Przyznam, że załamują mnie reklamy wszelkiego rodzaju firm foreksowych czy też osób, które oferują szkolenia z zakresu inwestycji. Wszystko to dla naszego dobra. Wszystko to nas ma uczynić bogatymi.
Problem jest jeden, skoro wszystkie firmy i wszystkie szkolenia są takie doskonałe, to dlaczego aż 95% osób traci na foreksie i nic się w tym kierunku nie zmienia, chociaż świadomość spekulantów ponoć rośnie? A co zatem chodzi z tymi szkoleniami i przeróżnej maści brokerami? Obiecują złote góry, a wychodzi jak zawsze.
Powiedzmy sobie szczerze, dobra opinia o tego typu usługach nie roznosi się przez reklamy, piękne i kolorowe banery czy niezwykle atrakcyjne strony internetowe. Nie tędy droga.
Dobra opinia przenosi się w inny sposób. Ci, którzy zarabiają po jakichś szkoleniach mówią o tym innym, a ci inni jeszcze innym. Dobry produkt sprzeda się bez sztucznej reklamy. Dobre szkolenia są elitarne (i nie mówię tutaj tylko o cenie, ale także powszechności tychże). Im mniej, tym bardziej elitarne.
Przyznam uczciwie, że sam nie brałem udziału w żadnym. Jestem samoukiem, do wszystkiego dochodzę sam. Czytam książki, próbuję, analizuję pewne rzeczy, praktykuję nierzadko siniacząc się. Nie do tego zmierzam jednak.
Jak trafić na właściwego nauczyciela? O brokerach się nie wypowiadam, bo wszystko zależy od indywidualnych preferencji. A może warto sprecyzować pytanie: jak znaleźć właściwego trenera, dzięki któremu będę zarabiał? Myślę, że wielu rzeczy można się nauczyć od osoby szkolącej, ale tak naprawdę wszystko co najważniejsze siedzi w naszych głowach i tylko od nas zależy, czy zaczniemy zarabiać, czy nie.
Tak jak kiedyś wspominałem, tak teraz będę przy tym obstawał. Wiedza książkowa to jedno, ale dyscyplina to drugie. Trzeba się wyzbyć maksymalnie swoich emocji i grać niemal mechanicznie. Wiem, jest to trudno, ale się udaje (przynajmniej mi jakoś to wychodzi). Dla przykładu, obecnie jestem na 6-procentowym zysku na IPL i jeszcze kilkanaście miesięcy temu korciłoby mnie, żeby sprzedać, wszak jest zysk. Dzisiaj spokojnie czekam na osiągnięcie założonego celu. Głowa jest spokojna, nie emocjonuję się. Uda się osiągnąć, będzie dobrze, nie uda się, trudno. Z głodu nie umrę. Ważne, że gram zgodnie z własnym ja.
Jeśli będziemy zdyscyplinowani, dopiero wówczas można pokusić się o eksperymentowanie niektórych strategii. Np. obecnie w moim realnym portfelu mam akcje będące w trendzie wzrostowym (to te widoczne tutaj) oraz jedną spółkę, która jest w konsolidacji i odbija się od bandy (to jest dość eksperymentalne zagranie, ale jestem przekonany, że się powiedzie i będę mógł ze szczegółami opisać to, co zrobiłem i co mną kierowało). Na razie o niej nie piszę ze względu na kiepskawą płynność i możliwe duże ruchy. Blog jednak czyta parę osób i nie chciałbym wyczyścić SL.
Wróćmy jednak do bajki o bogactwie. Nie łudźmy się, nie będziemy bogaci. Żeby stać się naprawdę bogatym, trzeba mieć bardzo duży kapitał. I nie mówię tutaj o np. 100 000 PLN, bo nawet stopa zwrotu rzędu 20-30% da nam powiedzmy 30 000 PLN. Umówmy się, że to nie jest bogactwo. Oczywiście, może się zdarzyć cud i zarobimy 100% i więcej. Pytanie tylko, ilu z nas, spekulantów, pozwala na to, by akcje rosły o 100%? I drugie pytanie, kto 100% swojego kapitału przeznaczył na jedną spółkę, która akurat zwyżkuje o 100%?
Tak samo jak Ty (jeżeli moge sobie pozwolić na per Ty) jestem przeciwko za wszelakim 'zarób szybko szkoleniom!
OdpowiedzUsuńByłem kiedyś na kilku online, jednak widza która tam zosatała przekazana w 75% znajduje się w książkach (szczególnie tych starszych) które przeczytałem... Nie mam pojęcia z czego to wynika - jedyna odpowiedz jaka mi sie nasuwa to: z lenistwa...
Czasami odwiedzając niektóre strony wydaje mi się, że za rok będą organizowane kursy - za przeproszeniem 'jak zdrowo zrobic kupę i się nie obserać!'...
'Jak zrobić zdrową kupę i zdrowo się podetrzeć!'
Możesz :)
UsuńFaktem jest, że jak ktoś do mnie mówi, to jest mi to łatwiej przyswoić niż jak przeczytam to w książce. Poza tym jest możliwość zadania pytania. Nie zmienia to faktu, że żadne szkolenie nie da mi gwarancji zarobienia góry forsy na giełdzie czy w inny sposób.
Tak jak kiedyś pisałem, jak ktoś potrafi zarabiać na giełdzie, to nie będzie się bawił w szkolenia za stosunkowo marne pieniądze w porównaniu z tym, co mógłby zarobić na swoich zagraniach.
no właśnie: zy za zadanie pytania jestes w stanie zapłacić 200-1500 zł więcej???
OdpowiedzUsuńnie wiem są rózni ludzie, różne postępowania. Dla mnie to tak jakbyś posyłał niemowlaka na lekcje chodzenia...
Wolę książki za tą cenę. Do nich mogę wracać przez całe życie :).
Usuńoj tam nadzieja umiera ostatnia ;)
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie ostatnio, że mnóstwo ludzi nie wie w ogóle o co chodzi w giełdzie. Dla nich to stado facetów w garniturach wymachujące karteczkami i coś krzyczące. Podobno w szkołach jest taki przedmiot jak podstawy przedsiębiorczości. Pytanie czego oni tam uczą skoro ludzie po studiach nie wiedzą skąd się biorą akcje.
OdpowiedzUsuńOdpowiem Ci na to pytanie, bo onegdaj w szkole średniej miałem taki przedmiot (albo coś podobnego, bo to było bardzo dawno temu, więc nie pamiętam). Tego nie uczą.
UsuńOdnośnie szkolen - wiekszosc to pic na wode fotomontaz. Sprzedawanie systemu na duza skale konczy jego zywotnosc (w szczegolnosci mechanicznego). Jesli szkolacy tak czyni warto sprawdzic co jest jego glownym dochodem - szkolenia czy gielda ? Jesli ktos chce isc na szkolenie do jakiegos guru - chciejcie od goscia Pit 8C za poprzedni rok - bo tylko pit prawde mowi :)
OdpowiedzUsuńCo do tematu akcji forexa itd - dorobienie sie na spekulacji jest niezmiernie trudne. Owszem to jest mozliwe ale na dzwigniowanych instrumentach i dla tych 5% "wygrywajacych". Ciekawostka jest ze malo ktory trader wytrzymuje w swojej pracy wiecej jak 10 lat.
Znajdź mi takiego szkolącego, który pochwali się swoim Pitem 8C, a rozważę wzięcie udziału w jego szkoleniu :).
Usuń