Jest sobie na świecie firma o nazwie Finroyal, która oferuje wysoko oprocentowane kontrakty lokacyjne (coś na kształt lokaty bankowej, ale jako że to nie jest bank, to nie może używać tej nazwy). Ponoć stworzona przez Polaka i zarejestrowana w Wielkiej Brytanii. W sumie nie wnikałem w to aż tak bardzo, bo i tak nie zamierzam tam lokować swojego kapitału. Za dużo niejasności.
Ostatnio postanowiłem się jednak skontaktować z tą firmą, by uzyskać trochę informacji na jej temat dla swoich Czytelników. Z jakim rezultatem?
Efekt jest raczej mizerny, ponieważ pomimo przedstawienia się z imienia i nazwiska oraz napisania, że reprezentuję ten blog, zostałem totalnie zignorowany. Nie podziękowano mi za maila (czego akurat nie oczekiwałem), ani nie udzielono odpowiedzi na zadane w mailu pytania (na co liczyłem).
Postanowiłem o tym napisać dzisiaj, ponieważ to, o czym piszą na swojej stronie internetowej nieco odbiega od stanu faktycznego.
Na stronie firmy czytamy między innymi:
Dla Finroyal najważniejszy jest usatysfakcjonowany Klient. Stawiamy na rzetelność świadczonych usług. Przestrzegając naszych zasad - działamy tak, aby zasłużyć na zaufanie Klientów - stosujemy tylko proste i zrozumiałe zapisy umów. Dzięki czemu relacje z naszymi Klientami prowadzą do szerszego dialogu i długotrwałej relacji inwestycyjnej.
No cóż, klientem nie jestem i najprawdopodobniej już nim nie zostanę, bowiem ignorancja to pierwszy i podstawowy grzech tego typu firm, która zresztą figuruje na liście ostrzeżeń KNF. W sumie nic dziwnego.
O jakości obsługi czytamy na stronie internetowej firmy:
Chcąc sprostać potrzebom każdego Klienta udoskonalamy indywidualny system obsługi. Wysoki standard jest naszą wizytówką. W Finroyal każdy Klient posiada osobistego Doradcę. Wiemy, że rozwiązania przyszłości będą tym lepsze im bardziej dostosowane do potrzeb ludzi.
Czy firma, która nie potrafi odpowiedzieć na proste pytania jest wiarygodna? Odpowiedź wydaje się naturalna.
Tego posta postanowiłem napisać dlatego, że od pewnego czasu firma rozpoczęła swoją kampanię reklamową w internecie, więc zamiast od razu powierzać oszczędności swojego życia, może warto co nieco się dowiedzieć? Mi się nie udało uzyskać żadnej informacji. A czy ktoś z Czytelników próbował się kontaktować z tą firmą?
Takie firmy są pewnie uczulone na wszelkie media i ludzi mających większe pojęcie o finansach. Trzeba było się do nich przejść lub zadzwonić to byłby lepszy efekt. Zresztą większość poważnych spraw załatwia się osobiście lub telefonicznie. Jak ktoś pisze maila, to wiadomo, że to jakiś leszcz, na którego często szkoda cennego czasu ;)
OdpowiedzUsuńNo cóż, większość dziennikarzy to leszcze, bo właśnie za pomocą maila próbują rozwiązywać wiele spraw. Wiem, o czym mówię, bo sam nim byłem przez wiele lat. Oczywiście wielu spraw nie da się idealnie rozwiązać w ten sposób i konieczne są telefony i osobiste spotkania, ale nie w tym wypadku.
OdpowiedzUsuńPoza tym, nie jestem już "czynnym" dziennikarzem, więc i charakter mojej działalności nieco uległ zmianie.
Reasumując, to żadna poważna firma nie powinna sobie pozwolić na ignorancję, jak to ma miejsce w tym wypadku. No chyba, że przedstawiciele Finroyal śledzą opinie na swój temat w sieci i odpowiednio zareagują.
W przypadku jednej z firm moja działalność na blogu pomogła, a więc? :)
Proszę uważac na firmę FINROYAL. Firma ta nie płaci swoim podwykonawcom, opóźnia się z płatnościami faktur a człowiek odpowiedzialny za to po prostu znika. Nie można w jakikolwiek sposób doprosic się o naleznosci a jeśli już uda się dodzwonic to jest się zbywanym tekstem, że faktura zostanie opłacona do końca miesiąca. Ciekawe tylko którego miesiąca. Ja walczę z nimi już pół roku. Finroyal ma sporo wierzycieli w Polsce.
OdpowiedzUsuń