No, szanowni Czytelnicy, nie ma żartów (czy też nie ma lipy, jak to mawia Robert Burneika). Nieubłaganie zbliża się najpiękniejszy okres w roku, w którym jedynym grzechem, jaki można popełnić, to zaniechanie wydania dużych pieniędzy na święta. Bardzo dużych.
Nawet nie musimy się zastanawiać, ile byśmy chcieli wydać. Zrobiła to za nas firma Deloitte (w sumie pierwsze słyszę o niej, ale nieważne). To ona przeprowadziła badania i wyszło jej, ile mamy wydać na te święta. A zatem, ile? Zgadujcie, zanim klikniecie w "czytaj więcej".
Na podstawie ich badania wiemy już, że czeka nas wydatek 2000 PLN. Tyle wyda przeciętny (czytaj: normalny, bo chyba taka była idea publikacji tego raportu w najpopularniejszym portalu internetowym) Polak. A zatem ci, którzy jeszcze takiej gotówki nie mają niechaj żwawo gnają po pieniążki do banku. Wszak one tylko czekają na nas z kredytami lub kartami kredytowymi. A potem spokojnie sobie przez rok spłacajmy te święta, by za 12 miesięcy znów udać się po nowy kredyt.
Nie wnikam w to, skąd te dane, ale wydaje mi się, że są one mało wiarygodne. Najpewniej badanie zostało przeprowadzone na jakiejś wąskiej grupie osób z Warszawy w okolicach najdroższych hoteli. Bo innej opcji nie widzę. No bo zastanówmy się, tak na chłopski rozum. Jak można wydać 2000 PLN na święta? Może ze mną jest coś nie tak, ale ja sobie nie wyobrażam, żeby iść do marketu i wydać jednorazowo 2000 PLN na żarcie i prezenty.
hmm akurat nieznajomość Deloitte to objaw ignoracji, bo firma należy do wielkiej czwórki KPMG, PwC i Ernst & Young, największych na świecie firm audytorskich...
OdpowiedzUsuńa co do samego raportu to moim zdaniem byś się zdziwił, ludzie na święta wydają mnóstwo kasy, 1000 pln to mogą same prezenty przekroczyć, a przeciez przez te 3 dni zostanie mnóstwo przejedzone i przepitę, ja bym wcale nie stawiał na warszawę, bo na święta to stolica się pewnie wyludnia ;]
no właśnie, dobrze podejrzewałem, że można znaleźć wszystkie interesujące Cie informacje i zrobić porządny wpis ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.deloitte.com/assets/Dcom-Poland/Local%20Assets/Documents/Raporty,%20badania,%20rankingi/pl_Christmas_Survey_2011_ppp.pdf
http://www.deloitte.com/view/pl_PL/pl/dla-prasy/8de428b354283310VgnVCM3000001c56f00aRCRD.htm
badania objęły 17 europejskich krajów, próba w Polsce to 764 osoby powyżej 18 roku zycia, mniej niż wymagana liczba aby uzyskać istotność statystyczną, ale nadal jednak duża. kolejna sprawa to badanie internetowe, czyli automatycznie ta biedniejsza i mniej biegła w sieci część społeczenstwa nie miała okazji w nim uczestniczyć, stąd pewnie ten wysoki wynik, chociaż utrzymują, że wyniki są dopasowane do całej populacji, więc może i ten błąd taki duży by nie był ;)
a teraz najlepsze, 75% respondentów odpowiedziało, że wydatki świąteczne sfinansuje z własnych oszczędności! 23% skorzysta z KK, a tylko 6% chce wziąć kredyt...
w takim razie wpis do poprawki bo nie ma nic wspólnego z rzeczywistością :) i sorry jeśli byłem zbyt dosadny, ale nienawidzę siania defetyzmu...
Dzięki za Twoją dociekliwość, Kamilu. Appreciated :). Myślę, że również Czytelnicy docenią Twoje zaangażowanie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o sam wpis, miał on mieć charakter mocno tendencyjny, dlatego w ten sposób napisałem. Być może moja intencja została mylnie zinterpretowana.
Nie zależało mi tutaj na jakichś wysoce obiektywnych danych. Po prostu przeczytałem informację na portalu i na nią zareagowałem w tym miejscu. Dziennikarkę porzuciłem już jakiś czas temu, więc teraz mogę pisać swobodnie, wbrew linii programowej medium, w którym onegdaj pracowałem.
Dla mnie badania na 764 osobach i to przepytanych przez internet nie mają najmniejszej wartości. Żadnej. Wiem, jak na takie ankiety się odpowiada i wiem, że często ludzie bzdury wypisują. Wystarczy, że jeden "mądry" napisze, że wydaje 100.000 na święta i już mamy statystykę popsutą.
Wracając do intencji napisania tego posta. Chodziło mi bardziej o przedstawienie w wyolbrzymiony sposób tego, czego ja nie potrafię zrozumieć, a mianowicie nadmiernego kreowania zbędnych wydatków świątecznych, a także zapożyczanie się w tym celu. I to nieważne, czy będzie to 50%, 30% czy 20%. Pytanie brzmi: po co? Nie stać mnie, to organizuję skromniejsze święta. I tyle.
Reasumując, postu nie będę korygował, bo i nie widzę powodu. Miał on mieć charakter żartobliwie-ironiczny i niechaj tak zostanie :).
Nie wszystkie informacje zamieszczane tutaj muszą być poważne :).
Spoko, ja można powiedzieć zajmuje się dziennikarstwem zawodowo i stąd zawsze lubię dotrzeć do źródła i dowiedzieć się wszystkiego :D
OdpowiedzUsuńA co do samego raportu to niestety muszę się znowu z Tobą nie zgodzić, miałem do czynienia ze statystyką i badaniami i wiem, że takie mocno odstające wyniki typu Twoje 100 000 PLN są odrzucane, tam też jednak siedzą ludzie i potrafią myśleć ;)
Aha, jeszcze jedna rzecz mi się nasunęła. Nie znam firmy Deloitte i nawet nie chciało mi się sprawdzać co to za firma, żeby potem zabłysnąć. Nie znam jej i tyle. Nie było mi to do szczęścia potrzebne, żeby ją znać.
OdpowiedzUsuńA skoro, jak twierdzisz, firma należy do wiodących w swojej branży i robi badania na 764 osobach w naszym kraju a potem publikuje wyniki, na podstawie których duży portal internetowy robi artykuł, to ja dziękuję bardzo za wyniki takich badań :).
I nie uważam, że nieznajomość tej firmy jest objawem ignorancji. Czy jej znajomość jest jakimś obowiązkiem?
A może dzięki temu, że jej nie znam, jestem wolny od wielu tego typu informacji, które są publikowane w rozmaitych mediach? Trzeba szukać pozytywów :).
Traktujesz wszystko zbyt osobiście chyba, nie wiem, mi się wydawało, że bloger finansowy powinien się orientować bardziej niż przeciętny kowalski ;) a jak już mówiłem Delloite to nie jest jakaś tam firemka z Pcimia Dolnego.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, próba istotna statystycznie to około 1000 osób, oni zbadali ponad 18 000 w całej Europie, poza tym to jest statystyka, pewne zależności można wychwycić przy mniejszych próbach, ale zgadzam się w jednej rzeczy, dla porządku obok średniej powinni jeszcze podać medianę ;) i możemy już zakończyć ten temat na jakiś czas przynajmniej, bo spodobał mi się ten raport i pewnie napisze o nim kilka słów na blogu za jakiś czas ;)
@kry - również zdziwiła mnie Twoja nieznajomość firmy Deloitte :) Jestem prawie pewien, że znają ją wszyscy studenci kierunków ekonomicznych. Jest to właśnie jeden z czterech "wielkich", głównych celów na samym początku wyścigu szczurów. Eksploatują studentów do granic możliwości dniami i nocami. Najwytrwalsi awansują. Inni znajdują normalne prace i zazwyczaj po takim doświadczeniu są w stanie wydać 2 tys. na święta.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ja wydałem w zeszłym roku na same prezenty ok. tysiaka, a nie uważam się za jakoś super bogatego. Jeśli dodać do tego paliwo, aby dojechać do rodziny na święta to wyjdzie z 1,5 tysiaka. Ciekaw jestem co autor raportu ma na myśli pisząc "rodzina", bo u jednego święta są organizowane na 4 osoby, a u innego na 10. Przydałaby się informacja per capita. Jak podzielisz te 2 tys. na 4 osoby, to wychodzi po 500 zł na głowę. Jak na 3 dni świętowania i zazwyczaj najlepsze prezenty w roku, to chyba nie jest jakoś strasznie dużo. Wiadomo, że jeden kupi dziecku laptopa za 2 tysiaki, a 4 inne osoby kupią prezenty za 125 zł i średnia wyjdzie po 500 zł na głowę.
No cóż, nie jestem (nie byłem) studentem kierunku ekonomicznego (nie mam z tego powodu kompleksów :)) stąd pewnie ta przyczyna mojej nieznajomości tak zacnej firmy. Biję się w pierś :).
OdpowiedzUsuńUmówmy się co do jednej rzeczy. Osoby, które oszczędzają być może nie należą (nie muszą należeć) do osób zamożnych, ale nie należą również do osób biednych. Gdybyśmy mieli trzymać się statystyki, to pewnie osoba oszczędzająca żyje na wyższej stopie niż inni.
Dużo zależy też od środowiska, w którym żyjemy. Ja miałem okazję żyć przez bardzo długi czas w niewielkiej mieścinie i tam naprawdę rzadko kto wydaje 2000 PLN na święta.
Nawet teraz, gdy stać mnie na wydanie takiej kwoty na świąteczne szaleństwo, nie zdecyduję się na taki krok.
Rozejrzyjmy się dokoła. Dla nas, oszczędzających, 2 tysiące wyglądają zupełnie inaczej niż dla tych, którzy zarabiają po 1000 PLN miesięcznie, a jest ich zdecydowana większość w naszym społeczeństwie.
Cieszę się, że ten temat wywołał polemikę, chociaż nie spodziewałem się tego, bo zwykle pod moimi postami jest cisza :).
Świątecznej atmosferze każdy ulega na swój sposób, w to że ludzie potrafią bez opamiętania dać się porwać w wir zakupów mnie nie dziwi stąd i do statystyki nie miałabym takich zastrzeżeń. Wszystko zależy np. w jak licznej rodzinie obchodzimy święta, czy one są w domu czy np. na wyjeździe i koszty rosną, i wspomniałabym również że od liczby dzieci (zabawki kosztują, a teraz jest w czym wybierać i niejedno cacuszko nie mało kosztuje). Myślę że "nowoczesna gospodyni" chcąc cudnie - świątecznie przybrać cały dom jest w stanie wydać powiedzmy 1/4 tej kwoty na sam wystrój żeby stworzyć świąteczny klimat. Tak więc w niektórych przypadkach 2000 może być przesadzone w innych ktoś się uśmieje że co tak mało ;)
OdpowiedzUsuńNo to ja w te Święta będę nienormalna :) Cóż, może niektórzy mają duże rodziny... Albo gdzieś wyjeżdżają... Ale i tak wydanie 2000 zeta jedynie na święta graniczy dla mnie z cudem o.O
OdpowiedzUsuńŚwięta mają to do siebie, że chcemy niepowtarzalnej atmosfery, bajecznego klimatu i pięknie zastawionego stołu. A to wszystko kosztuje, nie ma się co oszukiwać! Wydajemy dużo w zależności od tego, jak liczną mamy rodzinę. Podana kwota w artykule nie wydaje się wygórowana. W większości przypadków tyle się wydaje.
OdpowiedzUsuń