InspiredinDesMoines |
Czy to jest powszechne wśród oszczędzających?
Obawiam się, że chyba jednak bardzo powszechne, chociaż całkiem możliwe, że o tym bloggerzy i forumowicze nie mówią, czy wręcz zarzekają się, że nie dziadują.
Jeden dość popularny blogger twierdzi, że jest w stanie utrzymać 3-osobową rodzinę za mniej niż 2000 PLN (ponoć za jakieś 1500 PLN), niczego przy tym sobie nie odmawiając. Mało realne, ale zarzeka się, że tak jest. Uważam jednak, że mając nawet najlepsze promocje w marketach, nie jesteśmy w stanie normalnie żyć (zakładając, że ma się jakiś kredyt, np. mieszkaniowy, utrzymanie samochodu, itp.). A jeśli do tego doliczymy mieszkanie w większym mieście, gdzie koszty są relatywnie wyższe, jest to wręcz niemożliwe.
Sam mieszkam w blisko półmilionowym mieście i uważam, że mając nawet 2000 PLN na miesięczne utrzymanie 3-osobowej rodziny, dziadowałbym, odmawiając sobie, dziecku i żonie wielu podstawowych rzeczy. Tylko po to, by móc trzymać parę złotych na lokacie. A co zimą, gdy koszty wzrastają? Zwyczajnie nierealne.
Inni, by zdobyć parę groszy, wyjeżdżają za granicę i żyją jak niewolnicy - po kilka osób w jednym mieszkaniu w warunkach, delikatnie mówiąc, dalekich od normalnych, pragnąc zarobić trochę euro.
Nie wiem, może o to właśnie chodzi, żeby przez ileś tam czasu w ten właśnie sposób żyć, żeby potem mieć na koncie ileś tam złotych lub by móc się potem pokazać przy znajomych.
Żeby nie było, że nie wiem co to znaczy życie skromne, to powiem, że wiem, co znaczy egzystowanie mając małą kasę. Jestem doświadczony życiowo, więc wiem, o czym mówię. Faktem jest jednak, że najważniejsze, to zaspokoić podstawowe potrzeby, a dopiero potem myśleć o oszczędzaniu i inwestycjach.
Podobno cel uświęca środki. Jeśli ktoś decyduje się się harować przez kilka lat, aby potem przez pół życia nie spłacać kredytu mieszkaniowego, to popieram.
OdpowiedzUsuń"Faktem jest jednak, że najważniejsze, to zaspokoić podstawowe potrzeby, a dopiero potem myśleć o oszczędzaniu i inwestycjach."
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się, to jest w najlepszym razie recepta na zostanie przeciętniakiem ze średnią krajową, średnim mieszkankiem w płycie i 14-letnim samochodem (podobno średni wiek w PL).
Gdy w 1993 roku zaczynałem swoje dorosłe życie, chodziłem w starych ciuchach, jadłem paprykarz, prawie nie ogrzewałem domu, jeździłem Fiatem Ritmo z dziurawą podłogą.
Mimo że moja młoda firma zaczęła generować dochód, wszystkie środki lokowałem w swój biznes. Teraz żyję na zupełnie innym poziomie ekonomicznym, stać mnie na posyłanie dzieci do drogiej szkoły, mam piękny dom w W-wie etc. Nie byłoby to możliwe, gdybym nie zdecydował się na "dziadowanie". Po prostu żeby uzyskać dużą korzyść w przyszłości, czasami trzeba z wielu rzeczy zrezygnować.
@E.W. i Artur
OdpowiedzUsuńWszystko jest w porządku, jeśli nie cierpi na tym rodzina, a zwłaszcza dzieci. Będąc sam też byłem skłonny z bardzo wielu rzeczy zrezygnować na rzecz wyższych celów (np. rozwój działalności czy nawet wydatki na hobby). Jednak założenie rodziny wiąże się z większymi wydatkami, których trudno uniknąć.
Jak wytłumaczysz np. rocznemu dziecku, że nie kupisz mu bucików, mimo iż rośnie mu noga. Jak wytłumaczysz dziecku, że nie dostanie mleka z puszki tylko zwykłe, mimo iż lekarz np. zaleca specjalne mleko? Pytań można mnożyć.
Coś mi się wydaje, że tutaj z tą zagranicą i € to o mnie chodzi;) a ja Popieram Artura "żeby uzyskać dużą korzyść w przyszłości, czasami trzeba z wielu rzeczy zrezygnować”, lecz teraz, gdy zbieram pieniądze na swój biznes, który będzie w przyszłości utrzymywał mnie moją rodzinę, i spełniał moje zachcianki, a nie będę musiał swoją ciężą praca u kogoś na to pracować;)
OdpowiedzUsuńNie do końca o Ciebie, Cashflow88. Jestem po rozmowie z kilkoma znajomymi, którzy siedzą w UK i tak sobie dyskutowaliśmy na ten temat. Ale w sumie Twój post mnie zainspirował do tego, by napisać swoje zdanie :).
OdpowiedzUsuńOczywiście nie chciałbym, abyś miał mi to za złe, ponieważ nie taka była moja inicjatywa, by w kogoś personalnie uderzać. Jeśli poczułeś się dotknięty, to przepraszam.
Żeby nie było, że piszę to tylko na podstawie cudzych relacji: sam również siedziałem kilka dobrych miesięcy na obczyźnie, więc wiem z czym to się je.
Słyszałem o pewnym przypadku osoby, która naprawdę dziadowała w Holandii i może nawet zrobię na tej podstawie anty poradnik ;)
OdpowiedzUsuń