Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

niedziela, 20 stycznia 2013

"Mam trzy tysiące. Mogę je stracić"

foto: Tax Credits
Ostatnio miałem okazję pogadać z kimś, kto z finansami za bardzo nie jest związany (trzymał jakieś tam pieniądze na lokatach, ale nie był z tego powodu zbyt szczęśliwy). Zapytał mnie: "Mam trzy tysiące i nie wiem co zrobić. Na lokacie zyski są niewielkie, a chciałbym spróbować zarobić". Temat mi się spodobał, więc postanowiłem trochę z nim podyskutować na ten temat.
- Ile jesteś skłonny stracić? Bo pewnie wiesz, że jeśli chcesz zarobić więcej niż na lokacie, to musisz się liczyć z ryzykiem - powiedziałem.
- Wiem. Mogę zaryzykować, że stracę całość - odpowiedział.
I tutaj się zatrzymajmy. Przede wszystkim takie podejście jest błędem. Bo jeśli chcemy zaryzykować całość, to lepiej iść do kasyna i tam albo się uda, albo się nie uda (ze wskazaniem na to drugie). Pieniądze trzeba szanować i należy myśleć w ten sposób, aby maksymalnie zminimalizować ryzyko strat. Dlatego zaproponowałem mojemu rozmówcy:
- Podejdźmy do tematu inaczej. Gdybyś zaczął grać na giełdzie, to rozważ opcję straty do 20% kapitału. Brzmi to lepiej?
- Lepiej - odpowiedział. - A ile mogę zarobić?
I w tym momencie przeszliśmy do trudniejszej części rozmowy. Powiedziałem mu, że przy dobrych wiatrach może i zarobi nawet 40% i więcej, ale niech nie liczy na cuda, bo równie dobrze może się pożegnać z kapitałem na poziomie 20% lub więcej, jeśli nastąpi jakiś krach. Powiedziałem mu, że wszystko zależy od horyzontu czasowego, a także od tego, w którym momencie zainwestuje, w jakie spółki, itp. Ogólnie dużo czynników wpływa na potencjalne osiągnięcie sukcesu.
Po chwili przeszliśmy do innego tematu związanego z inwestycjami w akcje.
- Jakie akcje kupić? Najchętniej kupiłbym KGHM, PGE, PGNiG czy coś w tym stylu, bo wydają się najbardziej wiarygodne i bardzo bogate - powiedział mój rozmówca.
- No tak, ale gdyby tak było, to wszyscy by kupowali te akcje i każdy byłby bogaty - odpowiedziałem mu.
Do tematu mamy wrócić za jakiś czas. Warto jednak zauważyć, że z podobnymi pytaniami możemy się spotkać bardzo często.
Być może wielu czytelników zarzuci mi, że nie powiedziałem mu nic o funduszu awaryjnym i innych takich. A także o tym, żeby zbudować większy kapitał. Owszem, nie powiedziałem mu o tym, ponieważ była to luźna rozmowa, a gdybym zaczął o tym wszystkim mówić, moglibyśmy nie skończyć.
Najważniejsze w tym wszystkim było to, że oświeciłem go, jakie ryzyko jest podczas inwestowania w akcje, a także trochę nauczyłem szacunku do pieniędzy (zasugerowałem grę z maksymalną stratą na poziomie 20%, a nie poświęceniem całego kapitału).
Co jest dla mnie istotne, to fakt, że mój znajomy zadał mi pytanie o to, co począć z pieniędzmi. Jest to o tyle ważne, że są jednak ludzie, którzy chcą się edukować i chcą podejmować dobre decyzje, a nie próbują działać "na surowo" ryzykując duże straty. To ważne.
A co będzie dalej, zobaczymy wkrótce, jak będę już po kolejnej rozmowie ze znajomym.

5 komentarzy:

  1. 3000 zł to faktycznie nie jest wielki kapitał jak na kupowanie akcji. Z trudem da się zrobić 2 sensowne zlecenia :P. Mimo wszystko podejście na zasadzie - mogę stracić wszystko jest w pewnym sensie dobre. Kapitał jaki inwestujemy na giełdzie to pieniążki które nam nie są potrzebne w danej chwili. De facto należy liczyć się z tym że możemy stracić wszystko (mało realne ale w dłuższym horyzoncie czasowym możliwe). Najbogatszy w historii gracz giełdowy Jesse Livemore w życiu zbankrutował dwa razy - więc należy liczyć się z utratą wniesionych kapitałów w tą zabawę.

    Wybór spółek - no cóz KGHM to standard (i przy wzroscie giełdy będzie rósł więc wybór niezły), PGE to sektor defensywny z ogromnymi inwestycjami w tle (czyli qpa...), PGNiG obecnie rośnie jak na drożdzach (co mnie bardzo cieszy) ale trzeba tu uwazać na tworzenie się bańki jeśli dalej będzie to tak wyglądać.

    W co więc inwestować ? Banki, budowlanka (jest tania), medycyna (ostatnio widać niezły skok na "medach" ), rolnictwo (tu problemem jest że większość spółek jest z Ukrainy - a to słaby obecnie rynek). Takie pierwsze typy nasuwają mi się ;).

    Znajomemu poleciłbym na początek fundusz akcji małych i średnich spółek polskich - wyceny są niskie i dla laika jest to najprostszy sposób zarobienia na giełdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz.

      Widzisz, opinie są skrajnie różne. Ja na przykład nie zaproponowałbym żadnego funduszu znajomemu. Sam w to nie wejdę, a i innym też nie zaproponuję.

      Co do akcji, Ty wspominasz o bankach, budowlance, a np. Albert Rokicki stwierdził, że ich nie tyka do końca drugiego kwartału (albo i dłużej). Ile osób, tyle opinii. Dlatego ja uważam, że nie ma sensu nikomu niczego proponować. Lepiej jedynie o zagrożeniach powiedzieć.

      Jak ja bym mu coś zaproponował, a transakcja by nie wypaliła, to kto byłby winny? Oczywiście ja.

      Jeśli chodzi o Twoją opinię, że to jest w pewnym sensie dobre podejście, że można stracić wszystkie pieniądze, to ja się nie zgadzam z tym. Jeśli zakładamy stratę wszystkich pieniędzy, to odpowiednim miejscem do tego jest kasyno. Uważam, że należy każdą złotówkę wydawać z głową. Owszem, ryzykujemy dużo, ale świadomie. A podejście "zainwestuję w coś, jakoś to będzie" chyba nie jest najrozsądniejsze? :).

      Usuń
  2. Do kasyna idziemy stracić całą kwotę :) Jest to praktycznie pewne (95% :P). Na giełdzie istnieje ryzyko utraty całej inwestowanej kwoty (bardzo małe ale jest). Na rynku akcji takie rzeczy praktycznie się nie moga wydarzyć (nawet na sprzedaż spółki w upadłości likwidacyjnej mamy 6 miesięcy i coś dostaniemy z tego co włożyliśmy.) Możliwe jest zawieszenie notowań (bywa na NC) przez co nasz kapitał jest zamrożony. Oczywiście są to sytuacje skrajne - ale możliwe. Utratę całego kapitału na giełdzie traktować można jak katastrofę lotniczą. Jest bardzo mało prawdopodobna ;).

    Dlaczego poleciłbym fundusz akcyjny ? Dla tak małego kapitału zapewnia dostateczną dywersyfikację co uchroni przed większymi stratami. Do tego nie posiadając doświadczenia i wiedzy na rynku raczej będzie się tracić. Fundusze w hossie zarabiają całkiem przyzwoicie - z reguły lepiej niż początkujący gracze. Oczywiście znajomy powinien też się dokształcać - odpowiedniej literatury w internecie jest bardzo dużo (i to darmowej).

    OdpowiedzUsuń
  3. Owszem, wspomniany fundusz chroni przed większymi stratami, ale też nie zapewnia szans na większy zysk.

    Nie mając doświadczenia na giełdzie będzie się tracić. To prawda, ale co może być lepszą lekcją niż częściowa utrata kapitału?

    Jeśli chodzi o utratę kapitału, to oczywiście nie chodziło mi to, że się straci całość. Ale już nawet utrata 70-80% kapitału to prawie to samo, co utrata wszystkiego :).

    I jeszcze jedna kwestia. Znajomy powinien się dokształcać. Owszem, ale to nie jest takie proste wybrać to, co jest wartościowe.

    Był kiedyś w sieci fantastyczny blog Giełdy Świata, który bardzo chętnie czytałem i gość opublikował jeden z wpisów na ten temat, pokazując, że zdecydowana większość materiałów, jakie są w necie (bez względu na to, czy płatne, czy darmowe), to jest lipa. I ja się z tym zgadzam.

    Sam jestem tego przykładem. Przeczytałem kilka książek (wciąż mało, wiem), ale już odniosłem wrażenie, że one wszystkie są dobre, ale na... hossę. Tylko, że wówczas prawie na wszystkim można zarobić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jest tak źle z tymi materiałami. W języku angielskim jest tego więcej. Niestety sama lektura to za mało - trzeba samemu jeszcze przetestować to co piszą ;). A czy materiały działają w tylko w hossie ? W bessie też działają tylko trzeba robić na odwrót ;).

    OdpowiedzUsuń