Akcje TPS sprzedałem we wtorek za 16,95 PLN, podczas gdy wczoraj kurs poszybował do poziomu blisko 17,30. Szkoda, bo można było wyciągnąć więcej na tej spółce.
Z drugiej jednak strony trudno było się spodziewać, że poziom 17 PLN zostanie tak łatwo pokonany. A jednak to nastąpiło. To pokazuje, jak tak naprawdę trudno jest złapać szczyt i ile czasem można przez to stracić (lub raczej mniej zyskać).
Dzisiaj pozbyłem się też akcji KGHM. Również z lekką stratą, ale dywidenda mi to w znakomity sposób zrekompensuje.
W portfelu jeszcze pozostał PBF, ale te akcje po prostu leżą i czekają na cud. Ja tymczasem na razie pozostanę z boku i poobserwuję, co ciekawego będzie się działo na tej naszej giełdzie.
Jeśli to co obserwujemy od paru dni to nieśmiałe początki hossy, to może być dobrze i warto już teraz wziąć pod uwagę niektóre spółki. Może na przykład PGE, ale dopiero po odcięciu dywidendy i jakiejś korekcie, która niewątpliwie też czeka tą spółkę? Parę możliwości jest, więc trzeba na spokojnie przeczesać długą listę spółek.
Na szczycie uda się sprzedać może raz na tysiąc transakcji. Ja zwykle ustawiam sztywny take-profit jeżeli chodzi o krótkoterminowe inwestycje.
OdpowiedzUsuńPo prostu w moim przypadku sprawdza sie lepiej. Kiedyś próbowałem łapać zawsze maksymalna cenę i w 99% przypadków kończyło się to źle ;)
Ale wiadomo: tyle strategii ilu inwestorów.