foto: HowardLake |
Źle się dzieje w depozytowym światku. Banki nie chcą naszych pieniędzy. A jeśli już łaskawie chcą je przyjąć, to oferują ochłapy. Tak jest w zasadzie ze wszystkimi bankami.
Pamiętam, jeszcze kilka miesięcy tematu pracownicy Idea Banku wręcz żebrali, żebym ulokował u nich jakąś kwotę (najlepiej dużą i na długo). Dzwonili nawet kilka razy. A co jest teraz? Za kilka dni kończy mi się lokata idealna plus (czyli polisolokata) i poza wysłanym z automatu mailem zachęcającym do odnowienia lokaty (na lipnych warunkach), nie było żadnej inicjatywy ze strony banku.
Co to oznacza? Ano to, że bank nie ma żadnego interesu, by walczyć o moje pieniądze. Gardzi nimi, chciałoby się powiedzieć.
Z jednej strony szkoda, bo indywidualna oferta często jest atrakcyjniejsza niż to, co dostępne jest dla mas. Z drugiej strony być może powracające pieniądze z lokaty będą mogły posłużyć innym celom? Może wezmę pod uwagę rozkręcenie lub otworzenie jakiegoś biznesu, może coś innego się pojawi na horyzoncie?
W ostateczności pieniądze przeleżakują w krytykowanej ostatnio przeze mnie BGŻ Optimie. Skoro nic innego nie ma, to trzeba brać to, co dają. Poza tym nie chce mi się specjalnie wyszukiwać jakichś ofert atrakcyjniejszych o 0,000001% od konkurencji, bo to nie ma większego sensu. Szkoda zachodu dla tych paru złotych.
Zwłaszcza, że może za ileś miesięcy/lat oferty dla nowych klientów będą atrakcyjniejsze. A tak? Założę dzisiaj gdzieś konto, zarobię 3 grosze i już będę spalony w danym banku, bo nigdy nie będę nowym. Kiedyś nawet pisałem na ten temat. Reasumując, szkoda się łasić na coś, co nie jest atrakcyjne dzisiaj, a może być atrakcyjne kiedyś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz