Jak pewnie zauważyliście, w ostatnich miesiącach praktycznie wycofałem się z aktywności blogowej. Było to spowodowane wieloma względami. Nie było mnie tutaj głównie z powodu większego zaangażowania się w prowadzoną działalność, ale także poświęcenia się innemu hobby (fotografia). Najbardziej dostało się blogowi, ponieważ aktualizacje były praktycznie zerowe.
Czas ten pozwolił mi jednak na wyciągnięcie pewnych wniosków, jeśli chodzi o inwestycje. Przede wszystkim ominął mnie cały szum, który jest związany z finansami i gospodarką. Nie angażowałem się w słuchanie wiadomości, nie czytałem praktycznie blogów finansowych, przez jakiś czas nawet nie przeglądałem notowań. Wszystko to, co mnie przez ostatnie lata tak mocno pasjonowało, żyło swoim życiem. I jakież to wnioski udało mi się wyciągnąć?
W gruncie rzeczy, bycie poza tym wszystkim pozwoliło mi na bezcenny odpoczynek psychiczny. Nie stresowałem się tym, na co nie mam wpływu, czyli na Putina, Ukrainę, "... kamieni kupę" i wszystkie inne pierdoły, którymi karmi się masy w mediach. Ludzie podniecają się rzeczami, na które w żaden sposób nie mogą wpłynąć, a pomijają to, co dla nas ważne: praca, rodzina, przyjemności, życie codzienne.
Spójrzcie na to w ten sposób. Co mi to da, że będę się stresował tym, co zrobi Putin? Co ja mogę zrobić? Mogę jedynie się denerwować, ale to w żaden sposób nie wpłynie na moje poczucie bezpieczeństwa. Jeśli miałaby być przykładowo wojna w naszym kraju, to byłaby, bez względu na to, czy ja będę się tym stresował, czy nie. Nie chciałbym się tutaj za dużo rozwodzić nad tym tematem, wszak starsi czytelnicy wiedzą, że jestem dość oszczędny w słowa i staram się nie pisać tekstów na milion znaków. Nikt bowiem nie płaci mi za wierszówkę.
Wróćmy do inwestycji. Spojrzałem sobie na niektóre wpisy w popularnych blogach, a tam non stop mielone są te same sprawy. Jedni zażarcie mówią o hossie, inni o bessie. Jedni podpierają się techniką, inni mówią o fundamentach. Każdy próbuje przekonać innych do swoich racji. A ja się zapytam: co z tego wynika? Czy ktoś od tego gadania stał się nagle bogatszy? Jakoś nie wierzę, bo tych, którzy pokazują swoje wyniki jest bardzo niewielu, więc co z tego, że maluje ładne kreski lub pięknie mówi o fundamentach, skoro u niego w portfelu licho i nie ma się czym pochwalić. A jeśli już się pochwali, to jakimś jednorazowym sukcesem, a nie w skali dłuższej niż rok.
Dlatego też przestałem już pasjonować się tym, o czym piszą inni. Niech sobie piszą. Każdy bowiem organizuje sobie czas tak, jak tego chce. I jeśli ktoś zaspokaja swoje potrzeby bycia w centrum uwagi poprzez mądrowanie się na blogu, niechaj to robi. Mi to nie przeszkadza. Napisałem tylko, dlaczego ja przestałem czytać te blogi, które przepowiadają przyszłość (a jest wśród nich wiele pisanych przez ludzi związanych z rynkiem od lat, którzy swoje mądrości piszą w ten sposób: "wzrośnie, spadnie lub nie zmieni się").
W kwestii inwestycji powiem Wam jedną rzecz. Nasz potencjalny sukces na giełdzie w dużej części wiąże się z tym, jaki horyzont czasowy ma nasza inwestycja. Jeśli chcemy coś zarobić w krótkim czasie, to patrzymy na wykresy, wspomagamy się AT i próbujemy ugrać parę złotych. Jeśli mamy dużą cierpliwość, a nasza tolerancja ryzyka jest większa, możemy sobie pozwolić na wyszperanie dobrych spółek (najlepiej dywidendowych i eksporterów), kupić akcje i zapomnieć o tej inwestycji (przynajmniej na jakiś czas). Tak, wiem, mądrzy ludzie zaraz się oburzą, że strategia "kup i zapomnij" nie działa i pewnie zaraz udowodnią na pewnych wybranych przez siebie przykładach, że mają rację. Nie będę z tym polemizował. Praktycznie do każdej teorii możemy znaleźć jakiś przykład, który udowodni nam, że mamy rację.
Ostatnio trafiłem na dość ciekawe materiały związane z inwestowaniem dywidendowym (kanał youtube tutaj) i powiem Wam, że do mnie to trafia. Co prawda, wielu spółek na naszej GPW, które spełniają wymagania przedstawione podczas szkolenia nie ma, ale nikt nie powiedział, że spółki muszą idealnie je spełniać.
Głównie jednak chciałem zwrócić uwagę na fakt, że inwestuje się głównie w spółki, których wartość regularnie wartość spółki rośnie. Druga kwestia - horyzont czasowy musi być długi. Im dłuższy, tym lepszy.
Oczywiście, każda strategia ma swoje plusy i minusy. Czytelnicy pewnie będą mogli sobie wybrać wszelkie "za" i "przeciw". Dla mnie największy plus jest taki, że ja nie muszę śledzić codziennie notowań, a także nie muszę się stresować tym, co dzieje się na świecie. To naprawdę dużo daje, bo dzięki temu zyskujemy mnóstwo czasu na robienie tego, co lubimy. Dlatego sam tak bardzo nie cierpię rozmów na przykład o polityce. Jest to puste gadanie, które niczemu nie służy. Myślę, że jako przedsiębiorca, nie jestem w tym odosobniony (sam rozmawiałem z wieloma tego typu osobami i polityka jakość słabo ich interesuje) i chyba duża część osób prowadzących firmę się ze mną zgodzi.
A co na giełdzie? Będzie hossa, bessa, a może boczniak? Tutaj już proponuję lekturę blogów, które specjalizują się w przepowiadaniu przyszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz