Dzisiaj bylismy świadkami kolejnej interwencji na rynku walutowym. Przed godz. 10.00 złotówka gwałtownie się umocniła średnio o 2 grosze w stosunku do zachodnich walut.
Jak można było zauważyć, interwencja nie była już tak silna jak ostatnio, ponieważ w kilkanaście minut po umocnieniu, zaczęła się dalej osłabiać.
Dlaczego efekt jest taki mizerny? Czyżby amunicja BGK lub NBP już nie była tak efektywna? A przed nami jeszcze grudzień, więc nie wiadomo, czy uda im się obronić kurs złotówki. Moim zdaniem jest mało prawdopodobne, by cena euro nie przekroczyła 4,50 PLN za sztukę na koniec roku (co jest kluczowe dla wysokości naszego długu publicznego).
Z drugiej strony, teoretycznie możliwe jest, że obie instytucje czekają na najsilniejsze uderzenie właśnie na koniec roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz