Pojawił się pomysł, jak donosi Bankier.pl, aby w każdej gminie powołać darmowego doradcę finansowego.
Nie wiem, czy rzeczniczka praw obywatelskich z tytułem profesora Irena Lipowicz powiedziała to na poważnie, czy jej się zwyczajnie wymsknęło czy może coś jeszcze innego spowodowało, że zaprezentowała publicznie taki pomysł. A może po prostu w jej urzędzie wieje nudą i po prostu musiała coś wymyślić?
Jeśli jednak to prawda, to według wstępnych wyliczeń z budżetu państwa wypłynie ponad 150 milionów polskich złotówek.
Do czego nam taki doradca w każdej gminie? Pani rzeczniczka twierdzi, że to z powodu odwróconej hipoteki...
Co ciekawe, twierdzi ona też, że ostrzeżenia KNF są niewystarczające, jak pokazuje przykład Amber Gold.
Być może i obecność tych doradców byłaby uzasadniona, ale po pierwsze nas nie stać na nich, a po drugie, każdy kto zamierza coś robić z jakimiś większymi pieniędzmi to powinien już wykazać się jakąś inteligencją. Niestety, często ludzie nie wykazują się, więc dlaczego ja jako podatnik mam płacić za to, że ktoś nie sprawdza na co wydaje pieniądze? Dajmy sobie spokój z tymi doradcami, bo to będzie kolejna okazja dla szefów gmin, by "wkręcać" swoich ludzi na tą posadkę.
Jest jeszcze jedna sprawa. Ile warte mogą być opinie takiego gminnego przeciętnego doradcy?
Czemu w naszym nieuleczalnie chorym kraju, zamiast zmniejszać liczbę nikomu niepotrzebnych urzędników, na siłę tworzy się nowe stanowiska? Po co? Oczywiście, na to pytanie nie ma odpowiedzi.
Wracając jeszcze do niektórych profesorów, coraz częściej odnoszę wrażenie, że ludzie, którzy poświęcili się nauce, coraz bardziej są oderwani od rzeczywistości. Takie przykłady pojawiają się w telewizji, z takimi miałem do czynienia na studiach, tacy ludzie wygłaszają swoje mądrości w mediach. Wszystko ładnie teoretycznie, ale gdyby to przenieść na praktyczny grunt to już jest "zonk".
Urzędników nie tworzy się po co, ale dlaczego... tego wymaga socjalizm, ponury wymysł czerwonego gada. W tym wypadku istnieje kilka możliwości, sztuczne tworzenie miejsc pracy (zapewne znajdzie się sekretarka, konsultant konsultanta i jego sekretarka itd), kontrola dochodów mieszkańców gminy (kontrolowanie to jedno z ulubionych zajęć socjalistów), nepotyzm oczywiście jak najbardziej... a że doradca żadnej odpowiedzialności za doradzanie nie poniesie, to cóż.. żyć nie umierać na koszt podatnika.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tego zdania "Urzędników nie tworzy się po co, ale dlaczego...". Rozumiem, że chodzi Ci o to, że zamiast zwrotu "po co" powinienem użyć "dlaczego"?
UsuńJeśli tak, wydaje mi się, że nie popełniłem błędu.
http://sjp.pwn.pl/slownik/2501816/po_co
Z resztą wypowiedzi stuprocentowo zgadzam się. Oczywiście, to jest nasze rozumowanie, natomiast ci, którzy rządzą naszym krajem mają jakiś inny powód do tworzenia urzędniczych stołków. Na pewno dla naszego dobra.