Jacek Rostowski (minister finansów, jak by kto pytał) stwierdził, że ostatnie decyzje BGK oraz NBP to reakcja na stadne działania spekulantów.
Tak sobie myślę i nie bardzo rozumiem. Czy nasz minister prowokuje spekulantów do "wzięcia się" za naszą walutę?
Tak naprawdę nasze możliwości w starciu ze spekulantami są niewielkie, a takimi słowami nasz minister może tylko pogorszyć sytuację. No chyba, że o to chodzi, aby teraz doprowadzić do ataku spekulantów na złotówkę. a tuż przed wyborami powiedzieć, że "my się z tym rozprawimy", by zyskać wyborców?
Zastanawiam się, czy aby Rostowski nie przecenia naszych możliwości?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz