoraj do portfela 2027 dorzuciłem kolejną spółkę. Jest to notowana na NC spółka Pharmena. Kupiłem 26 akcji po 18,60 PLN.

Przypomnę, że portfel 2027 to portfel stworzony z oszczędności dla mojego dziecka, na które zrzucam się wraz z żoną po 10 PLN tygodniowo (czyli w sumie około 80-100 PLN miesięcznie). Docelowo, w 2027 roku moje dziecko będzie miało 18 lat i to jest termin, w którym będę chciał zamknąć mój portfel (no chyba, że córka będzie na tyle uświadomiona przez tatę, że będzie chciała kontynuować inwestowanie). Dotychczasowe 2500 PLN, które mam do dyspozycji pochodzą z oszczędności, które dotychczas poczyniliśmy.

Szczerze mówiąc, pierwszy raz zdecydowałem się na zakup spółki z New Connect. Cóż, kiedyś trzeba zacząć.

W moim portfelu znajdują się zatem już dwie spółki: Apator i Pharmena. 


Wiadomo, spółki farmaceutyczne mają się całkiem nieźle. Tu i ówdzie mówi się, że przed nimi świetlana przyszłość, więc również chciałem coś kupić. Ostatecznie trafiło na Pharmenę.

Spółka znajduje się w dobrej kondycji finansowej. Ma niezłe wyniki, jest w wyraźnym trendzie wzrostowym. I to są w sumie główne czynniki, które zadecydowały o tym, że zdecydowałem się na tą spółkę.


W portfelu znajduje się jeszcze ponad 1500 PLN do zainwestowania. Jeszcze nie podjąłem decyzji o tym, na co te pieniądze pójdą.

czwartek, 13 lutego 2014

Ruszam z porfelem 2027. Pierwsza spółka kupiona

W końcu doczekałem się. Konto w DB zostało w końcu aktywowane (interfejs jakoś nie rzuca na kolana, ale nie to jest najważniejsze w tej chwili), więc można dokonać pierwszej transakcji.

Konto zasiliłem na razie kwotą 500 PLN i kupiłem za to 11 akcji APT po 41,88 PLN. Łącznie, wliczając prowizję, wydałem 460,68 PLN.


Dlaczego akurat Apator? Spółka dobra, dywidendowa, po 20-procentowej korekcie, na historycznych szczytach. Zatem czemu by nie zainwestować? Sentyment na szerokim rynku też zdaje się być pozytywny po ostatnich wzrostach. Uważam, że moja decyzja jest poprawna.

Nie określam jakoś specjalnie SL dla tej transakcji z tej racji, że i tak codziennie monitoruję to, co się dzieje na parkiecie. Myślę jednak, że jeśli w ciągu najbliższych 10-15 dni nie uda się pobić poziomu 42,70 PLN, to znaczy, że bykom po prostu brakuje siły i wyjdę z tej spółki.

Kilka słów o portfelu, dla tych, którzy pierwszy raz tutaj weszli. Tak jak pisałem jakiś czas temu, są to pieniądze, które wspólnie z żoną odkładamy dla naszej 4-letniej pociechy. Z tej racji, że oprocentowanie lokat jest marne, postanowiliśmy, że pieniądze będziemy inwestować. Dzięki stosunkowo niskiej prowizji od transakcji, jaką żąda DB (0,19% bez względu na wielkość zlecenia), zdecydowałem się na założenie tam rachunku maklerskiego i na tym koncie będę dokonywał wszystkich operacji związanych z tym portfelem.

Nie zamierzam się wdawać w jakieś długoterminowe inwestycje, ponieważ one nie mają w tej chwili sensu. Po pierwsze, horyzont jest dość długi, po drugie kwoty są dość niskie. Po prostu będę szukał okazji. Nie zamierzam się do jakichś transakcji przywiązywać. Celem jest możliwość zarobku. Z jakim skutkiem? To się okaże.

Na razie na konto wrzuciłem pierwsze 500 PLN, ale wkrótce dołożę kolejne środki (w sumie jakieś 2500 PLN będzie), ponieważ kasę trzymałem w gotówce, więc najpierw muszę upłynnić to, co mam w domu (np. na zakupy), a potem analogiczną kwotę przeleję z konta na DB.

Jak wiecie, co tydzień z żoną dorzucamy po 10 PLN, więc miesięcznie stan konta naszego dziecka powiększa się o 80-100 PLN. I to właśnie stąd będą pochodziły środki na kolejne dopłaty.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Żółwie tempo DB

Wlecze się procedura zakładania rachunku maklerskiego w DB niemiłosiernie. Jak informowałem w jednym z wcześniejszych wpisów, 16 stycznia rozpocząłem zakładanie konta w Deutsche Banku. 

Dopiero dzisiaj dotarł do mnie kurier, więc spodziewam się, że rachunek będzie aktywny za jakieś 2 tygodnie. Długo to, oj długo. Zwłaszcza porównując to z założeniem rachunku maklerskiego w Bossa, czas oczekiwania wydaje się nieskończony. Czyżby ilość zakładanych rachunków w Deutsche Banku przerosła ich oczekiwania?

Mam nadzieję, że atrakcyjna prowizja 0,19% nie zostanie w najbliższym czasie zmieniona, bo wówczas konto stanie się martwe i będzie do zamknięcia. No i nie będzie wpadek, takich jak ostatnio, że inwestorom anulowano zlecenia oczekujące.

Póki co, trzeba być cierpliwym. Nie wierzę bowiem, że w tak poważnym banku sytuacje opisane powyżej byłyby standardem.

sobota, 1 lutego 2014

Podsumowanie stycznia

Styczeń za nami, więc można pokusić się o małe podsumowanie. Nie da się ukryć, że miniony miesiąc nie był zbyt ciekawy dla mojego portfela, pomimo iż pozamykałem kilka pozycji z zyskiem. Mogłoby być jednak lepiej. I to właśnie pokazuje, że giełda jest nieprzewidywalna i nigdy niczego się nie wie na pewno.

Jak wiadomo, kwestia wychodzących z akcji funduszy OFE spowodowała, że trochę krwi się polało, ale myślę, że najgorsze już za nami. Tak samo, jak reakcja rynków na ograniczenie skupu obligacji przez FED. Niepokój panował przed decyzją, a po decyzji o ograniczeniu skupu rynki poszły w górę.

Interesująco wyglądają waluty. Złotówka się osłabia (niezmiernie mnie to cieszy, ponieważ posiadam trochę walut, głównie USD, EUR i NOK). Tak jak pisałem już dawno temu, nie kupiłem ich w celu spekulacji, więc jakoś mocno nie stresuję się ruchami na tych walutach. Z drugiej strony jednak zawsze miło jest patrzeć na osłabiającą się złotówkę. Zwłaszcza z perspektywy własnego biznesu, gdyż z niektórymi moimi klientami rozliczam się w Euro.

Jeśli chodzi o akcje, urządziłem sobie małą wyprzedaż, ale chciałem uniknąć już sytuacji, że osiągnięte zyski mi się ulotnią. Sprzedałem DCR (malusieńki zysk), KAN (strata, o której pisałem), DBC (tutaj bałem się, że kurs zamuli na wiele miesięcy i postanowiłem skasować ponad 30-procentowy zysk). Nowych nabywców znalazły również akcje SNS (też mały zysk), ASE (mała strata przy niewielkim zaangażowaniu w akcje).

Portfel wzbogacił się tymczasem o takie walory jak: ACT, RDL, EEF. Dokupiłem również trochę COL i LEN. W przypadku Coliana trochę zaniepokoił mnie piątkowy spadek i jeśli podobny będzie w kolejnym tygodniu to zdecyduję się je sprzedać. Po cichu liczę jednak, że to może jakiś z funduszy postanowił wywalić trochę akcji. Tak czy inaczej, poniedziałek zapowiada się bardzo ciekawie, bo równie dobrze od nadchodzącego tygodnia jakieś inne fundusze zaczną łapczywie kupować akcje tej spółki. Oczywiście jest to moja luźna opinia i nie należy się nią kierować.

A co z nowymi akcjami?


ACT to ciekawa spółka, jest w trendzie wzrostowym, po korekcie. W planach niezłe wyniki za ostatni kwartał i rok, a dodatkowo negatywna rekomendacja od IDM SA (zwykle są one dla mnie antywskaźnikiem), więc to są główne motywy mojej decyzji. Zakupu dokonałem przed tą rekomendacją, ale właśnie ona utwierdziła mnie w przekonaniu, że dokonałem chyba dobrego wyboru. I jakoś rynek w piątek też poważnie nie przyjął dzieła tego domu maklerskiego. Jeśli jednak jestem w błędzie, z pewnością uzyskam należytą odpowiedź.

Zakupiłem również Ergis Eurofilms SA. Spółka rośnie (wyszła już z korekty), pokonała też grudniowe szczyty, a także od jakiegoś czasu jest także większy ruch na spółce, chociaż piątkowe obroty nie powalają. Uważam jednak, że może to być okazja.

Także Radpol wydaje się ciekawą spółką. Jest po korekcie, w listopadzie pobiła historyczne szczyty, więc to spotkało się z moim zainteresowaniem.

W moim portfelu znajduje się sporo gotówki, ponieważ wartość akcji, które sprzedałem znacznie przewyższyła wartość moich zakupów. Czekam na kolejne okazje oraz potwierdzenie (w końcu) wyjścia z korekty.


Podsumowując miniony miesiąc, muszę stwierdzić, że zdarzyło się kilka istotnych rzeczy. Po pierwsze, zamknąłem pozycje, co do których zaczynałem mieć wątpliwości. Dzięki temu pewnego rodzaju ciśnienie już ze mnie zeszło. Cieszę się, że zamknięte transakcje w sumie przyniosły zysk, a ponadto aktualny portfel jest jeszcze ponad 5-procent na plusie. Jestem zadowolony, że papierowe zyski zamieniły się w fizyczne (czasami chciwość, jak w przypadku KAN, zawodzi i lepiej pogodzić się z mniejszym zyskiem, ale zyskiem, aniżeli liczyć na ponadprzeciętne profity). Teraz będę musiał z jeszcze większą dyscypliną podchodzić do zamykania pozycji (myślę, że będę je zamykał po osunięciu o około 10-15% od szczytu -  mam tutaj na myśli Colian, oraz około 10% od szczytu w przypadku pozostałych akcji).

sobota, 18 stycznia 2014

Dobrze żarlo i... Kania -8%

Dość długo byłem wierny spółce Kania. Dokupowałem kolejne spółki w trendzie wzrostowym, aż średnia cena osiągnęła 3,76 PLN. Potem kurs urósł do poziomu 4,49 PLN i to było tyle. Później zaczął już tylko spadać. Ja jednak wstrzymywałem się ze sprzedażą i ostatecznie doprowadziłem do straty 8%. Frajerskiej straty, dodam.

Wiem, popełniłem dość poważny błąd, bo nie powinienem pozwolić na to, żeby zyski przerodziły się w straty. Spróbuję jednak jakoś wytłumaczyć, dlatego tak się stało.

Dopóki kurs rósł, wszystko było dobrze. Normalna sprawa. Potem jednak nastąpiła lekka obsuwka. Wszystko to działo się na małych obrotach, a ja jeszcze nie widziałem zagrożenia, zwłaszcza, że żadne negatywne wiadomości ze spółki nie dochodziły.

O ile przez jakiś czas te osunięcia nie bolały i po prostu żywiłem nadzieję, że tylko słabe ręce oddają te akcje, wszak obroty były niezbyt wysokie. I tak oto, praktycznie od października, kurs szedł coraz niżej i niżej, aż skończyło się tak, jak w piątek. Kurs spadł ostatecznie tego dnia o 8,6%.

Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że mogłem realizować zysk po 10-procentowej obsuwie od szczytu i miałbym kilka procent zysku. I to by wyglądało w miarę sensowne. Niestety, coś zawiodło. Chciwość? Zbyt wielka wiara w spółkę? Raczej to drugie.

Nie ma co jednak teraz płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba przełknąć tą wtopę i już z kolejnymi spółkami postępować bardziej rozsądnie. Na szczęście jeszcze portfel jest cały czas na sporym plusie, więc trzeba będzie pilnować zysków.

czwartek, 16 stycznia 2014

Będę zarządzającym...

... funduszem dziecka.

Jakiś czas temu informowałem tutaj na blogu, że z żoną bawimy się w delikatne, spokojne oszczędzanie pieniędzy dla naszej pociechy na przyszłość. Akcja trwa już prawie dwa lata (jak ten czas leci...). Zrzucamy się generalnie po 10 PLN co tydzień. Tą bezstresową metodą udało się już uzbierać ponad 2.000 PLN. Kwota niewielka jeśli chodzi o wartość, ale głównym celem było zaszczepienie w małżonce (mam nadzieję, że tego nie czyta) nawyku regularnego oszczędzania. W większe kwoty się nie angażuję, ponieważ i tak - mam nadzieję - za ileś tam lat moja pociecha odziedziczy coś po mnie.

No dobrze, ale jaki w ogóle jest plan? Ano taki, że moja córka ma skończone 4 latka, więc do 18-tki, która jest moim horyzontem inwestycyjnym pozostało 13 lat. Portfel zatem chciałbym zamknąć w 2027 roku. Na potrzeby bloga nazwę go "Portfel 2027", choć nie wiem, czy tak długo będzie mi się chciało prowadzić tego bloga lub umieszczać informacje o zawartych transakcjach. Do tego czasu (licząc na chwilę obecną, bez uwzględnienia inflacji i potencjalnie wyższych wpłat), uzbiera około 16.000 PLN gotówki, czyli przyjemna kwota jak dla małolatki wchodzącej w dorosłe życie, nieprawdaż.

Dzisiaj założyłem konto w DB (przekonały mnie niskie prowizje 0,19% i brak minimalnej kwoty prowizji, jaką pobiera bank) i tam będę starał się dość agresywnie spekulować. Jeszcze nie zastanawiałem się nad strategią, ale pewnie środki podzielę na cztery spółki (trzymając się zasady, że wszystkich jajek nie trzyma się w jednym koszyku) i będę grał krótkoterminowo lub w szczególnych przypadkach średnioterminowo. Z tej racji, że mój własny portfel ma charakter raczej długoterminowy, cieszę się, że pieniędzmi dziecka będę mógł pograć w krótszym terminie i poczuć trochę adrenaliny.

Początkowo rozważałem kupienie jakichś nudnych spółek typu PZU, czy PKO i liczenie na powolny wzrost i dywidendy, ale ostatecznie stwierdziłem, że to nie jest najlepszy pomysł, ponieważ kiedy, jak nie na początku grać agresywniej? Teraz większa potencjalna strata mniej zaboli (zawsze można się odbudować zwiększając tygodniowe wpłaty), aniżeli w dalszej perspektywie.

Co jest ważne, portfel będzie również mniej więcej co miesiąc zasilany kwotą 100 PLN (2 osoby x 4 lub 5 tygodni w miesiącu x 10 PLN).

Przyznam, że z niecierpliwością czekam na dokumenty z banku i uruchomienie konta. Czuję się, jakbym miał dokonać pierwszej transakcji w życiu. Czas oczekiwania wykorzystam jednak na obranie odpowiedniej strategii. Pewne jest jednak, że nie będę się skupiał jedynie na akcjach. Jeśli przyjdzie bessa (a przyjdzie na pewno), wtedy pieniądze będą pracowały na lokatach lub obligacjach. Na fundusze inwestycyjne raczej się nie zdecyduję.

wtorek, 14 stycznia 2014

Najszybsza wypłata

Jak pewnie zauważyliście, na moim blogu widnieje reklama Walutomatu. Przyznam szczerze, że bardzo się cieszę, że reklamuję taką firmę.

Moja przygoda z tą firmą trwa od lutego 2013 roku i nigdy nie było najmniejszych problemów z wymianą, a dokonałem już dziewięciu wymian walut (wszystko z EUR na PLN).

Dzisiejsza moja transakcja przeszła moje najśmielsze oczekiwania. Całość trwała mniej niż 15 minut! Co ciekawe, więcej czasu zajęło zaksięgowanie wpłaty na konto Walutomatu niż sama wypłata. Po dokonaniu wymiany zleciłem wypłatę tych ostatnich na konto w Alior Syncu. Środki na moim koncie znalazły się po 90 sekundach. Tego jeszcze nigdy i nigdzie nie doświadczyłem. A Wy, drodzy Czytelnicy?

Czyżby nowa jakość Walutomatu? Powiem szczerze, że wszystkie inne kantory, z których korzystałem mogą się schować. I nie ze względu na kurs, chociaż i te są niezwykle atrakcyjne w Walutomacie (wystarczy poczekać, kiedy pojawi się więcej ofert, jeśli komuś zależy na ty. A chodzi przede wszystkim o szybkość.

W życiu przedsiębiorcy czasami kasa potrzebna jest błyskawicznie. Wiadomo, faktur, opłat, podatków i ZUSów do zapłacenia nigdy za wiele. Dlatego też takie chwile, jak dzisiejsza, pokazują, że jest dobrze.

Jeśli ktokolwiek z Czytelników zastanawia się, gdzie wymieniać pieniądze, to myślę, że nie powinien mieć dylematu, gdzie to robić. Jeśli dodatkowo Czytelnik zechce mi dać zarobić (jakiś ułamek prowizji, którą pobiera Walutomat), to nie obrażę się. Wystarczy zarejestrować się z tego linka.

Przy okazji, jak Wam się podoba nowy bankot 10 EUR? Czy jest on już bezpieczny i nie do podrobienia?

piątek, 10 stycznia 2014

Mój sposób na korektę

Przedłużająca się korekta jest dla wielu z nas przygnębiająca. Wielu niecierpliwych graczy sprzedaje akcje. Czyszczone są kolejne stop lossy, a poziom frustracji narasta.

Ja swój portfel zbudowałem mając na względzie horyzont długoterminowy, więc tylko spokojnie obserwuję na to, jak wartość mojego portfela spada (na szczęście jest jeszcze ponad 7-procentowy zysk). Nie można jednak popadać w jakąś depresję z tym związaną, że wszystko wokół leci. Trzeba się trzymać swojej strategii i nie panikować. Tak jak kiedyś wspominałem, najlepszą opcją na spadki jest wyłączenie notowań i skupienie się na czymś innym. Na czym?

Ja na przykład przygotowałem się na spadki w sposób zaprezentowany na zdjęciu poniżej:

foto: autor
Ktoś powie, że cztery książki to dużo. Owszem. Ale kto wie, ile potrwa ta korekta? Inwestorzy nastawieni byczo od pewnego czasu szukają na wykresach punktów odbicia, a kurs robi ich w jajo i spada coraz niżej. Stwierdziłem, że nie ma sensu robić za wróżkę, a jedynie cierpliwie poczekać. Po co się stresować? Lepiej wziąć sobie jedną, czy drugą książeczkę do ręki i poczytać wieczorami, co szczerze polecam.

Przy okazji, ale to już pewnie wiecie, nie polecam kupowania książek w stacjonarnych księgarniach, ponieważ przebitka jest niesamowita. Niejednokrotnie książki są droższe o 50% i więcej od tych, które proponują nam księgarnie internetowe. Na przykład pierwsza z lewej książka kosztowała w księgarni stacjonarnej 79 PLN, podczas gdy internetowa oferowała ją za nieco ponad 50 PLN.

Inna sprawa, czasem warto kupić kilka książek hurtem, ponieważ dzięki temu zaoszczędzimy na wysyłce.

czwartek, 9 stycznia 2014

Getin Bank manipuluje

Co jakiś czas dzwonią do mnie z różnymi propozycjami akwizytorzy z banków, w których miałem kiedyś lokatę. Jedne są słabe, inne są jeszcze gorsze. Ogólnie wszystkie oferty spuszczam na drzewo, bo wiadomo, jak to z lokatami jest w ostatnich miesiącach. Jest jednak coś niepokojącego, co staje się powoli normą.

Pomijając nachalność sprzedawców produktów bankowych, która czasami jest niewyobrażalna (jakiś czas temu pisałem o tym, że dzwoniła do mnie kobieta z propozycją lokaty, jakichś produktów inwestycyjnych, itd., a gdy odmówiłem, to zapytała, czy chociaż kredytu bym nie wziął), spotykamy się powoli z czymś jeszcze gorszym.

Akwizytorzy posuwają się coraz dalej, by "omamić" klientów. Przedwczoraj dzwoniąca do mnie kobieta, po pobieżnym zaprezentowaniu lokaty (sprzedawcy lokat sprytnie informują, że nie mogę tej oferty wysłać na maila ani nie ma jej na stronie banku), poinformowała mnie, że muszę się pofatygować do oddziału. Jedyne, co wiedziałem to to, że mogę dostać do 4,2%. I teraz najlepsze. Akwizytorka nie zapytała mnie, czy jestem zainteresowany tym tematem, a jedynie wypaliła:
- To na jaki dzień i na którą godzinę pana zapisać?

Nie ukrywam, że oburzyło mnie to niesamowicie. Są różne sposoby manipulacji klientami, ale nie sądziłem, że zbliżamy się już do tego poziomu. I właściwie po usłyszeniu tego pytania pogoniłem babę, ponieważ nie lubię jak ktoś takimi technikami próbuje wywierać na mnie wpływ. I tak oto straciłem niepowtarzalną okazję na to, by założyć lokatę oprocentowaną do 4,2%. Zwracam też uwagę na słowo klucz: "do". Już nawet nie wnikam w to, jakie warunki musiałbym spełnić, by cieszyć się całymi 4,2% brutto.

Dlatego też mój apel do wszystkich, którzy będą mieli jakiś kontakt z pracownikami banków klonów Czarneckiego. Strzeżcie się ich. To są cwani, dobrze przeszkoleni profesjonaliści, którzy nie omieszkają użyć swojej najsilniejszej broni (manipulacji) do osiągnięcia odpowiednich celów. A na dowód przebiegłości pracowników tych banków niech świadczy fakt, że to właśnie w tych instytucjach zastosowano jako pierwsze (o ile dobrze pamiętam) lokaty jednodniowe, czy polisolokaty, które stanowiły przykład ich inżynierii finansowej. Skoro bank ten potrafił obejść dziurawe polskie prawo podatkowe, to tym bardziej łatwo może sobie poradzić z nieświadomymi często klientami. Nie przestrzegam przed zakładaniem tam lokat, a jedynie wzmożoną czujność przy tym, co podpisujemy i na co się godzimy. Czasami bowiem warto sobie odpuścić mizerny zysk z lokat czy konta oszczędnościowego, czy jakiś prezent z tych banków na rzecz świętego spokoju.