Życie inwestora to nie tylko zmaganie się z dylematem typu "kiedy i ile kupić oraz w którym momencie sprzedać?" oraz ciągłe pytania typu "spadnie czy wzrośnie?".
Czasami spotykają nas przyziemne sprawy typu ślub znajomych, rodziny, na który jesteśmy zaproszenie. Jak to wygląda w naszym kraju?
Myślę, że każdy z nas miał okazję uczestniczyć w takiej imprezie (lub będzie miał) i na pewno zadał lub zada sobie podobne pytanie. Ile optymalnie dać w kopercie?
Przewertowałem sobie rozmaite fora internetowe i wyszło mi na to, że optymalna kwota (tzn. chyba najczęstsza) to w granicach 400-500 PLN.
Ludzie argumentują to faktem, że pokryje to koszt stolika plus coś jeszcze. W zasadzie jest to racjonalne wytłumaczenie, chociaż z drugiej strony trzeba wziąć pod uwagę fakt, że każdy daje tyle, ile może. Dla niektórych powyższa kwota to 2 tygodnie ciężkiej pracy, dla innych niecała dniówka. Warto też wziąć ten fakt pod uwagę.
Osoby, które biorą ślub i zapraszają osobę biedniejszą, to nie spodziewają się wysokich kwot, a cieszą się z obecności tejże osoby. Zatem tutaj każdy prezent wyższy niż 0 PLN będzie ok.
Inny racjonalny głos, który pojawił się na forum to: - 200-600 złotych, w zależności od bliskości znajomości.
Nie da się ukryć, że to też jest jakiś argument, przy założeniu, że zarówno 200 jak i 600 PLN to nie jest wydatek, który zrujnuje nasz portfel.
Tak czy siak, zanim zdecydujemy się wrzucić jakąś kwotę do koperty, musimy rozważyć kilka czynników:
- na ile nas stać,
- kim są dla nas osoby biorące ślub,
- jak nas postrzegają (tzn. czy mogą oczekiwać dużo od nas). Wiadomo bowiem, że nie chcielibyśmy wypaść negatywnie w ich oczach,
- jak dana kwota wpłynie na nasz budżet w następnych tygodniach/miesiącach,
- ile my chcielibyśmy otrzymać od tej osoby/pary, gdybyśmy to my brali ślub.
A jakie są Wasze przemyślenia na ten temat?
Zawartość kopert jest mocno zwyczajowa, zależy od środowiska w którym odbywa się uroczystość.
OdpowiedzUsuńNajgorsze, co najczęściej robi rodzina w takich przypadkach, to potem omawianie ile kto dał, a intencje ofiarodawcy i jego sytuacja rzadko są brane pod uwagę. Byłam świadkiem kilku takich podsumowań o naprawdę, wtedy się odechciewa długiego myślenia "nad tematem".
Czyli wniosek jest jeden: najlepiej w ogóle nie iść na taką imprezę :).
OdpowiedzUsuń