Image: Ambro / FreeDigitalPhotos.net |
To jednak, że w swojej pracy mają nakazane nieużywanie mózgu, a jedynie rozmowa z klientem niemal w szablonowy sposób, to już dla mnie nie jest normalne. Do czego zmierzam?
Jak już niejednokrotnie mówiłem, jestem posiadaczem konta w banku Pekao S.A. (wszelakie kondolencje i wyrazy współczucia z tego tytułu proszę umieszczać w komentarzach do tej notki). Jakiś czas temu udało mi się odprawić z kwitkiem panią, która dzwoniła do mnie z oddziału w mieście, w którym mieszkam. Tymczasem teraz za mnie wzięli się akwizytorzy z centrali (był telefon ze stolicy).
Zaczęło się od standardowego bełkotu, że rozmowa nagrywana w trosce w sumie nie wiadomo o kogo, bo na pewno nie o mnie, a potem pani przeszła do rzeczy. Zapytała mnie, czy nie byłbym zainteresowany wzięciem kredytu. Odpowiedziałem grzecznie, że nie. Po czym pani mnie zapytała, czy mógłbym jej wytłumaczyć, dlaczego nie jestem zainteresowany ich kredytem?
No i w tym momencie krew mnie zalała. Nie dość, że baba dzwoni do mnie, zabiera mi mój cenny czas i swoim bełkotem rozładowuje komórkę, to jeszcze mi każe tłumaczyć się z tego, dlaczego ja nie chcę wziąć kredytu. W grzecznym tonie powiedziałem, że nie jestem zobowiązany do tego, żeby się tłumaczyć nikomu ze swoich decyzji.
Pani była uparta i oczywiście zapytała mnie, czy jestem zainteresowany jakimś innym produktem bankowym. No to teraz już nie wytrzymałem i powiedziałem, że z taką ofertą, jaką posiada ten bank mają do mnie nigdy więcej nie dzwonić. I albo będą konkurencyjni (i będą oferować rzeczy zbliżone do konkurencji), albo niech mi dadzą spokój.
I na tym rozmowę zakończono.
Jaka jest konkluzja? Wydaje mi się, że z każdym telefonem, jaki otrzymuję od bankowych akwizytorów, pracownicy coraz bardziej są szkoleni w tym kierunku, aby nie myśleć, nie używać mózgu i w ogóle rozmawiać z klientem w irracjonalny sposób. No cóż, nie mogę im tego zabronić. Swoją drogą, jestem ciekaw, czy ci akwizytorzy realizują się w swojej pracy.
Praca jak każda inna, większość Polaków swojej pracy nienawidzi, albo przynajmniej ma spore zastrzeżenia do tego, z czym przychodzi im się zmagać w pracy. Krycie idiotyzmów szefostwa to najmniejszy problem... problemy zaczynają się wtedy kiedy z tymi idiotyzmami wychodzisz do ludzi i musisz im wcisnąć coś, z czym się absolutnie nie zgadzasz, metodami które wołają o pomstę do niebo, bo inaczej nie będzie mamony na rachunki i kolejną ratke hipoteki...
OdpowiedzUsuńJa po prostu współczuję ludziom pracującym na infoliniach...
Podzielam zdanie przedmówczyni, głównie dlatego, że pracowałem na infolinii TP SA, ale jako help desk, to mnie ludzie dzwonili, ja bym dzwonic i wciskać kitu nie umiał ;)
OdpowiedzUsuńale do rzeczy, oni mają z tego szkolenia i przykaz z góry zadawać te denerwujące pytania i nic na to nie poradzisz, ja nawet jak mieliby mnie bardzo wkurzyć, nigdy nie trace fasonu, bo to źle świadczy o człowieku, krótka odpowiedź, że nie potrzebuje czesto wystarcza i nie ma coś się gorączkować ;)
Ja Wam sie dziwie, ze w ogole odbieracie takie telefony. A nie ma opcji powiedzenia, ze nie zyczycie sobie telefonow marketingowych przy pierwszej rozmowie?
OdpowiedzUsuńJa wszedzie to zaznaczam i mam wzgledny spokoj. Na komorke nikt mi nie wydzwania poza Open Finance (ale ten telefon i tak mam wylaczony wiekszosc czasu).
Hehe, wszędzie gdzie tylko to możliwe, mam zgłoszony brak chęci otrzymywania wiadomości marketingowych, ale to Polska - kraj w którym danymi osobowymi handluje się biały dzień. A już jakikolwiek telefon stacjonarny, albo firmowy zgłoszony w ogólnopolskich dostępnych katalogach - masakra.
OdpowiedzUsuń@Richmond, chyba nie sugerujesz, że ja tak chętnie dzielę się ze wszystkimi instytucjami swoimi danymi osobowymi? :)
OdpowiedzUsuńNie sugeruje, ze dzielisz sie danymi, tylko dziwie sie, ze nie ukrociles tych telefonow marketingowych przy pierwszej rundzie, przynajmniej ze swojego banku. I dziwie sie, ze chce Ci sie z nimi w ogole rozmawiac ;-)
OdpowiedzUsuńBo widzisz, ja szukam w ludziach dobra i wierzę, że mój bank tego właśnie dla mnie chce :). A to, że nic ciekawego nie mają, to już jest inna sprawa.
OdpowiedzUsuńPoza tym ja staram się traktować ludzi tak, jak sam bym chciał być traktowany.
Wyrazenie swoich preferencji marketingowych i zastrzezenie, ze nie zyczy sobie dalszych telefonow nie jest raczej zlym traktowaniem kogokolwiek. Nie ten klient to inny, nikt nie bedzie plakal, ze nie moze do Ciebie zadzwonic.
OdpowiedzUsuń