Kredyt hipoteczny to zmora bardzo dużej części naszego społeczeństwa. No, ale żeby mieszkać, trzeba się zapożyczyć, więc w zasadzie nie ma tutaj niczego nadzwyczajnego.
Z ciekawością czytamy rozmaite komentarze (prym wiodą wpisy na forum Onetu) dotyczące tego, w jakie tarapaty wdały się osoby zaciągając kredyt np. we frankach szwajcarskich, gdy przykładowo jego kurs pójdzie w górę o kilka groszy.
Oczywiście wahania kursów są rzeczą normalną, jednak w dłuższej perspektywie waluta raczej jest na podobnym poziomie. Różnica jest jedynie taka, że kredyt w walucie obcej jest po prostu tańszy. Ponadto, gdy jest wzięty w dobrym momencie (gdy kurs jest wysoki), może być nawet opłacalny. Może nie tyle opłacalny, co korzystny z punktu widzenia zadłużenia.
Jaki jest zatem sens pisania bez przerwy tych samych komentarzy? Ano taki, że jak się nie ma o czym pisać, to się pisze tylko po to, by coś napisać.
A co do samych kredytów, to je i tak braliśmy, bierzemy i będziemy brać w przyszłości. Najważniejsze jednak, by brać je z głową i na bieżąco śledzić to, co się dzieje. Może się bowiem okazać, że korzystne okaże się przewalutowanie go.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz