Spekulowanie na rynku walutowym nie jest rzeczą łatwą. Trzeba posiadać sporą wiedzę i zdolność przewidywania. A i te cechy mogą okazać się niewystarczające, by odnieść sukces.
Handel walutami to jest gra i nie ulega to wątpliwości. Trochę przypomina to grę w pokera, gdzie wiedza to jakieś 50-75%, a reszta to los i czynniki zewnętrzne, na które nie mamy wpływu.
Podczas takiej gry idzie zarobić pieniądze. Są przecież ludzie, którzy z tego żyją. Zdecydowanie większa liczba osób jednak nie daje sobie z tym rady i traci duże pieniądze.
Co zatem począć? Ryzykować? A może odpuścić sobie?
Jeśli zdecydujemy się zaryzykować, musimy wziąć pod uwagę fakt, że będą straty. Nawet jeśli trenowaliśmy "na sucho" w wersji demo, i tak należy się z tym liczyć. Każdą transakcję musimy wykonywać ostrożnie. Musimy dbać, aby każdy zakup nie przekraczał jakiegoś niewielkiego procentu całości naszego budżetu. Jeśli stracimy to niewiele, a w innym wypadku może być gorzej.
W ogóle, zaczynając przygodę z forex, powinniśmy przeznaczyć jakiś mały procent naszego portfela finansowego (np. 5-10%). Pozostały nasz kapitał lepiej inwestować w bezpieczne instrumenty (obligacje, lokaty, itp.).
Forex należy do takich gier, która wymaga naszego dużego zaangażowania. Raz wpłacone pieniądze nie będą łatwe do odzyskania i często będziemy musieli poczekać jakiś czas, by je z powrotem wyciągnąć. Zwłaszcza, jeśli kurs waluty, którą kupiliśmy, nie będzie zgodny z naszymi oczekiwaniami. Z drugiej zaś strony przy niekorzystnym układzie też nie powinniśmy długo czekać, bo może to nas wpędzić w jeszcze większe problemy.
Tak czy inaczej, ta gra wymaga od nas dużej cierpliwości i zimnej krwi. Na pewno nie jest to bezpieczny sposób na inwestycje. Trudno to też w wielu wypadkach nazywać inwestycją, bo tutaj nikt nam nie zagwarantuje niczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz