Sporo się ostatnio mówi i pisze na temat Amber Gold. Załóżmy jednak pewien optymistyczny scenariusz. Spółka jest czyściutka, a wszyscy (włącznie z KNF), którzy źle mówili i pisali o niej mocno uderzyli się w pierś. Co wówczas?
Z pewnością nastąpiłbym zmasowany atak oszczędzających, którzy chcieliby założyć lokaty w Amber Gold. Jaki były dalszy ciąg?
Po pierwsze, banki straciłyby dużo kapitału, który mógłby zachwiać kondycję niektórych z nich.
Po drugie, pewnie spółka Amber Gold obniżyłaby oprocentowanie swoich lokat, ponieważ mając tak olbrzymi zainteresowanie swoimi produktami, nie musiałaby ponosić tak wysokiego kosztu, a i tak miałaby klientów.
Po trzecie, spółka mogłaby realizować swoją politykę pomnażania kapitału bardziej bezstresowo (cokolwiek rozumie się poprzez pomnażanie kapitału w jej wypadku).
Z punktu widzenia osób oszczędzających, wszystkim na rękę byłoby, gdyby spółka była czysta. Oznaczałoby to też, że same banki zmuszone byłyby więcej płacić za obracanie naszymi pieniędzmi.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ano dlatego, że mi naprawdę nie zależy na tym, żeby AG miał problemy i żeby upadł. Bo jeśli wszystko jest robione zgodnie z prawem, to tylko pozazdrościć Marcinowi Plichcie geniuszu.
Żeby jednak nie było kolorowo, gdzieniegdzie w sieci pojawiają się informacje, że spółka spóźnia się z wypłatami. Spowodowane jest to ponoć zmianami kont w spółce. Ja osobiście podchodzę do tej informacji dość spokojnie, jednak wieszczący teorie spiskowe już dorabiają swoje własne historie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz