Początkujący inwestorzy mają z reguły podobny problem - niska kasa na start. Zwłaszcza studenci, którzy nie rozpoczęli jeszcze regularnej pracy mają kłopot z funduszami. Pomysły i wiedzę mają, tylko brakuje tego najważniejszego.
Dla jednych ratunkiem jest oszczędzanie z tych środków, które dają im rodzice, dla innych szukanie jakiejś dodatkowej pracy, a jeszcze inni posuwają się dalej i biorą kredyt studencki pod inwestycje.
Wiadomo, że z pieniędzy od rodziców na ogół fortuny się nie uzbiera. Można jedynie w sobie wyrobić pozytywne nawyki, które mogą w przyszłości zaprocentować.
Jeśli chodzi o dodatkową pracę, to tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana i ostateczny efekt, czyli zarobione pieniądze zależą od wielu czynników. Nie każdemu jest dane dodatkowo zarabiać.
Najlepszym źródłem finansowania inwestycji wydaje się więc kredyt studencki. Czy jednak jest tak w rzeczywistości?
Nie wiem, nigdy nie pakowałem się w kredyty studenckie, ani żadne inne (poza hipotecznym obecnie). Faktem jest jednak, że posiadanie większych pieniędzy pochodzących z kredytu wiąże się z dużym ryzykiem. Przede wszystkim nie są to pieniądze nasze, a co za tym idzie, będziemy musieli je zwrócić kiedyś. To powoduje, że nad nami wisi zobowiązanie. I właśnie taka sytuacja czasami może okazać się paraliżująca przy podejmowaniu odważnych decyzji. Tak samo jest w pokerze. Mając mały bankroll każda odważniejsza decyzja jest paraliżująca, ponieważ może się okazać, że skończymy z niczym bądź też stracimy bardzo dużo.
Wiem po sobie, ze nawet, gdyby ktoś pożyczyłby mi pieniądze bez oprocentowania nigdy nie zdecydowałbym się na wrzucenie ich w akcje lub inne ryzykowne instrumenty. Po prostu nie potrafię podejmować decyzji za pieniądze, których nie jestem właścicielem.
Kolejna sprawa, z reguły studenci to debiutanci na giełdzie. I to jest kolejne ryzyko, bowiem wiedza teoretyczna wyniesiona z książek nie zawsze przekłada się na rzeczywistość, gdzie dochodzi banalny element, ale jakże ważny w końcowym rozrachunku: strach.
Ci, którzy nie czują strachu przed wydawaniem pożyczonych pieniędzy raczej nie należą do osób odpowiedzialnych i nie przejmują się faktem, że te pieniądze będzie trzeba oddać. Dominuje stwierdzenie, że "jakoś to będzie". Też tak myślałem przez długi czas, ale przestawiłem swój tok rozumowania. I dobrze, bo mógłbym popełnić wiele głupich błędów.
Oczywiście, pieniądze z kredytu można inaczej spożytkować. Można założyć lokaty. Tutaj jednak sytuacja też nie wygląda kolorowo, ponieważ oprocentowanie lokat jest bardzo niskie, a gdy odejmie się od tego koszty kredytu (niewielkie, ale jednak są), to ostateczny zysk jest marny.
Co zatem począć? Gdybym mógł się cofnąć kilka dobrych lat wstecz i otrzymałbym kredyt studencki to najpewniej zainwestowałbym je w jakąś działalność. W tym wypadku, nawet jeśli firma upadłaby, miałbym świadomość tego, że te pieniądze zostały jakoś sensownie wydane, bo przynajmniej próbowałem i stworzyłem coś. Natomiast giełda nie daje takiego poczucia, ponieważ większość ludzi na początku swojej przygody z inwestowaniem traci.
Powiem uczciwie, że 13000 PLN po 15 latach to nie jest kwota, która powala na kolana. Zwłaszcza, że te pieniądze są zamrożone. Nie wiesz, co się wydarzy za miesiąc, a planujesz 15 lat do przodu. Jakoś nie przekonuje mnie to.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, to nie są pieniądze za darmo, bo jednam musisz pilnować tego, co się dzieje na rynku, żeby być na bieżąco i odpowiednio lokować. A zatem jakąś pracę wykonujesz, by te pieniądze pomnażać.
Niemniej jednak nie zamierzam Cię zniechęcać do tego, bo każdy sposób jest dobry, by zarobić pieniądze. I lepsze to niż bierne patrzenie na to, jak okazja przechodzi koło nosa.
Oczywiście, że warto myśleć o przyszłości i emeryturze. Ja tego przecież nie kwestionuję.
OdpowiedzUsuńŻycie mnie nauczyło jednak, że patrzenie tak daleko już teraz mija się z celem, ponieważ nie idzie przyszłości przewidzieć. Wielu rzeczy nie da się przewidzieć.
Ja prowadzę działalność gospodarczą i u mnie sytuacja może się zmienić z dnia na dzień, dlatego dla mnie bardziej priorytetowy jest krótszy horyzont czasowy. Dlatego Twoje ironiczne zapytanie o miesiąc przestaje być ironiczne. Dla mnie istotne jest zbudowanie firmy (firm), które będą funkcjonowały dobrze, a nie liczenie na to, że uda mi się ileś tam złotych zarobić na lokatach czy giełdzie. To jest dodatek, który może mi pomóc, ale nie zastąpi normalnej pracy.