Dzisiejszy post, mimo iż tuż przed urlopem, będzie jednak o raczej przykrej sprawie, ponieważ będzie o rozwodach. Czasami w życiu ludziom się po prostu nie udaje, nie pasują do siebie, nie rozumieją i muszą się rozstać. Takie jest życie. Wydaje mi się, że to jest lepsze rozwiązanie niż męczenie się z kimś przez całe życie. No, ale nie o tym miała być ta notka.
Chciałbym zwrócić uwagę na to, co dzieje się po rozwodzie. Często następuje podział majątku. Nierzadko, w przypadku aktorów, muzyków i innej maści celebrytów, dowiadujemy się, że po rozwodzie jedna ze stron (często ta biedniejsza) dostaje grube miliony. Pytanie, które się nasuwa: czy ta druga osoba zasłużyła na to? Czy ona mu pomogła w zdobyciu fortuny?
Ja rozumiem sytuację, w której małżeństwo razem się dorabia, a potem im coś w życiu po prostu nie wychodzi i w konsekwencji się rozwodzą. Wówczas dzielenie wszystkiego ma wówczas sens. I to nie podlega wątpliwości. Co jednak, gdy ktoś wiąże się z kimś, kto już jest bogaty? Czy jest to fair, że sąd zasądza grube pieniądze tej biedniejszej osobie? Przykładów można mnożyć, więc nawet nie będę przytaczał, bo strony pudelkopodobne dość namiętnie o tym piszą.
Czy zatem tak nieprzyjemny moment w życiu, jak rozwód nie jest często pretekstem do wyciągnięcia kasy od kogoś zamożnego? Nierzadko okazuje się, niestety, że tak jest.
Jasne, zawsze można ustalić przed związkiem rozdzielność majątkową, ale nie jest to przyjemne. Wyobraźmy sobie to, że w kimś się zakochujemy, planujemy życie, mieszkanie, itp., po czym nagle mówimy mu "Słuchaj, ale musimy ustalić rozdzielność majątkową, bo jak się rozejdziemy, to nie chciałbym być oskubany z kasy". Nie jest to jednak przyjemne.
Tak czy inaczej, rozwód to moment w życiu, w którym nie ma zwycięzcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz