Foto: Victor1558 |
Prowadząc działalność gospodarczą często narzekamy na brak klientów lub też na fakt, że mamy ich za mało. To główna bolączka naszych biznesmenów. A co, gdy okaże się, że cierpimy na kłopot bogactwa i okazuje się, że klientów mamy zbyt wielu (w porównaniu do mocy przerobowych)?
Tutaj musimy się wykazać pewnego rodzaju elastycznością i spojrzeniem w przyszłość dalszą niż najbliższy miesiąc. Przynajmniej jak staram się robić. Chodzi o to, by dywersyfikować przychody (dobrze znany nam przykład z inwestycji, nieprawdaż?). Co to dokładnie oznacza?
Znaczy to ni mniej, ni więcej tylko tyle, że bierzemy robotę od każdego z klientów i nikogo nie olewamy. Nawet, jeśli mniej zarobimy na niektórych naszych partnerach. Istotne jest bowiem to, by żaden z naszych klientów nie poczuł się odrzucony. Tak potraktowany klient szuka bowiem innych rozwiązań, innych dostawców. A jeśli znajdzie, to po prostu nam podziękuje za współpracę (lub nie podziękuje, a zwyczajnie przestanie wysyłać zlecenia).
Ważne jest zatem, byśmy wszystkich klientów traktowali w miarę równo. Nawet jeśli się zdarzy, że w danym miesiącu zarobimy mniej (np. kosztem lepiej płatnych projektów weźmiemy tańszą robotę), to w efekcie jesteśmy do przodu, bowiem żaden z naszych klientów nie jest pokrzywdzony. A to jest niezwykle istotne w długotrwałych relacjach z klientami.
Tak jak pisałem, dywersyfikacja przychodów jest bardzo ważna, bo jeśli uzależnimy się tylko od jednego, dwóch klientów, a potem okaże się, że oni zakończą z nami współpracę, to zostajemy na lodzie.
To, co opisałem powyżej, nie jest jakimś teoretycznym przykładem. To sposób działania, który z powodzeniem stosuję w swoim biznesie, dzięki czemu jeszcze się jakoś trzymam na rynku. O każdego klienta, mniejszego czy większego; polskiego czy zagranicznego trzeba się troszczyć i pielęgnować współpracę. Nawet kosztem tego, że coś zrobimy taniej lub za darmo.
Dzisiaj dla przykładu robiłem pewną pracę, którą klient wycenił na ileś tam godzin. Co ja zrobiłem? Powiedziałem, że projekt zajął mniej czasu i mniej go skasowałem. Efekt? Klient podziękował mi za uczciwość i z pewnością zapamiętał, że warto ze mną współpracować, bo "nie kombinuję i nie naciągam". A taki mały gest kosztował mnie tylko kilkanaście euro.
Właśnie mija 3,5 roku mojej działalności. Mam kilku bardzo wartościowych klientów (w tym zagranicznych), pracowników, którzy tworzą ze mną ten cały biznes, a także perspektywy pojawienia się nowych klientów. Niezły wynik patrząc na polskie realia, prawda? Tego życzyłbym wszystkim, którzy zamierzają otworzyć jakąkolwiek działalność gospodarczą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz