Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

niedziela, 6 listopada 2011

Dokupiłem walut

Mój sentyment do waluty norweskiej nie maleje. Dzisiaj dokonałem kolejnego zakupu tej waluty, która staje się dość istotnym elementem w moim portfelu z walutami.
Ogólnie rzecz ujmując nie kupuję zagranicznych walut w jakichś olbrzymich ilościach (nie lubię drastycznych ruchów), a raczej staram się szukać jakichś okazji ku temu (tak jest w przypadku dolarów amerykańskich, co do których mam nadzieję, że ich cena docelowo wzrośnie do 3,50 PLN i wtedy się z nimi rozstanę). W przypadku euro, nie zamierzam ich sprzedawać, ponieważ nie wiem, co przyszłość przyniesie i nie wiem, czy przypadkiem za jakiś czas nie będę mieszkał gdzieś, gdzie będę mógł nimi normalnie płacić. A zatem, skoro nie potrzebuję złotówek, niech sobie leżą. No chyba, że będą po 5 PLN za sztukę, to je opchnę.
W przypadku koron norweskich jest to inwestycja długoterminowa. Poza tym kurs w kantorach w zasadzie nie zmienia się, więc o jakichś nadzwyczajnych okazjach nie ma mowy. Chociaż z 1,5 miesiąca temu była takowa, ale nie miałem odpowiedniej ilości gotówki. Bardzo żałuję tego. Wówczas Poczta Polska miała chyba promocję i sprzedawała je za 54 grosze za sztukę. Kupiłem, ile mogłem.
Co dalej w moim portfelu? Za kilka dni kończy mi się lokata w Getin Online i te pieniądze będą prawdopodobnie spożytkowane na bieżące wydatki. A potem, jak spłyną pieniądze od moich kontrahentów (w ciągu 7-10 dni), to ta część naturalnie wróci do portfela inwestycyjnego.
Czy zamierzam kupować akcje? Na razie nie myślę o tym. Poczekam ze 2 tygodnie i zobaczę, w którym kierunku to wszystko pójdzie. Jeśli wieszczący bessę będą mieli rację i zaczną się wyraźniejsze spadki, to oczywiście niczego już nie będę kupował i pozostanę przy tym, co mam i poczekam. Sprzedawać nie będę. Mam nadzieję, że dywidendy w przypadku kilku spółek wynagrodzą mi ból, smutek i nostalgię z powodu powiększających się strat. Tak czy inaczej, pieniążki są zamrożone i właściwie tak jakbym ich nie miał. To wcale nie znaczy, że mogę je stracić. To oznacza, że po prostu zamierzam poczekać nawet kilka dobrych lat, aż mi się to zwróci. Naturalnie, jeśli spółki będą w dobrej kondycji nawet podczas kryzysu, to najpewniej na dołkach będę robił zakupy. Do tego czasu, mam nadzieję, uda się uzbierać trochę gotówki na ten cel.
Ogólnie wszystko, co napisałem powyżej wydaje się proste, choć wiem, że takie w rzeczywistości nie będzie. Dojdzie stres i inne emocje i pewnie w mojej głowie będą się pojawiały różne myśli i pomysły, o których z pewnością będę tutaj pisał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz