Taki oto przewrotny tytuł przyszedł mi dzisiaj do głowy. A o co chodzi? O najbliższą transakcję na naszej giełdzie, jaką zamierzam dokonać w poniedziałek.
Przejrzałem sobie trochę spółek dzisiaj i moje zainteresowanie wzbudziły w zasadzie dwa banki. Nie darzę ich jakąś większą miłością, a nawet sympatią (już bardziej to uczucie nazwałbym antypatią), niemniej jednak postanowiłem, że uczucia pozostawię z boku, a spróbuję jedynie na nich zarobić. Potraktuję je (czytaj: banki) przedmiotowo. Z drugiej strony, jak można inaczej traktować banki?
W przypadku obu banków (jeszcze się nie zdecydowałem na konkretny) interesuje mnie zysk rzędu 20%. Stop loss, przez niezbyt ogromną płynność, będzie na poziomie 10%. Oba banki, w moim odczuciu, są dość w ciekawym miejscu, a ich obecny kurs i wycena zachęcają do zainwestowania.
Póki co, nie piszę o które banki chodzi, choć pewnie moi stali czytelnicy będą w stanie odgadnąć, co mnie interesuje (i... nieskutecznie zniechęcić).
W ogóle obserwując banki, można zauważyć, że zdecydowana większość z nich jest w trendzie wzrostowym. A więc... Budować, realizować, jak to mawiał klasyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz