Szukamy haczyków

Działalność naszych władz i wszelakich instytucji wyrobiła w nas jedną, ale jakże ważną cechę: podejrzliwość.

Często w rozmaitych ofertach banków, instytucji czy nawet w wystąpieniach polityków słyszymy, że chcą oni coś zrobić dla nas, dla naszego dobra. I wówczas uaktywnia się w nas coś, co nie pozwala nam wierzyć w bajki.

Mówi się, że jesteśmy narodem malkontentów, bo ciągle nam źle. Ale z drugiej strony, jak ma nam być dobrze, jak za każdym razem ktoś próbuje nas oskubać z ciężko zarobionej kasy? A to rząd, a to banki, a to fundusze inwestycyjne i inne instytucje. Każdy chce położyć swoją brudną łapę na naszych ciężko zarobionych złotówkach. Dlatego próbujemy się temu przeciwstawić.

Nie jesteśmy Amerykanami, którzy wierzą we wszystkie bajki, które im się opowiada (np. że coś jest sprzedawane po wyjątkowej ofercie, za 50%, skoro realna wartość danego towaru to właśnie owe 50% lub często nawet mniej). Wydaje mi się, że ogólnie jesteśmy inteligentniejsi i bardziej cwani, żeby dać się oskubać. Nie zawsze, ale stosunkowo często myślimy o tym, co robimy. I dobrze!

A zatem naszą podejrzliwość i sceptycyzm w stosunku do wszelakich "złotych ofert" należy uznać za dobrą cechę. I dobrze, bo nie ma nic za darmo. Nikt niczego nie da nam gratis za ładną twarz czy nieprzeciętny uśmiech. Tak samo będzie z BGŻ Optima, która to oferta w chwili obecnej pobiła wszystkie inne. Jestem pewien, że tylko na chwilę i zaraz pojawią się opłaty, np. za digipass lub oprocentowanie zmaleje, pojawi się obowiązek brania kart do konta, itp., itd. Nie ma nic za darmo. Pomyślmy, dlaczego bank próbuje robić nam dobrze? Bo nas lubi?