Od paru dni trwa cisza na blogu, ale i powodów do pisania tekstów jakoś brakuje. W pracy mnóstwo roboty, akcje jakoś nie wyrażają chęci do wzrostów, waluty stoją w miejscu. O czym tu pisać?
Skupmy się jednak na akcjach, bo w sumie ten temat jest najbliższy mojemu sercu. TPE cały czas tuła się w okolicach SL i pewnie niedługo wyleci z portfela (niedawno trafiłem na ciekawe określenie tej spółki: "muł"). Zresztą cały ubiegły tydzień był dla tej spółki, delikatnie mówiąc, nędzny. O ile dobrze pamiętam, każdy dzień notowań był na minusie. Jedynie dzisiaj zanotowaliśmy leciutki plus, ale kto wie, czy to nie jest tylko chwilowe odbicie, a w kolejnych dniach dalej będziemy nurkować. Cóż, wylecę na SL, to powiem, że popełniłem błąd. Jeśli pójdziemy do góry o jakieś 10-15%, to powiem "jaki to ja za...bisty jestem" i że tak właśnie miało być i dokładnie taki scenariusz przewidywałem. A potem od razu wydam ebooka, w którym będę udzielał rad młodym inwestorom, jak zarabiać pieniądze. Wkrótce po tym pewnie napiszę książkę, którą będzie można kupić w dobrych księgarniach. Tylko ostrzegam, będzie droga, bo i moje wskazówki będą cenne.
Dobra, zejdźmy jednak na ziemię, bo jak się rozpłynę w tych głupotach, to post będzie niebezpiecznie długi. Spójrzmy na drugą spółkę, z LEN, która to dzisiaj jest na kilkuprocentowym plusie. No, ale na tych akcjach zmienność kursu jest tak duża, że póki nie będzie co najmniej 10-procentowego wzrostu, nie zamierzam sobie nią zaprzątać głowy. Zresztą akcje tej spółki i tak stanowią tylko 10% mojego portfela akcyjnego, więc jakoś emocjonalnie się do nich nie przywiązuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz