ZUS to jest instytucja, o której powiedziano już tak wiele złego, że wydaje się, iż niczego gorszego już nie można dodać. ZUS przepuszcza pieniądze szerokim strumieniem, nie zważając na nic. Pojęcie "oszczędności" jest dla niej zupełnie obce. Pieniądze przelewają się na różne rzeczy. Dzisiaj przykład z tego, w jaki sposób największa piramida finansowa w Polsce wydała ponad 2 miliony złotych. Zupełnie bez sensu.
Ostatnio instytucja ta wysyła "haraczodawcom" informację o stanie konta. Co prawda liczby te nam najczęściej nic nie mówią, ponieważ jest to zapis papierowy, ale informują nas, żebyśmy wiedzieli, czy pracodawca przelewa za nas ZUS lub, jako prowadzący działalność, czy z niczym nie zalegamy. Oczywiście informacja jest przekazywana co dwa lata, żeby przypadkiem, w przypadku zaległości, mieć problemy (tutaj mowa o płatnikach haraczu) np. w postaci odsetek.
No i otworzyłem świeżutką korespondencję, żeby zobaczyć, co tam ciekawego do mnie napisali. Zauważyłem, że są cztery strony, więc pomyślałem, że będzie ciekawa lektura. I co? Na dwóch stronach znajdują się właściwe informacje, a na trzeciej (czyli dodatkowym arkuszu papieru znajduje się kilka pierdół, które spokojnie można by zmieścić na wcześniejszej stronie). Wszystko mogłoby się spokojnie zmieścić na jednej kartce (dwóch stronach), ponieważ miejsca tam jest całkiem sporo.
Tym sposobem ZUS wydrukował bez sensu 24 miliony egzemplarzy tej strony (tylu jest podobno ubezpieczonych, więc zakładam, że każdy dostał lub dostanie list). Licząc średnio po 10 groszy za wydrukowany arkusz daje nam to zmarnowaną kwotę rzędu około 2,4 miliona złotych. Lekką ręką, bo przecież to idzie ze składek płatników...
Nie dziwię się też, że nikt w tej instytucji nie poszedł po rozum do głowy, żeby spróbować to pismo tak zredagować, żeby wszystko zmieściło się na jednym arkuszu papieru. Bo i po co? Pan płaci, pani płaci, społeczeństwo...
Być może powiecie, że się czepiam. Tak, czepiam się, bo to są moje pieniądze, na które muszę ciężko tyrać, by zapłacić ten podatek. I wasze też. I jeśli zrozumiecie, że między innymi w taki sposób są marnowane pieniądze, to pozostaje mieć tylko żal. Pomijam fakt, że w tego typu urzędach urządza się prywatę jak się patrzy (drukowanie książek, kserowanie, wykorzystywanie tysięcy materiałów biurowych na potrzeby domowe, itd.). Nie piszę tego bez podstaw, bo wiem, jak to wygląda w rzeczywistości. To jest jednak trudne do udowodnienia w tej chwili, bo trzeba by kontrolować każdy wydany materiał biurowy lub wydrukowany egzemplarz papieru. Jednak to, co wysłali ZUS-owcy pokazuje dobitnie, że coś tam jest nie tak.
Na temat tego, by oszczędzać papier, bo
to kosztuje wiele ściętych drzew się nie wypowiadam. Drzewa rosną setki
lat, a ścięte mogą być w kilka minut. Na zusowski haracz ludzie pracują tysiące godzin, wiele lat. A marnowane są... Sami znajdźcie analogię.
Trochę zawyżyłeś te koszty ;-) Wydrukowanie strony A4 dla ZUSu to grosiczki są. Z drukarkami i ksero do celów prywatnych już w większości urzędów jest to nadzorowane.
OdpowiedzUsuńAle ogólnie masz rację - dodając wszelkie bezsensowne koszty zbiera się niezła sumka!
Nie wiem, czy zawyżyłem. Wydruk był kolorowy, więc nie wiem, czy przypadkiem nie zaniżyłem nawet :).
Usuń