Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

wtorek, 9 sierpnia 2011

Maliński strzelił sobie samobója?

Jestem po pobieżnej lekturze ebooka napisanego przez Tobiasza Malińskiego "Polscy Bloggerzy Giełdowi – Od Bloggera do Milionera". Przyznam uczciwie, że ten bloger/inwestor/pisarz czy jakkolwiek go nazwiemy strzelił sobie gola samobójczego, bo w swoim "dziele" zaatakował setki polskich blogerów, którzy piszą o finansach.
Nieczęsto krytykuję innych blogerów, bo nie daję sobie takiego prawa, ale akurat w niektórych tematach nie mogę pozostać biernym. I właśnie to jest ten temat, który chciałbym tutaj poruszyć.
Czego dowiadujemy się z dzieła Malińskiego? Na początku w pokrętny dzień opisuje motywy powstania ebooka. Po stronie wynurzeń autora dochodzimy do sedna. Czytamy między innymi:
Blog jako forma przekazu informacji stał się dzisiaj bardzo popularny. W zasadzie każdy może stworzyć własny blog i pisać na dowolny temat. Z jednej strony taka liberalizacja wypowiedzi jest pozytywna i bardzo korzystna, ale z drugiej strony stwarza niesamowite zagrożenie związane z rzetelnością informacji. (...) Podejrzewam, że dzisiaj w polskim internecie funkcjonuje kilka tysięcy takich blogów, spośród których najwięcej pojawia się blogów pisanych w formie inwestycyjnych pamiętników. Ich autorzy opisują po prostu w kolejnych wpisach swoją strategię inwestycyjną, skład portfela inwestycyjnego oraz poczynione w nim zmiany. Miałem okazje zapoznać się z wieloma tego typu blogami i muszę powiedzieć, że nie są one w większości warte funta kłaków!
I tak oto dochodzimy do tego, że Maliński, jako specjalista w dziedzinie finansów mówi, coś, o czym mówić się nie powinno. W każdym razie mówi to ktoś, kto pisze książki i chce je sprzedawać osobom początkującym (czyli np. prowadzącym średniej jakości blogi).
Maliński posuwa się dalej i internetowe pamiętniki nazywa szlamem. Dziwne to, że właśnie dla takiego szlamu pisze swoje książki.
Szanowny pan Maliński musi być świadomy tego, że KAŻDY ma prawo do pisania swojego bloga. 99% blogerów nie pisze rekomendacji, a to, co zamieszczają na swoich blogach zależy tylko od nich. A nazywanie szlamem faktu, że dany bloger sobie opisuje, że kupił 10 akcji jakiejś firmy za swoje ciężko zarobione pieniądze nie stawia w korzystnym świetle tego specjalisty od inwestycji. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że blogerzy bardzo często integrują się ze swoim blogiem i obrażenie ich bloga jest obrażeniem ich samych.
Inna sprawa, że za szlam możemy również uznać ponad połowę analiz, które przeprowadzają analitycy na najpopularniejszych portalach internetowych. Tutaj jednak pan Tobiasz nie odważy się postawić takiej diagnozy, ponieważ ci ludzie zwą się analitykami (czyli mają płacone za teksty, które piszą). Co ciekawe, pan Maliński na swoim blogu, którego zapewne do szlamu nie zalicza, pisze:
Treści przedstawione w blogu są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715). Autor nie ponosi odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie treści zawartych w niniejszym blogu, ani za szkody poniesione w wyniku decyzji inwestycyjnych podjętych na ich podstawie.
W takim razie po co pisze? Skoro uznaje się za autorytet w dziedzinie inwestowania (wszak wydał książki) to powinien być odpowiedzialny za swoje słowa.
Wróćmy jednak do ebooka. Ogólnie wypowiedzi rozmówców Malińskiego są ciekawe, merytoryczne i wartościowe. Tymczasem już wstawki autora nie do końca.
W dalszej części ebooka dowiadujemy się, że niektórzy popularni blogerzy prezentują swoje notki w sposób komercyjny. Od razu jednak zaznacza, że "Bloggerzy, z którymi rozmawiałem na tematy inwestycyjne z pewnością posiadają pewien unikalny, i co najważniejsze, niekomercyjny pogląd na te zagadnienia". Poniekąd ma również na myśli siebie, ponieważ w końcowej części opracowania prezentuje także swój punkt widzenia na pytania zadane rozmówcom. Jeśli chodzi o komercyjność (lub nie) bloga Malińskiego, pozwolę sobie nie pisać na ten temat. Niech każdy z czytelników sam określi, czy jego blog jest komercyjny czy pisany po prostu z potrzeby serca.
Konkluzji po przeczytaniu tego ebooka jest kilka. Generalnie materiał jest dość ciekawy. Z punktu widzenia finansowego można ten ebook uznać za wartościową i pożyteczną pozycję. Najsłabszym ogniwem tej układanki był jednak sam autor, który przygotował tego ebooka niejako na "odpierdołkę", bez korekty. Roi się w nim od błędów, układ stron jest beznadziejny, w wielu miejscach sypie się layout. Ponadto uczynił coś, czego uczynić nigdy nie powinien: obraził bardzo wielu blogerów, którzy piszą o pieniądzach. Ja rozumiem, że może w ten sposób pisać ktoś, kto nie jest zależny w żaden sposób od czytelników i np. nie próbuje im sprzedawać swoich produktów. Tymczasem Maliński obraził swoich potencjalnych czytelników. Sam, będąc ostatnio w empiku, zastanawiałem się nad zakupem jednej z jego książek. Na razie się jednak wstrzymam z wydaniem pieniędzy na ten cel.
Dodam jednocześnie, że personalnie nie mam nic do Tobiasza Malińskiego. Jego blog odwiedzam od czasu do czasu oraz szanuję i doceniam jego pracę, jaką wkłada w bloga, książki, itp.

4 komentarze:

  1. Ja zacząłem prowadzić swojego bloga dla siebie po to żeby przeanalizować z biegiem czasu swój stan świadomości w rożnych okresach i wyciągać jakieś wnioski na przyszłość. Myślę ze większość blogów finansowych pełni podobną funkcję. Więc jak dla mnie tego typu blogi szlamem nie są, wręcz przeciwnie dają cenną możliwość poznania toku myślenia i poczynań wielu osób na przestrzeni czasu. Osobiście z tego niby szlamu dowiedziałem się póki co najwięcej :) Poznać tok rozumowania i działania (sukcesy i porazki) tak wielu osób wg mnie bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się,że autor nie miał na myśli tego, że pamiętniki inwestorów jako takie są szlamem. Po prostu wiele blogów ma na celu zapisanie sobie przemyśleń, żeby przeanalizować je z perspektywy czasu. Taki cel ma Wyrwigrosz i wielu innych blogerów. Chodzi o to,że to co dla nas jest cenne i pozwoli wyciągnąć wnioski nie musi być wartościowe dla innych. Skory my uczymy się i zapisujemy to dla siebie,żeby wyciągnąć wnioski z błędów to ktoś kto się na nas wzoruje również popełnia błędy. Dlatego warto poznać tok rozumowania bloggerów, ale żeby znaleźć blog o dużej wartości merytorycznej, z którego można się uczyć musimy poświęcić trochę czasu na przebranie informacji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że bohater niniejszej notki ma mecenasa w osobie Studenta. Ale to dobrze :).
    Nie wiem, co autor ebooka miał na myśli (i nie muszę w to wnikać, wszak to nie poezja), wiem natomiast co napisał. Mógł napisać, że olbrzymia ilość blogów jest na niskim poziomie merytorycznym i byłoby w porządku. Ale on użył bardzo obraźliwego zwrotu w stosunku do tych ludzi, którzy dopiero uczą się giełdy i poświęcają masę swojego czasu na tworzenie blogów.
    Oczywiście, szlamem może być to, gdzie ktoś nie ma jakiejś wiedzy, a na siłę próbuje się mądrować. Ale to akurat nie jest nic nowego. Gdy szukamy informacji z innych dziedzin, również olbrzymia część blogów nie zawiera tego, co byśmy pragnęli znaleźć. Sam po swojej stronie widzę, że ludzie wpisują różne słowa kluczowe i wpadają na moja stronę (często przez pomyłkę).
    No i druga rzecz, o której wspomniałem, Maliński jest blogerem, który na swojej wiedzy chce zarabiać wciskając swoje produkty właśnie "szlamowi". I to mnie tak poirytowało, bo jest to wysoce obraźliwe dla tych ludzi.
    Jeśli ja prowadzę np. sklep i sprzedaję komuś coś, to ja nie mam prawa takiemu klientowi powiedzieć, że on jest szlamem, bo np. się na czymś nie zna, nie podoba mi się lego koszula, czy po prostu zwyczajnie taka osoba mi "nie leży".
    Być może z perspektywy studenta Ty to inaczej pojmujesz, ale mając kontakt z ludźmi, którym coś sprzedajesz musisz bardzo uważać na to, co mówisz. Złe opinie bardzo szybko się rozchodzą...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałem zamiaru zostawać niczyim mecenasem. Po prostu czytałem tego e-booka ostatnio i inaczej go zinterpretowałem. Wg mnie chodziło głównie o sytuację "gdzie ktoś nie ma jakiejś wiedzy, a na siłę próbuje się mądrować". Moje prywatne zdanie. Ustosunkowanie się do zarzutów pozostawiam dla Tobiasza.

    OdpowiedzUsuń